Warszawski sąd okręgowy utrzymał wyrok skazujący byłego rzecznika MON Bartłomieja Misiewicza na 20 tys. grzywny. Chodzi o promowanie wódki „Misiewiczówka” niezgodnie z prawem na Twitterze.
Sąd Okręgowy w Warszawie ukarał byłego asystenta Antoniego Macierewicza grzywną w wysokości 20 tys. zł za niezgodne z prawem reklamowanie wódki „Misiewiczówka” na Twitterze. Wyrok jest prawomocny. Były rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej nie pojawił się na sali sądowej. Na wcześniejszym etapie postępowania domagał się uniewinnienia.
Nielegalna reklama wódki
Sprawa „Misiewiczówki”, czyli wódki produkowanej przez Bartłomieja Misiewicza, ma swój początek w maju ubiegłego roku. Wtedy to do sądu trafił akt oskarżenia w tej sprawie. Były rzecznik MON został w nim oskarżony o sprzedaż alkoholu bez zezwolenia i reklamę tego produktu w internecie.
„W okresie od 31 stycznia 2020 roku do 17 września 2020 roku na ogólnodostępnym profilu na portalu Twitter i stronie internetowej www.misiewiczowka.pl publicznie reklamował wódkę 'Misiewiczówka’ poprzez zamieszczenie grafiki oraz opisu, w których rozpowszechniał nazwę producenta, znaki towarowe oraz symbole graficzne, służące popularyzowaniu znaków towarowych napoju alkoholowego” – tak brzmiało oskarżenie.
Na stronach reklamujących „Misiewiczówkę” informowano, że jest to „pozycja klasy premium białego alkoholu” i „najdelikatniejsza wódka w Polsce”, a jej receptura „oparta jest na starannie pielęgnowanych kłosach pszenicy, bez żadnego opryskiwania i bez dodatków detergentów”. „Kwintesencją oferowanego produktu jest woda źródlana” – brzmiała reklama.
Sędzia w uzasadnieniu wyroku podkreśliła, że „zachwalanie, reklamowanie napoju alkoholowego wraz z etykietą i stwierdzeniem, że to »prawdopodobnie najlepszy produkt« (…) nie pozostawia żadnych wątpliwości, że intencją, celem i zamiarem oskarżonego była reklama tego produktu wbrew art. 13 ustawy o przeciwdziałaniu alkoholizmowi i wychowaniu w trzeźwości„. Z kolei obrona Bartłomieja Misiewicza przekonywała, że posty, które publikował, były skierowane do wąskiego grona znajomych. Sąd odrzucił jednak tego typu twierdzenia, podkreślając, że zapoznać się z nimi mogły dowolne osoby.