Bruksela przyspiesza prace nad rewolucyjną zmianą w systemie finansowania Wspólnoty. Unia Europejska, po raz pierwszy na taką skalę, chce samodzielnie pobierać podatki, które trafią bezpośrednio do unijnej kasy, a nie jak dotychczas, za pośrednictwem składek państw członkowskich. Plan ma na celu spłatę gigantycznego długu zaciągniętego na Fundusz Odbudowy po pandemii COVID-19 oraz finansowanie nowych priorytetów, takich jak transformacja klimatyczna i cyfrowa. Dla Polaków oznacza to jedno – nadchodzą nowe, odczuwalne obciążenia finansowe. W pierwszej kolejności uderzą one w kierowców, właścicieli domów oraz przedsiębiorców, zmieniając krajobraz gospodarczy w całym kraju.
Decyzja o wprowadzeniu tzw. zasobów własnych to historyczny krok w kierunku zacieśniania integracji, który budzi jednak poważne kontrowersje. Krytycy alarmują, że jest to forma przeniesienia suwerenności podatkowej z Warszawy do Brukseli. Niezależnie od politycznych debat, ekonomiczne konsekwencje są już niemal pewne i warto się na nie przygotować.
Koniec z tanim paliwem i ogrzewaniem. System ETS 2 uderzy w portfele Polaków
Najbardziej dotkliwą i bezpośrednią zmianą dla milionów Polaków będzie rozszerzenie unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji CO₂ (ETS) na dwa nowe sektory: transport drogowy i budynki. Ten mechanizm, znany jako ETS 2, w praktyce nałoży nowy parapodatek na paliwa oraz źródła ogrzewania, takie jak gaz, węgiel czy olej opałowy. Dla przeciętnego obywatela oznacza to nieunikniony wzrost kosztów paliwa na stacjach benzynowych oraz wyższe rachunki za ogrzewanie w sezonie zimowym.
Eksperci szacują, że koszty te mogą być znaczące, bezpośrednio wpływając na budżety domowe. Szczególnie odczują to osoby dojeżdżające codziennie do pracy samochodem oraz mieszkańcy domów jednorodzinnych. Cios odczuje również cała branża transportowa – od małych firm kurierskich po duże przedsiębiorstwa logistyczne. Wyższe koszty paliwa oznaczają mniejszą konkurencyjność i presję na podnoszenie cen usług, co ostatecznie przełoży się na droższe towary na sklepowych półkach. To efekt domina, którego początkiem jest decyzja podjęta w Brukseli.
Podatek od śladu węglowego (CBAM). Droższe towary spoza Unii
Kolejnym filarem nowego systemu finansowania UE jest mechanizm regulacji cen na granicach z uwzględnieniem emisji CO₂, znany jako CBAM (Carbon Border Adjustment Mechanism). W uproszczeniu jest to podatek od śladu węglowego nałożony na wybrane towary importowane spoza Unii Europejskiej. Celem jest ochrona europejskich producentów przed nieuczciwą konkurencją z krajów, gdzie normy ekologiczne są niższe, a produkcja tańsza.
Na liście produktów objętych CBAM znalazły się m.in. stal, aluminium, cement, nawozy oraz energia elektryczna. Choć formalnie podatek ten zapłacą importerzy sprowadzający towary do Polski, nikt nie ma wątpliwości, że ostateczny koszt zostanie przerzucony na konsumentów. Oznacza to potencjalny wzrost cen materiałów budowlanych, co wpłynie na koszty budowy i remontów, a także na ceny nawozów, co z kolei może podnieść koszty produkcji rolnej i ceny żywności. CBAM to narzędzie, które ma wspierać unijną politykę klimatyczną, ale jego realnym skutkiem ubocznym będzie wzrost cen dla końcowych odbiorców.
Wielkie korporacje na celowniku. Czym jest unijny podatek cyfrowy?
Trzecim źródłem nowych dochodów dla Unii ma być podatek od zysków największych międzynarodowych korporacji, w tym gigantów technologicznych. Komisja Europejska od lat argumentuje, że globalne firmy, takie jak Google, Amazon czy Meta, generują w Europie ogromne przychody, ale dzięki skomplikowanym strukturom podatkowym płacą tu nieproporcjonalnie niskie podatki. Nowa danina ma to zmienić i zapewnić, że część ich zysków zasili wspólny budżet.
Pomysł ten jest częścią globalnej inicjatywy OECD mającej na celu sprawiedliwsze opodatkowanie ponadnarodowych firm. Choć idea wydaje się słuszna, eksperci ostrzegają przed możliwymi konsekwencjami. Istnieje ryzyko, że obciążone nowym podatkiem korporacje zdecydują się przerzucić jego koszt na klientów, podnosząc ceny swoich usług cyfrowych, subskrypcji czy produktów sprzedawanych na platformach e-commerce. W takim scenariuszu, za podatek nałożony na gigantów, znów częściowo zapłacą zwykli obywatele.
Polska wobec unijnych podatków. Między koniecznością a utratą suwerenności
Wprowadzenie unijnych podatków stawia Polskę w skomplikowanej sytuacji. Z jednej strony, polski rząd poparł utworzenie Funduszu Odbudowy, zgadzając się tym samym na mechanizm jego spłaty, który opiera się właśnie na nowych zasobach własnych UE. Zgoda na wspólne zadłużenie pociągnęła za sobą zgodę na wspólne sposoby jego finansowania. Z drugiej strony, pomysły te budzą silny opór polityczny i społeczny, podsycany argumentami o utracie suwerenności podatkowej.
Debata na ten temat wykracza daleko poza kwestie czysto finansowe. To dyskusja o przyszłym kształcie Unii Europejskiej i zakresie jej kompetencji. Dla zwolenników integracji to naturalny krok w stronę silniejszej i bardziej niezależnej Europy. Dla eurosceptyków to dowód na postępującą centralizację i tworzenie „europejskiego superpaństwa”. Niezależnie od wyniku tej debaty, jedno jest pewne: to fundamentalna zmiana w sposobie funkcjonowania UE, a jej finansowe skutki Polacy zaczną odczuwać w swoich portfelach już w najbliższych latach.


