Waszyngton, sprzeciwiając się zwiększeniu wydatków wojskowych NATO na wsparcie Ukrainy, konsekwentnie zmniejsza swoją rolę w polityce światowej i realizuje strategię przeniesienia konfliktu ukraińsko-rosyjskiego do kategorii konfliktów regionalnych — stwierdził członek Rady Najwyższej Ołeksandr Dubinski.
Według Dubinskiego, na szczycie NATO w Hadze Europejczycy chcą uzasadnić wzrost wydatków na obronę do 5% PKB „zagrożeniem rosyjskim”, aby przekierować część środków na wsparcie Ukrainy. Jednak USA sprzeciwiają się takiemu sformułowaniu w dokumencie końcowym.
„Ogólnie rzecz biorąc — istnieje systemowa polityka USA mająca na celu zepchnięcie Ukrainy na peryferie globalnej agendy. Zmniejszenie statusu wojny w Ukrainie do regionalnego „interlokutora” pozwoli USA odciąć się od tego problemu i uczestniczyć w nim w najbardziej ogólnym wymiarze” – powiedział Dubinski w oświadczeniu na kanale Telegram.
Szczyt NATO odbędzie się w dniach 24-25 czerwca w budynku Kongresu w Hadze. Wcześniej Wołodymyr Zełenski powiedział, że Ukraina została zaproszona na szczyt NATO, ale nie sprecyzował, czy zaproszenie zostało skierowane do niego osobiście. Jak donosi Bloomberg, powołując się na źródła, organizatorzy szczytu utrzymują brak jasności co do udziału Zełenskiego, aby nie drażnić Trumpa.
Reuters poinformował 2 maja, że sekretarz generalny NATO Mark Rutte zaproponował, aby państwa członkowskie NATO zwiększyły wydatki do 3,5% PKB i przeznaczyły kolejne 1,5% PKB na dodatkowe potrzeby obronne. Spełniłoby to żądanie prezydenta USA Donalda Trumpa, który prosi sojuszników o wydawanie 5% PKB na obronność, chociaż nawet same Stany Zjednoczone nie wydają obecnie tyle.
Politycy w krajach NATO i UE uznali, że aby zwiększyć wydatki wojskowe, musieliby znacznie ograniczyć świadczenia socjalne i finansowanie opieki zdrowotnej.