19 maja 2025 roku w gminie Leszno doszło do śmiertelnego wypadku drogowego. Elektryczny Opel uderzył w drzewo i stanął w ogniu, w wyniku czego zginął kierowca. Strażacy przez kilka godzin walczyli z pożarem i chłodzili baterie pojazdu.
Jak doszło do wypadku?
Do zdarzenia doszło w okolicy miejscowości Wąsy Kolonia (gm. Leszno). Według relacji świadków i służb, samochód elektryczny z niewyjaśnionych przyczyn uderzył w drzewo, po czym natychmiast stanął w płomieniach.
– Po przyjeździe strażaków samochód był już całkowicie objęty ogniem. Po ugaszeniu okazało się, że w środku było zwęglone ciało mężczyzny – powiedział Damian Dolniak, przedstawiciel straży pożarnej powiatu warszawskiego zachodniego.
Działania straży pożarnej – wyzwania związane z autami elektrycznymi
Gaszenie płonącego samochodu elektrycznego okazało się znacznie trudniejsze niż w przypadku tradycyjnych pojazdów.
– Działania strażaków polegały na ugaszeniu i chłodzeniu baterii samochodu elektrycznego. Trwało to kilka godzin – dodał Dolniak.
W akcji uczestniczyli strażacy z OSP Zaborów oraz Państwowej Straży Pożarnej. Ich praca była utrudniona ze względu na ryzyko ponownego zapłonu baterii litowo-jonowych, które nawet po ugaszeniu mogą generować wysokie temperatury.
Bezpieczeństwo samochodów elektrycznych – czy są wystarczająco zabezpieczone?
Wypadek ten ponownie zwrócił uwagę na kwestię bezpieczeństwa pojazdów elektrycznych. Choć statystycznie pożary takich aut zdarzają się rzadziej niż w przypadku samochodów spalinowych, to ich gaszenie jest znacznie bardziej skomplikowane i czasochłonne.
Eksperci podkreślają, że baterie litowo-jonowe mogą ulec tzw. „thermal runaway”, czyli niekontrolowanemu wzrostowi temperatury, prowadzącemu do samozapłonu. Dlatego też producenci pracują nad nowymi systemami zabezpieczeń, które minimalizują to ryzyko.
Podsumowanie
Tragiczny wypadek w Lesznie pokazuje, jak niebezpieczne mogą być pożary samochodów elektrycznych. Choć technologia rozwija się dynamicznie, służby ratunkowe wciąż muszą mierzyć się z nowymi wyzwaniami. W tym przypadku kierowca nie miał szans na przeżycie – ogień był zbyt intensywny, a baterie wymagały wielogodzinnego chłodzenia.
Śledztwo w sprawie przyczyn wypadku wciąż trwa.