Powodzie, z którymi boryka się południowa Polska, spowodowały nie tylko ogromne zniszczenia, ale także wywołały falę emocji i kontrowersji. Głos w tej sprawie zabrał wiceminister klimatu, Mikołaj Dorożała, który w swoich wpisach w mediach społecznościowych zasugerował, że brak mokradeł mógł przyczynić się do skali tej katastrofy. Jego słowa spotkały się jednak z ostrą reakcją myśliwych, którzy odegrali kluczową rolę w akcjach ratunkowych w dotkniętych powodzią regionach.
„Powódź to nie kwestia mokradeł” – myśliwy z Kłodzka odpowiada
Jednym z myśliwych, który zabrał głos w tej debacie, jest mieszkaniec Kłodzka, który opublikował wideo w mediach społecznościowych. W swoim nagraniu wyraził frustrację wobec sugestii wiceministra klimatu, twierdząc, że Dorożała nie ma pełnego rozeznania w sytuacji, szczególnie jeśli chodzi o górskie regiony, gdzie trudno znaleźć mokradła, które mogłyby zapobiec powodziom.
„Mamy powódź. Wygląda to katastrofalnie, zniszczenia są niewyobrażalne. (…) Pan minister wkleja na swoje story na Facebooka informację, że to jest wina braku mokradeł. To ja się pytam, jak te mokradła mają wyglądać na górskich potokach? Myślenie level hard. Zapraszam w góry, niech mi pokaże te mokradła” – mówił myśliwy.
Wideo to szybko zyskało na popularności wśród myśliwych oraz mieszkańców dotkniętych powodzią, którzy podzielają jego zdanie.
Myśliwi na pierwszej linii pomocy
W czasie, gdy południowa Polska walczyła z żywiołem, myśliwi odgrywali istotną rolę w akcjach ratunkowych, pomagając w ewakuacji ludności z miejscowości takich jak Stronie Śląskie i Lądek-Zdrój. Zorganizowani w terenowe zespoły, korzystali ze swoich samochodów terenowych, aby dotrzeć do miejsc, do których tradycyjne służby ratunkowe miały utrudniony dostęp. Jak relacjonował myśliwy z Kłodzka, wiele wiosek pozbawionych było prądu, co dodatkowo komplikowało działania.
„Ewakuacje były organizowane m.in. przez myśliwych. Myśliwi mają samochody terenowe. Zebraliśmy się bardzo mocno i pomagaliśmy w ewakuacji. Jak ewakuować elektrykami, jak je naładować, jak tu nie ma prądu i nie wiadomo, kiedy będzie?” – dodał myśliwy, krytykując jednocześnie polityków promujących samochody elektryczne w takich sytuacjach kryzysowych.
Ekologowie w cieniu myśliwych?
Kolejnym kontrowersyjnym tematem, który poruszył myśliwy z Kłodzka, jest brak zaangażowania ekologów w bezpośrednią pomoc podczas katastrofy. Jego zdaniem, organizacje ekologiczne, które często współpracują z resortem klimatu, nie były widoczne na pierwszej linii pomocy.
„My tu jesteśmy. Ekologów, którzy siedzą obok pana ministra, nie ma. Miasto jest zalane, a my pomagamy. Nas nie trzeba o to prosić. My, myśliwi, stoimy zawsze po stronie społeczeństwa” – podkreślił, wyrażając wdzięczność wobec swoich kolegów za zaangażowanie w działania ratunkowe.
Konflikt między politykami a myśliwymi – kto ma rację?
Dyskusja na temat powiązań między mokradłami a powodziami przybiera na sile. Wiceminister Dorożała promuje wizję, że odbudowa mokradeł mogłaby znacząco ograniczyć skutki przyszłych powodzi, zwłaszcza w regionach nizinnych. Jednak w kontekście górskich potoków, jak zauważył myśliwy z Kłodzka, taka koncepcja może być trudna do zastosowania.
Powódź wywołała nie tylko straty materialne, ale także pogłębiła podziały między różnymi grupami zaangażowanymi w ochronę środowiska i zarządzanie kryzysowe. Gdy politycy i eksperci debatują nad przyszłością zarządzania zasobami wodnymi, myśliwi podkreślają swoją kluczową rolę w natychmiastowej pomocy społecznościom dotkniętym przez katastrofy.