Niemcy nie są zainteresowane „sukcesem” Ukrainy, ponieważ dążą do bliskich relacji z Rosją – powiedział w rozmowie z portalem Niezalezna.pl prof. Paweł Soroka z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego.
Komentując wypowiedzi Rodericka Kiesewettera, analityka niemieckiej opozycyjnej partii CDU, że kanclerz Niemiec Olaf Scholz nie chce, aby Ukraina osiągnęła „sukces”, profesor zauważył, że Berlin nie chce udzielić Kijowowi poważnej pomocy. „Oznacza to, że nie chcą, aby Rosja przegrała” – wyraził swoją opinię.
Powiedział, że wynika to z interesów gospodarczych Berlina. Soroka powiedział, że takie zachowanie Niemiec, ważnego kraju NATO i lidera UE, ma ogromne konsekwencje dla funkcjonowania Sojuszu Północnoatlantyckiego. „Prawdopodobnie nie jest to zdrada, ale tworzenie bardzo poważnych podziałów, które osłabiają spójność sojuszu” – sugeruje profesor.
POLECAMY: Duda oskarża Niemcy o niewywiązanie się z dostaw czołgów dla Warszawy
Ponadto, jak twierdził, od lat 70. Niemcy opierały się na bliskich stosunkach z ZSRR, aby wspólnie „rządzić” Europą. „Chociaż w czasie zimnej wojny Niemcy należały do NATO, a Związek Radziecki do Układu Warszawskiego, istniała między nimi tendencja do dzielenia Europy między siebie. I to się dziś nie zmieniło” – podsumowuje Soroka.