Chyba prawie każdy dziennikarz i prezenter telewizyjny doświadczył na własnej skórze, jak niezwykle ważne jest zachowanie ostrożności podczas prowadzenia programów na żywo! Do tego grona niedawno dołączył Marek Horczyczak z Polsatu, który przypadkowo nie zauważył, że jego mikrofon pozostawał włączony. Widzowie zostali zaskoczeni, gdy usłyszeli nieoczekiwaną i dosyć kolokwialną wypowiedź prezentera.
Marek Horczyczak przypadkowo zapomniał o wyłączeniu mikrofonu, co stało się przyczyną nieplanowanego incydentu. Jak doskonale wiadomo, transmisje na żywo niosą ze sobą ryzyko nietuzinkowych sytuacji, gdzie brak możliwości powtórzenia nagrania czy naprawienia błędu w postprodukcji sprawia, że każda pomyłka natychmiast dociera do odbiorców.
To doświadczenie zdążyło już poznać wielu dziennikarzy, prezenterów i komentatorów. Ostatnią wpadką dołączył do tego grona Marek Horczyczak, który podczas prezentacji prognozy pogody nieświadomie pozostawił włączony mikrofon, co skutkowało przypadkowym wygłoszeniem spontanicznej wypowiedzi pożegnalnej przed widzami. Cała sytuacja uwypukliła delikatność prowadzenia programów na żywo, gdzie każdy szczegół, nawet taki jak pozostawiony włączony mikrofon, może przekształcić się w niezaplanowany moment.
– Tak? Nic. Nie patrzyłem, ale myślę, że d**a, d**a, d**a. Tak, d**a, d**pa, d**pa. Ciepło, ciepło i mokro – mówił prezenter, nieświadomy, że wciąż słyszą go widzowie. Dopiero po chwili ktoś z realizacji zorientował się z pomyłki i wyemitowano reklamę sponsora. Nagranie z tą wpadką szybko trafiło do sieci. „Najbardziej rzetelna prognoza pogody”, „Władza się zmieniła i prawdę zaczęli mówić”, „W przyszłym roku pogoda d**y nie urywa” – żartowali internauci w komentarzach.
Niekontrolowane sytuacje w telewizji
Jak wspominaliśmy wcześniej, transmisje telewizyjne na żywo mają swoje specyficzne zasady, a nieplanowane sytuacje zdarzają się dość często. W maju doszło do nietrafionego posunięcia z mikrofonem przez komentatorów Canal+ Sport. Bartosz Ignacik i Dawid Celt zdecydowali się na nieformalną rozmowę po jednym z gemów podczas meczu Igi Świątek.
Niestety, panowie nie zdawali sobie sprawy, że mikrofony pozostają włączone, co sprawiło, że cała ich swobodna pogawędka była dosłyszana przez widzów.
– Co ty mi pierd***sz, że ja kur**a te forehandy źle gram. J*b, j*b, j*b, tak dobrze? Podoba ci się? – powiedział Bartosz Ignacik.
– Różowe landrynki – to natomiast słowa Dawida Celta, których użył w momencie, gdy realizator transmisji pokazał dwie fanki na trybunach, ubrane w różową kurtkę i bluzę.
Wpadkę przeżył również Jerzy Brzęczek, były selekcjoner reprezentacji Polski. Wziął udział jako gość w studio TVP Sport podczas finału Ligi Mistrzów, gdzie Manchester City zwyciężył z Interem Mediolan 1:0.
– Patrz, jak ci skur****ny grają, nie? – rzucił nagle Brzęczek, co zapewne miało być wyrazem uznania dla gry Manchesteru City. Nagranie z niefortunnym komentarzem błyskawicznie trafiło do sieci.