Jeszcze w październiku 2024 roku minister edukacji narodowej Barbara Nowacka zapewniała media i opinię publiczną, że „odbudowa szkół na terenach powodziowych jest priorytetem”. Dziś, kilka miesięcy później, rzeczywistość zdaje się brutalnie przeczyć tym zapewnieniom. W tle afery – możliwe nadużycia finansowe, blokowanie transparentności i interwencja poselska, podczas której… musiała interweniować policja.
Poseł Roman Fritz interweniuje. Minister Nowacka odmawia rozmowy
We wtorek 29 kwietnia 2025 roku o godzinie 9:00 poseł Konfederacji Korony Polskiej Roman Fritz udał się do Ośrodka Rozwoju Edukacji (ORE) w Warszawie w ramach interwencji poselskiej. ORE to placówka publiczna, która bezpośrednio podlega Ministerstwu Edukacji Narodowej (MEN). Po wizycie w ORE parlamentarzysta udał się do siedziby resortu edukacji przy al. Jana Chrystiana Szucha 25, gdzie chciał osobiście porozmawiać z minister Barbarą Nowacką. Towarzyszyli mu przedstawiciele organizacji pozarządowych i liczni dziennikarze. Cel był jasny – domagać się odpowiedzi w sprawie braku rzeczywistej pomocy dla powodzian oraz podejrzeń o marnotrawstwo środków publicznych na pozorowane projekty edukacyjne.
Mimo że dyrektor ORE Andrzej Suchenek przyjął posła z należytą otwartością, to w samym gmachu MEN sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Barbara Nowacka odmówiła spotkania w obecności mediów. Poseł i jego asystenci zostali wpuszczeni, lecz przedstawicieli prasy i organizacji zamknięto za bramkami bezpieczeństwa.
Policja w MEN. Resort odcina się od przejrzystości
W obliczu braku zgody na obecność mediów poseł Fritz wezwał na miejsce funkcjonariuszy policji. Jak relacjonował, urzędnicy resortu uniemożliwili przeprowadzenie „transparentnej interwencji poselskiej”. Funkcjonariusze jednak nie wsparli posła, stając de facto po stronie urzędników MEN. Minister Nowacka nie zdecydowała się zejść do gości.
– „Pan nie powołuje się na żadną podstawę prawną, a nawet regulamin. Proszę umożliwić wejście. To są ludzie, którzy są pokojowo nastawieni i nie będą sprawiać żadnych problemów. Gwarantuję to jako Poseł na Sejm RP. Czy to jest jakaś oblężona twierdza, że nie można zadać kilku pytań Pani Minister w towarzystwie mediów?” – argumentował Roman Fritz.
Mimo tego nie usłyszał żadnej przekonującej odpowiedzi. Interwencja zakończyła się bez rozmowy z minister.
Kontrowersyjny projekt ADORE: szkolenia zamiast realnej pomocy
Tłem poselskiej interwencji są informacje ujawnione przez byłego pracownika ORE Roberta Zawadzkiego. Z dokumentacji, jaką przekazał poseł Fritz, wynika, że zamiast realnego wsparcia dla szkół poszkodowanych w powodzi, resort edukacji przeznaczył miliony złotych na projekt ADORE, mający szkolić nauczycieli z… radzenia sobie ze stresem.
„Projekt ADORE, którego koszt realizacji wynosi – zgodnie z wewnętrzną dokumentacją – nawet 800 000 zł rocznie i ma być kontynuowany przez 4 lata (łącznie 3,2 mln zł), nie został ujęty w oficjalnym planie pracy ORE na lata 2024-2025. Jego realizacja rozpoczęła się z pominięciem standardowych procedur zatwierdzania i bez wymaganych przetargów czy naborów konkursowych. Trenerzy i autorzy publikacji byli wybierani uznaniowo – wśród nich znajdują się osoby blisko powiązane z kierownictwem projektu, w tym Danuta Sterna, żona Jacka Strzemiecznego, który pełni kluczową funkcję przy realizacji projektu” – czytamy w dokumentacji posła.
Wypłaty sięgały 2400 zł za pojedyncze zadania, często opierające się na publikacjach czy prowadzeniu mało licznych warsztatów. Jeden z warsztatów – „gorące krzesełka” i scenki sytuacyjne – kosztował aż 71 400 zł przy udziale kilkunastu dyrektorów szkół. Program nie poruszał kluczowych kwestii takich jak zarządzanie kryzysowe, poprawa bezpieczeństwa, infrastruktura czy rzeczywista pomoc psychologiczna.
Ujawnienie nieprawidłowości i status sygnalisty
Były urzędnik ORE Robert Zawadzki, który nagłośnił nieprawidłowości, został w lutym 2025 roku zwolniony z pracy. Po upublicznieniu dokumentacji uzyskał ochronę prawną jako sygnalista, dzięki wsparciu Rzecznika Praw Obywatelskich. Sprawa trafiła do Prokuratury Krajowej, a poseł Fritz złożył zawiadomienie do Centralnego Biura Antykorupcyjnego i wniosek o audyt do Najwyższej Izby Kontroli.
– „Opowiem Państwu ciekawostkę a propos Danuty Sterny. Raz w gabinecie kierownik Jacek Strzemieczny zadał nam, urzędnikom ORE, pytanie: 'Czy jeżeli zatrudnię żonę, to będzie to nepotyzm? Bo moja córka mówi, że tak’. I wtedy się zaśmiał, co było dla mnie bardzo niepokojące” – relacjonował Zawadzki.
Jak dodał, odmówił podpisywania fikcyjnych kosztorysów, co miało być powodem jego zwolnienia.
Tło ideologiczne i sieć powiązań
W sprawę zaangażowany był również Bartosz Kopczyński z Instytutu Wiedzy Społecznej im. Krzysztofa Karonia. Przypomniał on, że Centrum Edukacji Obywatelskiej, z którym od lat współpracuje resort edukacji, było kierowane przez Jacka Strzemiecznego. Doradcą metodycznym w tej fundacji była jego żona – Danuta Sterna. W opinii Kopczyńskiego te osoby od dekad kształtują kierunki zmian w edukacji, wprowadzając „lewicowe eksperymenty” i destabilizując system.
W świetle powyższych faktów trudno mówić o przypadkowych nieprawidłowościach. Zamiast wsparcia dla dzieci i nauczycieli dotkniętych tragedią, środki publiczne mogły zostać rozdysponowane wśród uprzywilejowanego grona osób powiązanych z kierownictwem resortu. Sprawa, jeśli potwierdzą się zarzuty, może być jednym z największych skandali edukacyjnych ostatnich lat.