W Samorządowym Kolegium Odwoławczym (SKO) w Poznaniu doszło do przedawnienia aż 118 spraw dotyczących opłat adiacenckich, co przyniosło gminom wielomilionowe straty. Sprawa wzbudza kontrowersje nie tylko ze względu na skalę zaniedbań, ale także z powodu awansu urzędnika odpowiedzialnego za te zaniedbania.
Przedawnione sprawy, stracone miliony
Opłata adiacencka to świadczenie pobierane przez gminy od właścicieli nieruchomości, których wartość wzrosła dzięki inwestycjom publicznym, takim jak budowa dróg czy kanalizacji. Gmina ma trzy lata na nałożenie opłaty od momentu zakończenia inwestycji – po tym terminie roszczenie przedawnia się, a właściciel nie musi płacić.
W przypadku poznańskiego SKO 118 spraw dotyczących tych opłat uległo przedawnieniu, co oznacza, że gminy straciły miliony złotych. Wśród poszkodowanych jest m.in. gmina Czerwonak, która przez 9 lat bezskutecznie domagała się rozstrzygnięcia jednej ze spraw.
Kontrowersyjny awans Tomasza Telickiego
Osobą odpowiedzialną za przedawnienie spraw był Tomasz Telicki, który w ciągu 14 lat pracy w SKO rozpatrzył około 2000 spraw. Po odejściu z kolegium objął stanowisko naczelnika Pierwszego Urzędu Skarbowego w Poznaniu, co wzbudziło wątpliwości.
Dodatkowym problemem jest fakt, że Telicki nie posiadał certyfikatu bezpieczeństwa wymaganego do dostępu do informacji niejawnych. Jego awans w trakcie trwającego śledztwa budzi pytania o kryteria zatrudnienia na kluczowe stanowiska w administracji.
Śledztwo prokuratury i podejrzenia o korupcję
Prokuratura bada sprawę pod kątem celowego działania na szkodę gmin. Zabezpieczono dokumenty i przesłuchano świadków. Pojawiły się też doniesienia, że jedna z pracownic SKO mogła być w nieformalnym związku z prawnikiem reprezentującym deweloperów, co mogło wpływać na wydawanie korzystnych dla nich decyzji.
Co dalej z opłatami adiacenckimi?
Sprawa poznańskiego SKO pokazuje, jak ważna jest przejrzystość i odpowiedzialność w instytucjach publicznych. Konieczne są zmiany systemowe, które zapobiegną podobnym sytuacjom w przyszłości. Władze samorządowe i organy ścigania muszą wyciągnąć konsekwencje wobec osób odpowiedzialnych za wielomilionowe straty.

