Premier Donald Tusk nie pozostawia złudzeń – część polskich polityków otwarcie wspiera prorosyjskie tendencje w Europie, co jego zdaniem stanowi bezpośrednie zagrożenie dla polskiej racji stanu i bezpieczeństwa. W mediach społecznościowych szef rządu opublikował mocne oświadczenie, które wzbudziło szerokie kontrowersje. Czy rzeczywiście mamy do czynienia z niebezpiecznym zbliżeniem części polskiej klasy politycznej do Rosji?
Prorosyjskie tendencje w Polsce? Tusk nie ma wątpliwości
Donald Tusk w swoim wpisie nie pozostawił złudzeń: „Jawne, czasem wręcz entuzjastyczne wspieranie przez niektórych polskich polityków prorosyjskich tendencji w Europie i na świecie uderza wprost w polską rację stanu i nasze bezpieczeństwo. Czy to naprawdę tak trudno zrozumieć?!” – pytał retorycznie premier. Choć nie wskazał konkretnych nazwisk, jego słowa odbiły się szerokim echem w mediach i środowisku politycznym.
Tusk nie wyjaśnił, kogo dokładnie ma na myśli, ani jakie konkretnie działania uznaje za „prorosyjskie tendencje”. Jednak analiza wypowiedzi innych polityków sugeruje, że chodzi m.in. o sprzeciw wobec członkostwa Ukrainy w NATO i Unii Europejskiej.
Jawne, czasem wręcz entuzjastyczne wspieranie przez niektórych polskich polityków prorosyjskich tendencji w Europie i na świecie uderza wprost w polską rację stanu i nasze bezpieczeństwo. Czy to naprawdę tak trudno zrozumieć?!
— Donald Tusk (@donaldtusk) February 14, 2025
Sprzeciw wobec Ukrainy w NATO. Kto stoi za tymi poglądami?
W ostatnich miesiącach nie brakowało głosów krytycznych wobec perspektywy przyjęcia Ukrainy do NATO. Wśród polityków, którzy wyrażali sceptycyzm, znaleźli się m.in. wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz, kandydat na prezydenta Karol Nawrocki oraz przedstawiciele Konfederacji.
Przemysław Wipler, polityk związany z prawicą, w rozmowie z Onetem stwierdził: „Dla wszystkich uczestników i obserwatorów tych rozmów jest jasne, że nie ma miejsca dla Ukrainy w NATO. Politycy, którzy mówili co innego, oszukiwali Ukraińców i własną opinię publiczną. Jestem przekonany, że Polacy nie chcieliby Ukrainy w NATO. Nikt o normalnych zmysłach nie chce, żeby rozpoczęła się wojna polsko-rosyjska.”
Z kolei Karol Nawrocki, prezes IPN i kandydat na prezydenta popierany przez PiS, wyraził podobne stanowisko: „Dziś nie widzę Ukrainy w żadnej strukturze – ani w Unii Europejskiej, ani w NATO – do momentu rozstrzygnięcia tak ważnych dla Polaków spraw cywilizacyjnych.”
Władysław Kosiniak-Kamysz, odnosząc się do kwestii upamiętnienia ofiar Rzezi Wołyńskiej, podkreślił: „Uważam, że bez zakończenia tej sprawy, bez uszanowania i upamiętnienia ofiar nie ma mowy o wejściu Ukrainy do Unii Europejskiej.”
Trump, Putin i Zełenski. Czy światowi liderzy szukają rozwiązania konfliktu?
W tym samym czasie na arenie międzynarodowej trwają intensywne rozmowy dotyczące zakończenia wojny Rosji z Ukrainą. W środę doszło do rozmowy telefonicznej między Donaldem Trumpem a Władimirem Putinem. Przywódcy omówili możliwości zakończenia konfliktu, a po rozmowie Trump opublikował wpis na platformie Truth Social, w którym stwierdził, że zarówno on, jak i Putin chcą „powstrzymać miliony ofiar wojny Rosji i Ukrainy.”
Następnie Trump skontaktował się z prezydentem Ukrainy, Wołodymyrem Zełenskim. Jak poinformował ukraiński przywódca, rozmowa dotyczyła możliwości osiągnięcia pokoju oraz współpracy technologicznej, w tym w zakresie dronów i innych zaawansowanych technologii. „Jestem wdzięczny prezydentowi Trumpowi za jego zainteresowanie tym, co możemy razem osiągnąć” – podkreślił Zełenski.
Czy Polska staje się polem walki o wpływy między Wschodem a Zachodem?
Słowa Donalda Tuska wskazują na rosnące napięcia w polskiej polityce, które mogą mieć daleko idące konsekwencje dla bezpieczeństwa kraju. Premier wyraźnie ostrzega przed niebezpieczeństwem, jakie niesie ze sobą zbliżenie części polskich polityków do Rosji. Jednocześnie na arenie międzynarodowej trwają intensywne rozmowy, które mogą wpłynąć na przyszłość Ukrainy i całego regionu.
Czy Polska stanie się polem walki o wpływy między Wschodem a Zachodem? Czy słowa Tuska to tylko polityczna retoryka, czy realne ostrzeżenie przed zagrożeniami? Na te pytania odpowiedź przyniosą najbliższe miesiące.