Polski rząd planuje istotne zmiany w przepisach dotyczących „marnowania żywności”, które mogą znacząco wpłynąć na funkcjonowanie sklepów. W projekcie nowelizacji przepisów, nad którym trwają prace, pojawia się propozycja aż pięciokrotnego zwiększenia opłat za niesprzedane produkty. Opłata ta miałaby wzrosnąć z 10 groszy do 50 groszy za kilogram odpadów żywnościowych, co stawia nowe wyzwania przed sektorem handlu detalicznego.
POLECAMY: Kołodziejczak – od antysystemowca do rzecznika ograniczeń? Kontrowersyjne decyzje lidera Agrounii
Jednak najbardziej kontrowersyjna zmiana dotyczy redefinicji pojęcia „żywność”. Produkty uznawane dotychczas za odpady, takie jak spleśniałe jedzenie, w świetle nowych przepisów będą traktowane jako żywność. To wymagać będzie od sklepów bardziej szczegółowego rozliczania się z niesprzedanymi towarami.
Kontrowersje wokół decyzji: Co mówi rząd?
Wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak, w rozmowie z TVN24, nie szczędził ostrych słów wobec krytyków nowych regulacji. Jego zdaniem sklepy nie wykazują odpowiedzialności w kwestii marnowania żywności, a problem ich nadmiernych zamówień przerzucany jest na społeczeństwo i środowisko.
— Jeżeli komuś nie podobają się nasze zasady, niech sobie szuka miejsca gdzie indziej — stwierdził wiceminister, odnosząc się do sprzeciwu branży handlowej. Jego zdaniem zmiana przepisów ma na celu ograniczenie marnowania zasobów oraz ukrócenie praktyk, które prowadzą do nadprodukcji i nadmiaru niesprzedanych towarów.
Kołodziejczak podkreślił, że rząd nie zamierza ulegać naciskom i lobbingowi, twierdząc, iż detalistom brakuje dobrej woli w radzeniu sobie z problemem.
Nowe obowiązki dla sklepów
Zmiany w przepisach będą wymagały od detalistów wprowadzenia bardziej szczegółowych procedur zarządzania zapasami. Każdy produkt, nawet ten w złym stanie technicznym (np. spleśniały), będzie musiał być dokładnie rozliczony. Oznacza to dodatkowe koszty logistyczne i administracyjne dla sklepów.
Eksperci wskazują, że zmiana definicji żywności może być trudna do zaakceptowania, szczególnie w kontekście żywności o widocznie obniżonej jakości. Może to także budzić pytania dotyczące bezpieczeństwa sanitarnego i standardów przechowywania takich produktów.
Dlaczego rząd wprowadza takie zmiany?
Nowelizacja ma na celu zmniejszenie marnowania żywności w Polsce, które jest jednym z najpoważniejszych problemów środowiskowych i społecznych. Statystyki wskazują, że Polacy rocznie marnują około 5 milionów ton żywności. Zmiana podejścia do tego problemu, w tym zaostrzenie regulacji, ma skłonić sklepy do bardziej odpowiedzialnego planowania zakupów i lepszego zarządzania zapasami.
Opinie branży i konsumentów
Przedstawiciele branży handlowej nie kryją obaw przed skutkami nowych przepisów. Wskazują na możliwy wzrost kosztów działalności oraz konieczność inwestowania w dodatkowe systemy zarządzania zapasami. Z drugiej strony organizacje ekologiczne oraz przeciwnicy marnowania żywności wyrażają poparcie dla rządowych inicjatyw, argumentując, że konieczne są bardziej radykalne kroki, aby ograniczyć skalę problemu.
Konsumenci również mają mieszane uczucia. Część obawia się, że zwiększone koszty poniosą klienci w postaci wyższych cen produktów. Inni liczą, że przepisy wymuszą na sklepach lepsze zarządzanie ofertą, co przełoży się na bardziej dostępne promocje na produkty bliskie daty ważności.
Podsumowanie
Planowane przez rząd zmiany, w tym redefinicja pojęcia żywności oraz wyższe opłaty za jej marnowanie, budzą wiele emocji i kontrowersji. Choć celem jest zmniejszenie ilości odpadów oraz ochrona środowiska, nowe przepisy mogą stać się wyzwaniem dla branży handlowej, która musi dostosować się do zaostrzonych regulacji.
Jedno jest pewne – wprowadzenie tych zmian to krok w stronę bardziej zrównoważonego podejścia do gospodarki żywnościowej, ale wiąże się z koniecznością dialogu pomiędzy rządem, przedsiębiorcami i społeczeństwem.
Jeden komentarz
Robaki, pleśń i trutki z Ukrainy. Brawo Tusk rób tak dalej a wywiozą cię na zastanej taczce