Wielka zmiana uderzy w portfele Polaków już za kilkanaście miesięcy. Od 1 stycznia 2026 roku zakup nowego smartfona, laptopa czy telewizora będzie wiązał się z wyższym kosztem. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego wprowadza bowiem nową opłatę reprograficzną na urządzenia elektroniczne. Choć resort zapewnia, że to producenci poniosą ciężar, eksperci rynkowi są zgodni: ostatecznie to konsumenci zapłacą za ten wzrost cen. Ta decyzja, wynikająca z wyroku sądu i dyrektyw unijnych, ma zasilić konta twórców kwotą dodatkowych 150-200 milionów złotych rocznie. Dowiedz się, co dokładnie oznacza to dla Twojego domowego budżetu i dlaczego warto rozważyć zakupy jeszcze w 2025 roku, zanim ceny elektroniki poszybują w górę.
Sądowy przełom i dyrektywa UE: Dlaczego smartfony drożeją?
Opłata reprograficzna nie jest nowością w polskim prawie. Funkcjonuje od 1994 roku jako rekompensata dla twórców za legalne kopiowanie ich dzieł na użytek prywatny. Problem w tym, że lista urządzeń objętych opłatą była ostatnio aktualizowana w 2008 roku – w czasach, gdy smartfony dopiero zyskiwały popularność, a tablety praktycznie nie istniały. Przez ponad dekadę Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego ignorowało dynamicznie zmieniającą się rzeczywistość technologiczną.
Sytuację zmienił dopiero przełomowy wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie z lutego 2025 roku. Sąd orzekł, że wyłączenie nowoczesnych urządzeń, takich jak smartfony, tablety i laptopy, z systemu opłat reprograficznych jest niezgodne z prawem unijnym, a konkretnie z dyrektywą 2001/29/WE. Ta historyczna decyzja sądowa zmusiła resort do natychmiastowego przygotowania nowelizacji rozporządzenia. Obecne wpływy z opłaty reprograficznej w Polsce wynoszą zaledwie 35,8 miliona złotych rocznie, co stawia nas w gronie najmniej efektywnych krajów w Europie. Dla porównania, Niemcy generują z tego tytułu ponad 330 milionów euro rocznie.
Rozporządzenie zamiast ustawy: Jak ominięto Sejm i Prezydenta?
Sposób, w jaki Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zdecydowało się wprowadzić te zmiany, budzi niemałe kontrowersje. Resort celowo wybrał drogę nowelizacji rozporządzenia, zamiast przygotowywania nowej ustawy. Dlaczego to tak ważne? Rozporządzenie ma znacznie uproszczoną ścieżkę legislacyjną: nie wymaga głosowania w Sejmie ani, co kluczowe, podpisu Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Wystarczy jedynie podpis minister kultury Marty Cienkowskiej, aby nowe przepisy weszły w życie.
Ta metoda nie jest przypadkowa. Poprzedni rząd już wcześniej próbował wprowadzić opłatę reprograficzną ustawą, ale projekt ten nie uzyskał wówczas poparcia prezydenta. Wybierając ścieżkę rozporządzenia, obecna administracja całkowicie pomija ten etap, przyspieszając wprowadzenie zmian. Konsultacje publiczne trwały od 23 lipca do września 2025 roku. Organizacje zrzeszające twórców apelowały o szybkie podpisanie rozporządzenia, podczas gdy branża elektroniczna sygnalizuje dodatkowe obciążenia administracyjne i finansowe.
Konkretne stawki i beneficjenci: Kto zyska na podwyżkach?
Nowe przepisy precyzyjnie określają wysokość opłaty. Dla nowych kategorii urządzeń – czyli przede wszystkim smartfonów, tabletów i komputerów – stawka zostanie ustalona na poziomie


