Dziś przed południem świat obiegła wiadomość: papież Franciszek zmarł nad ranem. W najbliższych dniach media będą prześcigać się w opowieściach o jego „dobroci”, „pokorze” i „otwartości”. Tymczasem warto zadać pytanie: czy jego śmierć oznacza koniec jednego z najbardziej kontrowersyjnych pontyfikatów w historii Kościoła katolickiego? I czy otwiera to realną szansę na powrót do Tradycji oraz oczyszczenie Kościoła z błędów ostatnich lat?
POLECAMY: Papież Franciszek odszedł do Domu Pana
Pontyfikat pełen kontrowersji
Franciszek był papieżem, który – zdaniem wielu katolików – nie tylko nie strzegł Tradycji, ale wręcz aktywnie ją zwalczał. Jego działania wobec Mszy trydenckiej, poparcie dla agendy globalistycznej, a także afirmowanie ideologii sprzecznych z nauką Kościoła – jak choćby ruch LGBT – stawiają poważne pytania o jego wierność depozytowi wiary. To za jego pontyfikatu kapłani głoszący wierność Tradycji byli rugowani, a ci promujący „postęp” – nagradzani.
Zarzuty o herezję kanoniczną
W 2021 roku grupa teologów i duchownych wystosowała list do Kolegium Biskupów, oskarżając papieża Franciszka o herezję kanoniczną. Wśród sygnatariuszy znaleźli się m.in. ks. Aidan Nichols, ks. Thomas Crean, ks. John Hunwicke, prof. John Rist, dr Anna Silvas, prof. Claudio Pierantoni, dr Peter Kwaśniewski i dr John Lamont.
„Wasze Eminencje, Wielce Błogosławieni, Wasze Ekscelencje, piszemy ten list do was z dwóch powodów: po pierwsze, by oskarżyć papieża Franciszka o przestępstwo kanoniczne herezji, a po drugie, by prosić was byście podjęli konieczne kroki mające na celu rozwiązanie niezwykle ważnego problemu jakim jest papież-heretyk” – głosił dokument.
Podkreślono, że działania Franciszka spełniają formalne wymogi oskarżenia o herezję – papież publicznie zaprzeczał objawionym prawdom wiary katolickiej i robił to w sposób uporczywy, mając pełną świadomość tego, co czyni.
W liście wskazano m.in. na siedem tez, które – zdaniem autorów – są herezjami, np. podważenie obowiązywalności przykazań Bożych, afirmowanie aktów seksualnych poza małżeństwem sakramentalnym czy teza, że „Bóg chce pluralizmu religii”.
Watykan nigdy nie odpowiedział na zarzuty. Temat został po prostu przemilczany.
„Traditionis custodes” – wojna z Mszą trydencką
W tym samym roku, 2021, Franciszek opublikował motu proprio Traditionis custodes, które w praktyce było próbą zablokowania dostępu do Mszy Świętej w rycie trydenckim – liturgii odprawianej przez wieki w Kościele katolickim. Wbrew tytułowi, który sugerował ochronę Tradycji, dokument ten ograniczał jej praktykowanie.
Zdecydowana większość biskupów nie sprzeciwiła się tej decyzji. W Polsce tylko jeden z nich bardzo delikatnie wyraził wątpliwości. Dla wielu wiernych był to akt zdrady ze strony hierarchii, który jeszcze bardziej pogłębił podziały w Kościele.
Ekologiczne „nawrócenie” zamiast nawrócenia dusz
Papież Franciszek promował ideę „ekologicznego nawrócenia” – postulując konieczność ochrony środowiska jako głównego zadania człowieka. Narracja ta opierała się na założeniu, że człowiek jest winny zmian klimatycznych. Z perspektywy wiary wielu katolików, był to wyraźny odwrót od duchowego celu Kościoła i włączenie się w nurt świeckiego globalizmu.
Wątpliwości wzbudzało także to, że wypowiedzi papieża często były wykorzystywane przez lobby działające na rzecz ograniczania wolności i własności prywatnej.
LGBT, rozwody, „duszpasterstwo” i błogosławieństwa
Szerokim echem odbiły się gesty Franciszka wobec środowisk LGBT. W praktyce jego nauczanie otworzyło drzwi do błogosławieństw związków jednopłciowych, co miało miejsce w wielu diecezjach.
Adhortacja Amoris laetitia umożliwiła udzielanie Komunii Świętej rozwodnikom żyjącym w nowych związkach. Na całym świecie kapłani zaczęli wprowadzać te zmiany, powołując się właśnie na dokumenty papieskie.
Jednocześnie rozwijało się tzw. „duszpasterstwo LGBT”, które – zamiast prowadzić ludzi do nawrócenia – promowało normalizację grzechu. Szczególnie aktywny był tu o. James Martin SJ, współbrat Franciszka z zakonu jezuitów.
Pachamama i kult bożków
Jednym z najbardziej bulwersujących wydarzeń pontyfikatu Franciszka była afirmacja bożka Pachamamy – bóstwa pochodzącego z wierzeń andyjskich. Figurę bożka złożono w bocznej kaplicy kościoła Matki Bożej Szkaplerznej in Traspontina, co zostało odebrane jako bluźnierstwo. Franciszek nigdy nie potępił tego aktu, który dla katolików oznaczał złamanie pierwszego przykazania.
Krytyka, która jest potrzebna
Zwolennicy Franciszka mogą uznać, że nie czas na krytykę. Że „ciało jeszcze nie ostygło”, albo że „o zmarłych albo dobrze, albo wcale”. Jednak wobec powagi kryzysu, w jakim znalazł się Kościół, milczenie byłoby współudziałem.
To właśnie teraz należy mówić wprost o tym, co Franciszek spartaczył. Zanim świat zdominuje narracja o „dobrym papieżu”, trzeba przypomnieć błędy i zaniechania, które doprowadziły Kościół na skraj przepaści.
Czy jest nadzieja?
Czy nowy papież będzie zdolny odwrócić kurs? Wydaje się to mało prawdopodobne, biorąc pod uwagę skład Kolegium Kardynalskiego, w dużej mierze nominowanego przez Franciszka. A jednak – nadzieja umiera ostatnia.
Wśród kandydatów, którzy mogą tchnąć nowego ducha w Kościół, pojawia się nazwisko kard. Roberta Saraha – duchownego znanego z głębokiej wiary i przywiązania do Tradycji. Czarnoskóry, afrykański hierarcha zyskał szacunek zarówno wśród duchowieństwa, jak i wiernych. Czy zostanie wybrany? Trudno dziś powiedzieć.
Jedno jest pewne: śmierć papieża Franciszka to nie tylko koniec kontrowersyjnego pontyfikatu. To również moment przełomowy, który może zadecydować o przyszłości Kościoła katolickiego na pokolenia.