Opolski sklep, próba kradzieży alkoholu i brutalny atak nożem – sprawa obywatela Gruzji, który zranił ochroniarza, wstrząsnęła lokalną społecznością. Mimo powagi zarzutów sąd nie zdecydował się na areszt, a podejrzany… zniknął. Dlaczego doszło do takiej decyzji i czy można było zapobiec ucieczce?
POLECAMY: Były oficer CBŚP: Gruzińskie gangi działające w Polsce są bezwzględne i nie mają żadnych hamulców
Krwawy incydent w opolskim markecie
W grudniu ubiegłego roku w supermarkecie przy ulicy Ozimskiej w Opolu doszło do dramatycznych wydarzeń. Czterech obywateli Gruzji próbowało wynieść butelkę wódki bez płacenia. Gdy ochroniarz interweniował, jeden z napastników zaatakował go nożem, raniąc go.
Wszyscy sprawcy zostali zatrzymani, a ten, który użył noża, trafił do policyjnego aresztu. Ze względu na ciężar zarzutów – kradzież rozbójnicza, za którą grozi nawet 10 lat więzienia – zarówno policja, jak i prokuratura domagały się tymczasowego aresztowania.
Decyzja sądu, która zaskoczyła wszystkich
Mimo jednoznacznych wniosków śledczych, Sąd Rejonowy w Opolu nie zgodził się na aresztowanie podejrzanego. Zamiast tego nałożono na niego dozór policyjny oraz zakaz opuszczania kraju. Prokuratura nie pogodziła się z tą decyzją i złożyła zażalenie.
Po ponownym rozpatrzeniu sprawy sąd zmienił zdanie i wydał nakaz aresztowania. Niestety, było już za późno – Gruzin zdążył zniknąć. Jak poinformowała Nowa Trybuna Opolska, obecnie trwa za nim ogólnopolski pościg.
Czy areszt od początku był konieczny?
Śledczy nie mają wątpliwości – gdyby sąd przychylił się do wniosku prokuratury już na początku, podejrzany nie miałby szans na ucieczkę. Istnieje podejrzenie, że mężczyzna opuścił już Polskę, co tylko potwierdza, że decyzja o dozorze była błędna.
Podsumowanie:
Ta sprawa pokazuje, jak ważne są szybkie i zdecydowane działania wymiaru sprawiedliwości w przypadku brutalnych przestępstw. Czy ucieczka podejrzanego wpłynie na przyszłe orzecznictwo? Czas pokaże.

