W głośnej sprawie sędziego Waldemara Żurka, jednej z kluczowych ofiar tzw. afery hejterskiej, Skarb Państwa, reprezentowany przez ministra sprawiedliwości — tym razem Adama Bodnara — nie zamierza przepraszać ani wypłacać zadośćuczynienia. Tak wynika z wstępnej odpowiedzi na pozew, jaką w imieniu ministra przedstawiła Prokuratoria Generalna. Państwo wprost podważa ustalenia prokuratury i bagatelizuje wpływ zorganizowanego hejtu na życie i reputację sędziego.
POLECAMY: Sędzia Żurek domaga się 100 tysięcy zł od Piebiaka, Radzika i Iwańca za aferę hejterską
Żurek kontra państwo. Żądanie przeprosin i 150 tys. zł zadośćuczynienia
W marcu 2025 roku sędzia Waldemar Żurek złożył pozew przeciwko Skarbowi Państwa, domagając się ochrony dóbr osobistych. W pozwie zażądał przeprosin w mediach oraz 150 tysięcy złotych zadośćuczynienia za straty poniesione w wyniku zorganizowanej nagonki medialnej, której geneza — jak wynika z licznych dowodów — sięga czasów, gdy resortem sprawiedliwości kierował Zbigniew Ziobro.
Dowody wskazują, że to w ministerstwie — z udziałem wiceministra Łukasza Piebiaka, sędziego Jakuba Iwańca oraz Przemysława Radzika — zaplanowano ataki na sędziego. Do dyskredytowania Żurka wykorzystywano informacje pochodzące z prowadzonych wobec niego postępowań dyscyplinarnych. Co więcej, z dokumentów wynika, że sam Ziobro mógł być informowany o całej operacji.
Prokuratoria: „Nie ponosimy odpowiedzialności. To był eksces”
Choć ustalenia prokuratury — w tym Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu — jednoznacznie wiążą działania grupy hejterskiej z ministerstwem sprawiedliwości, odpowiedź Prokuratorii Generalnej zaprzecza tej wersji. W imieniu ministra Adama Bodnara, radca prawny stwierdził, że działania osób zaangażowanych w aferę „nie były podejmowane w ramach obowiązków służbowych”, co wyklucza przypisanie ich Skarbowi Państwa.
Jak czytamy w odpowiedzi procesowej:
„Działania członków tzw. 'grupy hejterskiej’ nie były działaniami funkcjonariuszy państwowych, stanowiły tzw. eksces, za który Skarb Państwa – Minister Sprawiedliwości nie może odpowiadać na podstawie przepisów prawa cywilnego”.
Prokuratoria podważa również wpływ afery na reputację sędziego Żurka:
„Zaprzecza, aby w wyniku działań tzw. 'grupy hejterskiej’ doszło do zmiany w postrzeganiu Powoda przez opinię publiczną”.
A przecież ustalenia prokuratury mówią coś innego
Prokuratura Regionalna we Wrocławiu wystąpiła już do Izby Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego o uchylenie immunitetów sędziom Piebiakowi, Iwańcowi i Radzikowi — uznając ich działania za akty podejmowane jako funkcjonariusze publiczni w strukturach ministerstwa.
Z dokumentów prokuratury wynika m.in., że Piebiak miał dostęp do wrażliwych danych z teczek personalnych sędziów, które wykorzystywano do ich dyskredytowania w mediach. Materiały były wynoszone z ministerstwa, fotografowane w pobliskim parku i publikowane m.in. na koncie „KastaWatch” założonym z komputera w resorcie Ziobry.
Co zrobi minister Bodnar?
Choć ustawa o Prokuratorii Generalnej pozwala ministrowi na składanie własnych stanowisk procesowych, nic nie wskazuje na to, by Adam Bodnar skorzystał z tej możliwości. Skoro Prokuratoria wnosi o oddalenie pozwu w całości, oznacza to najpewniej, że minister nie złożył żadnego wniosku o ugodę czy uznanie powództwa.
Pytania wysłane do ministra w tej sprawie pozostały bez odpowiedzi.
