Polacy muszą przygotować się na znaczący wzrost cen podstawowych produktów spożywczych. Już od stycznia 2027 roku wejdzie w życie unijny system ETS 2, który nałoży dodatkowe opłaty na transport i dostawy. Najbardziej dotkliwie odczujemy to przy zakupie produktów wymagających transportu chłodniczego, takich jak mleko, jogurty, sery, napoje czy mrożonki. To bezpośredni skutek wprowadzenia opłat za emisję CO2 w transporcie drogowym, które firmy przerzucą na konsumentów. Eksperci alarmują, że to dopiero początek fali podwyżek, a Polska, ze względu na swoją specyfikę gospodarczą i klimatyczną, odczuje te zmiany mocniej niż większość krajów Unii Europejskiej. Rząd zapowiada walkę o złagodzenie przepisów, ale czasu jest coraz mniej.
ETS 2, czyli ukryty podatek w cenie paliwa. Jak to działa?
Europejski System Handlu Emisjami drugiej generacji, w skrócie ETS 2, to mechanizm, który po raz pierwszy w historii obejmie opłatami za emisję CO2 transport drogowy oraz ogrzewanie budynków mieszkalnych. W praktyce oznacza to wprowadzenie nowego, ukrytego podatku. Jak wynika z raportu „Analiza wpływu ETS2 na koszty życia Polaków”, do każdego litra benzyny w 2027 roku zostanie doliczone około 29 groszy opłaty, a do litra oleju napędowego – aż 35 groszy.
Mechanizm jest prosty i opiera się na przerzucaniu kosztów. Dostawcy paliw będą musieli kupować specjalne uprawnienia do emisji. Te koszty wliczą w cenę hurtową paliwa, co bezpośrednio przełoży się na wyższe ceny na stacjach benzynowych. W konsekwencji firmy transportowe, aby utrzymać rentowność, podniosą stawki za swoje usługi. Ostateczny koszt poniesie konsument, płacąc więcej za produkty w sklepie. Wiceminister klimatu i środowiska Urszula Zielińska przyznała wprost: „Należy spodziewać się prób przerzucenia obciążeń przez firmy paliwowe na użytkowników końcowych”.
Dlaczego mleko i mrożonki podrożeją najbardziej?
Szczególnie narażony na podwyżki jest segment żywności chłodzonej i mrożonej. Transport tych produktów jest znacznie bardziej energochłonny niż przewóz towarów niewymagających specjalnych warunków. Samochody-chłodnie zużywają o wiele więcej paliwa, aby utrzymać stałą, niską temperaturę w przestrzeni ładunkowej. Przykładowo, żywność mrożona musi być transportowana w temperaturze od -20°C do -18°C, co generuje ogromne koszty energetyczne.
Wzrost cen paliw o kilkadziesiąt groszy na litrze będzie więc oznaczał drastyczny wzrost kosztów operacyjnych dla firm specjalizujących się w takim transporcie. W efekcie ceny produktów takich jak mleko, jogurty, sery, lody, mrożone warzywa i owoce czy gotowe dania mrożone mogą wzrosnąć o kilka procent już w pierwszych miesiącach 2027 roku. Co więcej, jak ostrzega Komisja Krajowa NSZZ Solidarność, opłaty dotkną również małe firmy, takie jak lokalne piekarnie czy restauracje, które również będą zmuszone podnieść ceny swoich usług i produktów.
Polska zapłaci więcej niż reszta Europy. Rząd zapowiada walkę
Niestety, polscy konsumenci odczują skutki wprowadzenia ETS 2 dotkliwiej niż obywatele bogatszych krajów Europy Zachodniej. Składa się na to kilka czynników. Po pierwsze, ze względów klimatycznych, nasze zapotrzebowanie na energię do ogrzewania domów jest wyższe niż średnia unijna. Po drugie, polska gospodarka jest znacznie silniej uzależniona od transportu samochodowego niż kraje takie jak Niemcy czy Francja. Po trzecie, opłaty emisyjne będą takie same dla wszystkich, mimo że siła nabywcza Polaków jest znacznie niższa.
Pod względem udziału wydatków na energię i paliwo w domowych budżetach, znajdujemy się w unijnej czołówce. Minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska jest świadoma zagrożenia. W rozmowie z Polską Agencją Prasową zapowiedziała, że Polska będzie walczyć o przesunięcie terminu wejścia w życie systemu ETS 2, a jeśli to się nie uda, będzie zabiegać o specjalne warunki (derogację) dla naszego kraju. Czas na negocjacje kończy się jednak z końcem 2026 roku.
To dopiero początek. Co nas czeka w 2030 roku i czy jest ratunek?
Podwyżki w 2027 roku to zaledwie preludium do tego, co czeka nas w kolejnych latach. Eksperci ostrzegają, że kolejny gwałtowny wzrost cen nastąpi w 2030 roku, kiedy system ETS 2 połączy się z istniejącym już systemem ETS 1. Szacuje się, że dodatkowe opłaty do paliwa mogą wtedy sięgnąć nawet 54 groszy za litr benzyny i 65 groszy za olej napędowy. Według autorów raportu „Analiza wpływu ETS2 na koszty życia Polaków”, w skrajnym scenariuszu roczny koszt emisji dla przeciętnego gospodarstwa domowego może przekroczyć 150% minimalnego wynagrodzenia.
Unia Europejska przewidziała jednak mechanizm łagodzący w postaci Społecznego Funduszu Klimatycznego (SCF). Do 2032 roku ma on dysponować budżetem do 65 mld euro. Polska może liczyć na największy udział w tych środkach, szacowany nawet na 50 miliardów złotych. Pieniądze te mają być przeznaczone na wsparcie najuboższych gospodarstw domowych, dofinansowanie wymiany źródeł ciepła, termomodernizację budynków czy rozwój transportu publicznego. Problem w tym, że skala podwyżek może być tak duża, że nawet te środki okażą się niewystarczające, by w pełni zneutralizować negatywne skutki dla portfeli Polaków.


