Rząd Donalda Tuska skierował do Sejmu projekt ratyfikacji umowy polsko-indyjskiej o zabezpieczeniu społecznym (druk nr 1173). To porozumienie budzące skojarzenia z wcześniejszą, szeroko komentowaną umową polsko-ukraińską, która pozwala obywatelom Ukrainy na otrzymywanie polskiej emerytury minimalnej – nawet przy minimalnym okresie pracy w Polsce.
Jak działa mechanizm?
Zgodnie z projektem, obywatel Indii będzie mógł ubiegać się o polską emeryturę minimalną, jeśli spełni cztery warunki:
- Mieszka w Polsce,
- Osiągnie polski wiek emerytalny,
- Opłacił w Polsce choć jedną składkę emerytalną,
- Łączny okres składkowy (w Polsce i Indiach) wyniesie co najmniej 25 lat (dla mężczyzn).
Co to oznacza w praktyce? Nawet jeśli Hindus przepracował w Polsce tylko rok, a pozostałe 24 lata w Indiach, ZUS będzie zobowiązany wyrównać jego emeryturę do polskiego minimum. To rodzi pytania o obciążenie systemu emerytalnego, zwłaszcza że – podobnie jak w przypadku Ukraińców – liczba beneficjentów może rosnąć wraz z napływem imigrantów.
Dlaczego ta umowa budzi kontrowersje?
Krytycy wskazują, że:
- Polski system emerytalny może zostać nadmiernie obciążony, szczególnie jeśli liczba obcokrajowców korzystających z tego przywileju znacząco wzrośnie.
- Mechanizm jest podobny do umowy z Ukrainą, która już teraz generuje koszty dla ZUS.
- Rząd promuje imigrację jako rozwiązanie problemów rynku pracy, co budzi wątpliwości co do długofalowych skutków.
W uzasadnieniu projektu rząd podkreśla, że umowa ma stanowić „dodatkową motywację do podejmowania pracy w Polsce” przez obywateli Indii. To sygnał, że władze chcą zwiększać napływ pracowników z zagranicy.
Czy da się cofnąć takie przywileje?
Problem w tym, że raz przyznane prawa emerytalne trudno odebrać ze względu na konstytucyjną ochronę praw nabytych. Oznacza to, że nawet jeśli w przyszłości rząd zmieni zdanie, osoby, które już skorzystały z umowy, zachowają swoje świadczenia.
Podsumowanie
Umowa polsko-indyjska to kolejny krok w kierunku otwarcia polskiego systemu emerytalnego dla obcokrajowców. Choć może przyciągać pracowników z Indii, budzi obawy o stabilność finansów ZUS w dłuższej perspektywie. Czy to konieczne rozwiązanie, czy kolejne obciążenie dla przyszłych emerytów? Decyzja należy do Sejmu.