Prof. Romanowski: „Odpowiedź państwa to zaprzeczanie oczywistym faktom”
Pełnomocnik sędziego Żurka, prof. Michał Romanowski, nie kryje oburzenia:
„Odpowiedź, którą otrzymaliśmy z sędzią Żurkiem od Prokuratorii Generalnej, zaskoczyła nas bardzo mocno. Nie przypuszczaliśmy bowiem, że minister sprawiedliwości Adam Bodnar reprezentowany przez Prokuratorię będzie twierdził, że Zbigniew Ziobro […] nie miał wiedzy o działaniach tej grupy”.
I dalej:
„Jeszcze bardziej zbulwersowało nas twierdzenie, że działania grupy hejterskiej nie doprowadziły do poniżenia sędziego Waldemara Żurka w oczach opinii publicznej”.
Romanowski wskazuje też, że w opinii publicznej — także w wypowiedziach samego Bodnara — afera ta była wielokrotnie potępiana jako akt uderzający w fundamenty państwa prawa. Mimo to dziś w dokumentach procesowych twierdzi się, że… nic się nie stało.
Czy państwo działa na korzyść sprawców afery?
Kuriozalna sytuacja, w której minister sprawiedliwości jako Prokurator Generalny nadzoruje śledztwo w sprawie afery hejterskiej, a jednocześnie w procesie cywilnym podważa jej istnienie, każe zadać pytanie o wiarygodność i spójność stanowiska państwa.
Nie bez znaczenia jest również fakt, że podobny pozew — o ochronę dóbr osobistych i zadośćuczynienie — złożył już w 2019 roku sędzia Krystian Markiewicz, były prezes Iustitii. W tej sprawie także nie zawarto ugody, a przedstawiciel ministra nadal zasiada na ławie wspólnie z oskarżonymi sędziami.
Państwo zaprzecza faktom? Lista dowodów rośnie
Lista dowodów w sprawie jest długa i coraz bardziej jednoznaczna. Obejmuje setki tysięcy maili, dostęp do danych personalnych sędziów, wpisy w mediach społecznościowych, dokumenty wynoszone z ministerstwa, a nawet wskazania, że sam Ziobro miał otrzymywać raporty o działaniach grupy hejterskiej.
„Podgrzać medialnie Żura, bo robi się coraz bardziej bezczelny” — pisał Piebiak w jednym z maili, dodając, że „Szef prosił o pomoc”. To „Szef” najpewniej odnosi się do Zbigniewa Ziobry. Patrycja Kotecka, żona Ziobry i „szara eminencja” ministerstwa, również miała być informowana o działaniach grupy.
Czy państwo stanie po stronie ofiar czy sprawców?
Odpowiedź Prokuratorii Generalnej to nie tylko krok wstecz w kwestii odpowiedzialności państwa za działania jego funkcjonariuszy. To także sygnał, który może zostać odczytany jako próba relatywizowania jednego z najbardziej kompromitujących epizodów w historii wymiaru sprawiedliwości III RP.
Czy państwo ma odwagę przyznać się do błędu i przeprosić? A może, jak sugeruje prof. Romanowski, sędzia Żurek będzie musiał dowodzić przed sądem, że lżenie go przez urzędników ministerstwa to nie był żart, lecz akt przemocy instytucjonalnej?
- Surowy zakaz od 1 września: popularna produkt zniknie z rynkuOd 1 września 2025 roku w Polsce wejdzie w życie całkowity zakaz stosowania substancji TPO w kosmetykach. Główny Inspektorat Sanitarny przypomina, że to składnik szeroko wykorzystywany
- Rumuński kandydat na prezydenta wspiera Nawrockiego. Rufosob Tusk: „Rosja się cieszy”George Simion, lider rumuńskiej prawicowej partii AUR i zwycięzca pierwszej tury wyborów prezydenckich w Rumunii, pojawił się w Polsce, by poprzeć Karola Nawrockiego. Premier Donald Tusk
- George Simion wspiera Nawrockiego: „Donald Trump popiera naszą walkę o Europę wartości”Lider rumuńskiej partii AUR (Sojusz na rzecz Jedności Rumunów) George Simion, który wygrał pierwszą turę wyborów prezydenckich w Rumunii, przyjechał do Polski, aby wesprzeć Karola Nawrockiego,
Jeden komentarz
„Opinia publiczna” takimi Żurkami czy Piebiakami podciera sobie arsch, i tyle. Na co dzień żadne środowisko prawników przeciętnego Polaka nic nie obchodzi; od święta – przeklinamy was wszystkich jak diabła starego, od którego pochodzicie.