Podczas wiecu wyborczego Rafała Trzaskowskiego w Tarnowie doszło do nietypowego incydentu, który przyciągnął uwagę zarówno mediów, jak i zgromadzonych mieszkańców. Na dachu jednej z kamienic rynku pojawił się mężczyzna przebrany za Zorro, a obok zawisł transparent z wymownym hasłem: „#Byle nie Trzaskowski”. Symboliczny protest, choć krótki, wzbudził silne emocje i interpretacje polityczne. Kim był „Zorro”? Co chciał przekazać? I jak ten happening wpisuje się w kontekst kampanii wyborczej?
Jedność według Trzaskowskiego: kampania na tle narodowych wartości
W swoim wystąpieniu w Tarnowie, kandydat Koalicji Obywatelskiej Rafał Trzaskowski odwołał się do słów Wincentego Witosa, apelując o narodową jedność. Podkreślał, że tylko zjednoczony naród może budować silne państwo. – Musimy być silni, bo wybory prezydenckie to nie casting na kogoś, kto będzie odgrywał pewną rolę – mówił Trzaskowski. Zaznaczył, że nadchodzące wybory powinny być oceną kompetencji, nie medialnego wizerunku.
Polityk wyraził również przekonanie, że Polska pełni dziś rolę lidera w Europie: – Wszyscy patrzą na nasze miasta, widzą, że właśnie polskie miasta Warszawa, Tarnów, są miastami najbardziej bezpiecznymi w Europie. Polska szybko się rozwija, mamy potencjał prowadzić całą Europę – mówił z przekonaniem.
„Kameleon” i zarzuty wobec rywala
Trzaskowski odniósł się także do swojego głównego konkurenta – Karola Nawrockiego. Zarzucił mu brak stałości poglądów, nazywając go „kameleonem”. – Jest w stanie porzucić wszystkie swoje przekonania w 5 minut. Jego celem jest wywołanie kryzysu i chaosu – stwierdził kandydat KO.
Zorro w kampanii. Symboliczny sprzeciw czy happening?
Mimo silnych i emocjonalnych deklaracji Trzaskowskiego, głównym bohaterem wydarzenia okazał się jednak nie kandydat, a tajemniczy mężczyzna przebrany za Zorro – postać literacką znaną z walki o sprawiedliwość przeciwko skorumpowanej władzy. W kontekście kampanii wyborczej gest ten można odczytywać jako symboliczny sprzeciw wobec establishmentu lub konkretnego kandydata. Zorro był postacią działającą poza systemem, w imieniu tych, którzy nie mieli głosu.
Baner „#Byle nie Trzaskowski” nie zawierał jednak żadnych treści wskazujących na poparcie innego kandydata – był raczej jednoznacznym wyrazem negacji wobec Trzaskowskiego, a nie promocją kogokolwiek innego.
Kto stoi za Zorro? Na razie cisza
Tożsamość mężczyzny, który przebrał się za Zorro i zawiesił baner, pozostaje nieznana. Brak informacji o ewentualnych interwencjach służb porządkowych czy dalszych konsekwencjach tego wystąpienia. Pewne jest jednak, że ten krótki performance miał silny wydźwięk medialny i został zarejestrowany przez wielu uczestników wiecu.
Symboliczna wojna na symbole
Postać Zorro – znanego z walki z niesprawiedliwością i korupcją – w połączeniu z wymownym hasłem „#Byle nie Trzaskowski” może być interpretowana jako polemiczna odpowiedź na przekaz kandydata KO o jedności i rozwoju. To starcie dwóch narracji: jednej – promującej zjednoczenie i aspiracje międzynarodowe, drugiej – kwestionującej szczerość i autentyczność tych deklaracji.
Czy taki protest wpływa na kampanię?
Choć pojedynczy happening nie zmienia układu sił politycznych, może znacząco wpłynąć na narrację medialną i skupić uwagę opinii publicznej na kontrowersjach, a nie programie. W kampaniach prezydenckich symbolika, emocje i przekaz wizualny odgrywają często większą rolę niż merytoryczna dyskusja o gospodarce czy polityce zagranicznej. Tarnowski Zorro doskonale wpisuje się w ten trend.