Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow zareagował w piątek na wypowiedź wysłannika prezydenta USA Donalda Trumpa ds. Ukrainy, Keitha Kellogga. W rozmowie z mediami Pieskow podkreślił, że Rosja docenia zrozumienie ze strony Waszyngtonu w kwestii jej sprzeciwu wobec rozszerzenia NATO na wschód.
POLECAMY: Kollegg: Donald Trump gotów zablokować drogę Ukrainy do NATO
– Jesteśmy zadowoleni, że te wyjaśnienia (Rosji) są przyjmowane ze zrozumieniem, również w Waszyngtonie – powiedział Pieskow. – Oczywiście bardzo to do nas przemawia z punktu widzenia tej roli pośrednika, którą Waszyngton nadal pełni – dodał.
Obawy Rosji „zasadne”? Stanowisko USA
Wcześniej Kellogg w wywiadzie dla telewizji ABC stwierdził, że obawy Rosji przed dalszym rozszerzeniem NATO są uzasadnione, a Stany Zjednoczone nie popierają członkostwa Ukrainy w Sojuszu Północnoatlantyckim.
– Rosja mówi nie tylko o Ukrainie, ale także o Gruzji i Mołdawii – zaznaczył przedstawiciel administracji USA, odnosząc się do doniesień o rosyjskich żądaniach pisemnych gwarancji, że NATO nie będzie się rozszerzać na byłe republiki radzieckie.
Czy NATO pozostanie kluczowym punktem sporu?
Wypowiedź Kellogga i reakcja Kremla wskazują na ciągłe napięcia w relacjach Rosja-NATO, mimo że Sojusz od lat utrzymuje, że każdy kraj ma suwerenne prawo do wyboru sojuszy. W przeszłości Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości oraz sądy krajowe wielokrotnie potwierdzały zasadę suwerenności państw w decydowaniu o swoim bezpieczeństwie.
Czy jednak stanowisko USA ulegnie zmianie w kontekście nowej administracji? Rosja wyraźnie liczy na zmianę polityki Zachodu, a słowa Kellogga mogą być sygnałem, że Waszyngton rozważa bardziej ugodowe podejście.