Właściciele kotłów gazowych mogą na razie odetchnąć – nikt nie nakaże im przymusowej wymiany istniejących instalacji. Unia Europejska nie planuje takich radykalnych kroków. Problem w tym, że ogrzewanie gazem samoistnie stanie się tak drogie, że miliony Polaków i tak staną przed koniecznością modernizacji systemu grzewczego. Koszty? Mogą sięgnąć nawet 100 tysięcy złotych. Pierwsze zmiany odczujemy w portfelach już niebawem. Od stycznia 2025 roku Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej definitywnie kończy z dotacjami na kotły gazowe w programie „Czyste Powietrze”. To jasny sygnał, że era taniego gazu dobiega końca, a unijna strategia zakłada całkowite odejście od tego paliwa do 2040 roku. Zanim to jednak nastąpi, czekają nas lata systematycznych podwyżek, które uderzą w domowe budżety.
Rachunki w górę już teraz. To dopiero początek drożyzny
Skutki unijnej polityki klimatycznej właściciele domów z piecami gazowymi odczują znacznie wcześniej, niż mogłoby się wydawać. Już teraz trzeba przygotować się na wyższe rachunki. Jak informuje money.pl, prezes Urzędu Regulacji Energetyki zatwierdził podwyżkę stawek dystrybucyjnych o 24,7 procent, która wejdzie w życie w 2025 roku. W praktyce oznacza to wzrost miesięcznych opłat od kilku do nawet 30 złotych.
To jednak zaledwie preludium do prawdziwej fali podwyżek. Ceny gazu na rynku już poszły w górę – od lipca 2024 roku o około 17 procent. Eksperci prognozują, że w przyszłym roku czeka nas kolejna, tym razem 30-procentowa podwyżka. Ceny surowca w Europie już teraz osiągnęły najwyższy poziom od dwóch lat, przekraczając 58 euro za MWh. Prawdziwy cios dla portfeli nadejdzie jednak w 2027 roku. Wtedy w życie wejdzie system ETS2, czyli nowa faza unijnego systemu handlu emisjami, która obejmie także budynki mieszkalne. Portal money.pl wylicza, że średnie gospodarstwo domowe, emitujące około 6 ton CO2 rocznie, będzie musiało dopłacić około 1200 złotych rocznie za samo prawo do emisji spalin.
Harmonogram wygaszania kotłów gazowych. Unia nie zostawia złudzeń
Chociaż nikt nie nakaże demontażu istniejącego pieca, Unia Europejska ustaliła precyzyjny harmonogram, który ma doprowadzić do „naturalnej śmierci” ogrzewania gazowego. Jak wyjaśniła w rozmowie z money.pl Maria Niewitała-Rej z Instytutu Reform, wszystko zaczyna się od finansów. Zgodnie z dyrektywą EPBD, już od 1 stycznia 2025 roku wstrzymane zostanie wsparcie finansowe na samodzielne kotły gazowe.
Kolejne kroki będą jeszcze bardziej zdecydowane. Od 2028 roku zacznie obowiązywać zakaz montażu nowych kotłów gazowych w budynkach użyteczności publicznej. Dwa lata później, od 2030 roku, zakaz ten obejmie wszystkie nowo budowane nieruchomości. Ostateczny termin to 2040 rok – do tego czasu istniejące kotły gazowe mają zostać całkowicie wycofane ze wszystkich budynków na terenie Unii Europejskiej. Polska Organizacja Gazu Płynnego uspokaja jednak, że jest pewna furtka. Użytkownicy istniejących instalacji nie będą musieli ich wymieniać, jeśli pozwolą one na wykorzystanie paliw z domieszką biokomponentów, takich jak biometan czy biopropan, które będą traktowane na równi z OZE.
Matematyka jest bezlitosna. Ile naprawdę kosztuje wymiana i ogrzewanie?
Właściciele domów, którzy zdecydują się na wymianę systemu grzewczego, muszą liczyć się z ogromnymi wydatkami. Jak podaje portal pgtermo.pl, koszt zakupu i montażu powietrznej pompy ciepła to wydatek rzędu 30-40 tysięcy złotych. W przypadku wydajniejszej, gruntowej pompy ciepła, kwota ta rośnie do 50-60 tysięcy złotych. Dla porównania, nowoczesny kocioł kondensacyjny na gaz to koszt „zaledwie” 10-15 tysięcy złotych. Ta różnica wciąż skłania wielu Polaków do wyboru gazu, jednak rachunek ekonomiczny zmienia się diametralnie, gdy spojrzymy na koszty eksploatacji.
Eksperci z Forum Energii, cytowani przez forsal.pl, wyliczyli, że w 2024 roku roczny koszt ogrzewania domu o powierzchni 125 m² gazem wynosił ok. 7,5 tys. zł, a pompą ciepła – ponad 8 tys. zł. Jednak już w 2031 roku te koszty mają się zrównać. Później przewaga pompy ciepła będzie tylko rosła. Szacuje się, że w 2044 roku ogrzewanie gazowe może być nawet dwukrotnie droższe. Z kolei według kalkulatora POBE, najtańszym rozwiązaniem w nowym budynku jest gruntowa pompa ciepła z „podłogówką” (2030 zł rocznie), a po dodaniu fotowoltaiki koszt spada do zaledwie 987 zł. Ogrzewanie tego samego domu gazem to wydatek 4160 zł rocznie.
Jest furtka dla oszczędnych. Systemy hybrydowe i lokalne wsparcie
Nie wszyscy muszą od razu inwestować w pełni bezemisyjne systemy. Unijne przepisy przewidują wyjątek, który może być ratunkiem dla wielu gospodarstw domowych. Chodzi o systemy hybrydowe, w których kocioł gazowy pełni funkcję pomocniczą dla odnawialnego źródła energii, np. pompy ciepła lub kolektorów słonecznych. Takie rozwiązania wciąż będą mogły liczyć na dofinansowanie, co pozwoli rozłożyć ogromne koszty transformacji w czasie i stopniowo uniezależniać się od gazu.
Warto również śledzić inicjatywy lokalne. Coraz więcej polskich samorządów wprowadza własne programy wsparcia, które uzupełniają ogólnokrajowe dotacje. Gminy oferują dodatkowe dopłaty do instalacji pomp ciepła, organizują grupowe zakupy urządzeń, a także zapewniają bezpłatne doradztwo energetyczne. Na rynku pojawiają się też nowe produkty bankowe – kredyty na preferencyjnych warunkach dedykowane inwestycjom ekologicznym. Niektóre z nich oferują spłatę uzależnioną od realnie osiągniętych oszczędności na energii, co znacząco zmniejsza ryzyko finansowe dla inwestora.


