Z każdym rokiem doniesienia o kleszczach stają się coraz bardziej alarmujące. Te niewielkie pajęczaki, niegdyś kojarzone głównie z wakacyjnymi wyprawami do lasu, dziś stanowią całoroczne zagrożenie w parkach miejskich, przydomowych ogródkach i na działkach. Jednak prognozy na rok 2025 są szczególnie niepokojące. Eksperci i parazytolodzy ostrzegają, że łagodne zimy i zmieniające się warunki klimatyczne stworzyły idealne warunki do prawdziwej inwazji kleszczy. W tej sytuacji nasza odzież staje się pierwszą i najważniejszą linią obrony. Niestety, większość z nas, nawet starając się ubrać odpowiednio, popełnia jeden, fundamentalny błąd w ubiorze, który działa na te pasożyty jak magnes – a raczej jak szeroko otwarta brama, zapraszająca je do bezpośredniego kontaktu z naszą skórą.
Dlaczego 2025 rok ma być rekordowy pod względem liczby kleszczy?
Alarmistyczne prognozy nie biorą się znikąd. Są one wynikiem obserwacji trendów klimatycznych i biologicznych, które napędzają populację kleszczy do niespotykanych dotąd rozmiarów.
Po pierwsze, zmiany klimatyczne i łagodne zimy. Długie i mroźne zimy, które kiedyś naturalnie regulowały populację pajęczaków, stają się rzadkością. Krótkie i łagodne okresy zimowe oznaczają, że znacznie więcej dorosłych osobników i nimf jest w stanie przetrwać do wiosny. W efekcie sezon aktywności kleszczy wydłuża się – zaczyna się już w lutym lub marcu i trwa nierzadko do listopada.
Po drugie, wzrost populacji żywicieli. Kleszcze do przetrwania i rozmnażania potrzebują żywicieli – głównie małych gryzoni (myszy, nornice) oraz większych ssaków, takich jak sarny i jelenie. Rozrost miast i tworzenie pasów zieleni na ich obrzeżach sprzyja populacji tych zwierząt, które coraz śmielej wkraczają na tereny zamieszkane przez ludzi, a wraz z nimi przynoszą kleszcze.
Te dwa czynniki tworzą idealną burzę, której efektem będzie rekordowa liczba głodnych pajęczaków w 2025 roku, czekających na swoje ofiary nie tylko w głębi lasu, ale tuż za progiem naszych domów.
Jeden fatalny błąd: mit koloru i prawdziwe zagrożenie
Przez lata powtarzano mit, że kleszcze przyciąga biały kolor. To nieprawda. Kleszcze są niemal ślepe i wabią je głównie zapach potu, wydychany dwutlenek węgla i ciepłota ciała. Jasne ubrania są wręcz zalecane, ale z zupełnie innego powodu – na jasnym tle znacznie łatwiej jest zauważyć wędrującego po nas kleszcza, zanim zdąży się wkłuć.
Więc gdzie leży ten jeden, fatalny błąd? Leży on nie w kolorze czy materiale, ale w braku szczelności ubioru. Największym błędem, jaki popełniamy, jest pozostawianie łatwych punktów dostępu do skóry. Kleszcz, który znajdzie się na naszym bucie lub nogawce, nie wbija się od razu. On rozpoczyna wędrówkę w poszukiwaniu idealnego miejsca – ciepłego, wilgotnego i z cienką skórą.
Ten jeden błąd w praktyce to:
- Krótkie spodenki i T-shirt z krótkim rękawem: To oczywiste zaproszenie, odsłaniające dużą powierzchnię skóry.
- Sandały lub klapki zamiast pełnych butów: Kleszcze najczęściej atakują z niskich traw i zarośli, a gołe stopy to dla nich idealny punkt startowy.
- Szerokie, luźne nogawki i rękawy: Tworzą one idealne „tunele”, którymi kleszcz bez problemu dostaje się pod ubranie.
- Niewłożona w spodnie koszulka: To prawdziwa autostrada dla kleszcza, który z łatwością może przedostać się z trawy na nasze plecy czy brzuch.
Wszystkie te elementy składają się na jeden, fundamentalny błąd – nieszczelną barierę między nami a otoczeniem.
„Strój antykleszczowy”: Jak ubrać się prawidłowo?
Skoro znamy już błąd, stworzenie skutecznej zbroi staje się proste. Prawidłowy strój do lasu, parku czy na działkę powinien być przede wszystkim szczelny:
- Długie spodnie i długie rękawy: To absolutna podstawa, minimalizująca ekspozycję skóry.
- Nogawki wpuszczone w skarpety: To jeden z najważniejszych i najskuteczniejszych trików. Uniemożliwia kleszczowi wejście pod nogawkę od dołu.
- Koszula lub bluza wpuszczona w spodnie: Zamyka kolejną potencjalną drogę dostępu do skóry.
- Wysokie, zakryte buty: Chronią stopy i kostki, które są często pierwszym punktem kontaktu.
- Nakrycie głowy: Kapelusz lub czapka chronią głowę i włosy, gdzie kleszcza bardzo trudno jest zlokalizować.
- Jasne kolory: Jak wspomniano, nie odstraszają, ale ułatwiają szybkie zauważenie pasożyta na ubraniu.
Więcej niż ubranie: Repelenty i procedura po powrocie
Sam strój, nawet najszczelniejszy, to nie wszystko. Kompleksowa ochrona to system naczyń połączonych.
- Stosuj repelenty: Preparaty zawierające substancje takie jak DEET, ikarydyna czy IR3535 skutecznie odstraszają kleszcze. Aplikuj je na odsłoniętą skórę oraz na ubranie. Na samą odzież można stosować preparaty z permetryną, która działa na kleszcze nie tylko odstraszająco, ale i zabójczo.
- Dokładna inspekcja ciała po powrocie: Po każdym powrocie z terenu zielonego należy dokładnie obejrzeć całe ciało, zwracając szczególną uwagę na miejsca zgięć stawów, pachy, pachwiny, obszar za uszami i linię włosów. Kleszcze uwielbiają te ciepłe i ukryte zakamarki.
- Prysznic i zmiana ubrań: Szybki prysznic może spłukać kleszcze, które jeszcze nie zdążyły się wkłuć. Ubrania, w których byliśmy na zewnątrz, należy od razu wyprać w wysokiej temperaturze.
Prognozy dotyczące inwazji kleszczy w 2025 roku nie mają na celu siania paniki. Ich celem jest budowanie świadomości, że zasady gry się zmieniły. Kleszcze, przenoszące groźne choroby takie jak borelioza czy kleszczowe zapalenie mózgu (KZM), nie są już problemem wyłącznie leśników i zapalonych grzybiarzy. Stały się one realnym zagrożeniem dla każdego z nas w naszym codziennym otoczeniu.
Największym błędem, jaki możemy popełnić, jest zlekceważenie tego zagrożenia. Traktowanie spaceru po miejskim parku w kategoriach „nic mi nie grozi” i ubieranie się w sposób, który tworzy dla kleszczy otwarte zaproszenie, to prosta droga do zakażenia. Kluczem do bezpieczeństwa jest zmiana nawyków i traktowanie każdego wyjścia na tereny zielone z odpowiednią powagą. Szczelny ubiór, repelenty i dokładna kontrola po powrocie – ten trzyelementowy system to dziś najlepsza i jedyna w pełni skuteczna tarcza, jaką mamy w walce z tymi niebezpiecznymi pasożytami.


