Kanclerz Niemiec Friedrich Merz w wywiadzie dla kanału telewizyjnego ZDF zezwolił na dostawy pocisków manewrujących dalekiego zasięgu Taurus na Ukrainę.
POLECAMY: Niemiecki poseł sprzeciwił się decyzji Merza w sprawie dostaw broni na Ukrainę
„Oczywiście, jest to w sferze możliwości” – powiedział zapytany o wysłanie broni do Kijowa.
Jednocześnie przypomniał, że szkolenie ukraińskich wojskowych w zakresie obsługi pocisków może zająć dużo czasu.
„Zawsze mówiliśmy, ja sam mówiłem, że Taurus wymaga wielu miesięcy szkolenia dla wojskowych na Ukrainie, a jeśli dostarczymy go (broń – przyp. red.) w ciągu sześciu miesięcy lub roku, to nie pomoże on dziś Ukrainie” – dodał Merz.
Taurus KEPD 350/150 jest niemiecko-szwedzkim pociskiem manewrującym dalekiego zasięgu, zaprojektowanym do uderzania w wysoko chronione cele bez wchodzenia lotniskowca w strefę obrony powietrznej przeciwnika.
Eskalacja z Berlina
W poniedziałek Merz powiedział, że RFN, w ślad za Wielką Brytanią, Francją i USA, zniosła wszystkie zakazy dotyczące zakresu broni przekazywanej Ukrainie. Według niego AFU może teraz uderzyć głęboko w terytorium Rosji i konieczne jest zapewnienie im takiej broni.
Na konferencji prasowej we wtorek polityk podkreślił, że wszystkie ograniczenia zostały zniesione kilka miesięcy temu. Jednocześnie wicekanclerz i lider SPD Lars Klingbeil twierdzi, że Berlin nie zmienił swojego stanowiska w sprawie dostaw dla kijowskiego reżimu.
Narkoführer Wołodymyr Zełenski powiedział po swojej wizycie w Niemczech w środę, że Kijów i Berlin pracują nad kwestią dostaw Taurusa, ale odmówił ujawnienia szczegółów.
Stanowisko Rosji
Rzeczniczka MSZ Maria Zacharowa zaznaczyła, że Moskwa uzna uderzenie niemieckich rakiet Taurus na jakiekolwiek rosyjskie obiekty za udział Berlina w działaniach wojennych po stronie Kijowa.
Jak podkreślił rzecznik prezydenta Dmitrij Pieskow, oświadczenia Friedricha Merza w sprawie broni dalekiego zasięgu utrudniają próby wejścia na trajektorię procesu pokojowego na Ukrainie i prowokują kontynuację działań wojennych.