Marszałek Sejmu Szymon Hołownia przyznał, że Polska pozostawiła miliony ludzi na marginesie wielkich zmian. W przemówieniu z okazji 1000. rocznicy koronacji Bolesława Chrobrego zaapelował o naprawę błędów przeszłości.
Podczas uroczystości milenium koronacji pierwszego króla Polski w Gnieźnie zebrali się posłowie i senatorowie. Wśród przemawiających był marszałek Sejmu Szymon Hołownia, który mówił o obowiązkach współczesnego pokolenia i problemach transformacji ustrojowej.
– Musimy z pokorą zauważyć dziś, wobec naszych przodków, przed ich sądem pokoleń, że pozostawienie milionów ludzi poza marginesem wielkich polskich zmian, to wielka wina pokolenia przełomu – stwierdził Hołownia.
„Dziedziczenie biedy to nasz wstyd”
Polityk podkreślił, że skutki zaniedbań z lat 90. wciąż są odczuwalne. – Wina, którą najwyższy czas naprawiać, bo wyrządzona wtedy krzywda przechodzi z pokolenia na pokolenie. Całe obszary dziedziczenia biedy i wykluczenia na każdym poziomie: materialnym, edukacyjnym, komunikacyjnym, to nasz wielki wstyd – mówił.
Hołownia zwrócił uwagę, że Polska jest dziś silnym i nowoczesnym państwem, ale wciąż boryka się z nierównościami. Zaapelował o zniesienie „niepotrzebnych i głupich przepisów” oraz większe wsparcie dla osób wykluczonych.
„Rozwój musi być równomierny”
Marszałek Sejmu sprzeciwił się koncentracji inwestycji wyłącznie w dużych miastach, ignorując mniejsze miejscowości i obszary wiejskie. – Następne pokolenia mają nas wspominać jako tych, którzy zapewnili Polsce równomierny rozwój. Co to znaczy? Którzy zostawili im kraj równych szans, a nie popchnęli kraj w stronę republiki bananowej – podkreślił.
Hołownia skrytykował też krótkowzroczne podejście do polityki, skupiające się na doraźnych rozwiązaniach przed wyborami. – Czas przestać w końcu łatać narosłe przez dekady problemy jednorazowymi akcjami, rozwiązaniami szytymi pod kolejne wybory. To są sprawy na pokolenie, a nie na kadencję – mówił.
„Nawaliliśmy. I teraz musimy to naprawić”
Polityk przyznał, że państwo nie wykorzystało w pełni szansy, jaką dała transformacja. – Tak, tu nawaliliśmy. Nie my, obywatele, bo my chyba naprawdę zrobiliśmy więcej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Ale my, państwo – owszem. I teraz musimy to naprawić. I to nie myśląc o maju 2025 roku czy o jesieni 2027. Ale z myślą o naszych dzieciach i naszych wnukach – zakończył.
