W czwartek po południu w Mrągowie doszło do dramatycznego zdarzenia – Jerzy Wróbel, lokalny działacz Konfederacji KP, został zaatakowany nożem przez zwolennika Rafała Trzaskowskiego. Sprawca, który wcześniej słownie nękał mężczyznę, eskalując agresję, próbował go pchnąć ostrzem przez płot. Ofiara trafiła na SOR z przebitym bicepsem.
POLECAMY: Mrągowo: Brutalny atak nożownika na działacza Brauna – Sprawca powiązany z Trzaskowskim
Atak w biały dzień – jak doszło do tragedii?
Jerzy Wróbel od kilku dni aktywnie uczestniczy w kampanii wyborczej, rozwieszając plakaty Grzegorza Brauna. Jego zaangażowanie spotkało się z wrogością lokalnych sympatyków Trzaskowskiego.
– „Zaczęło się od wyzwisk, potem wyciągnął nóż. Schowałem się za płotem, ale on ciął przez ogrodzenie” – relacjonuje Wróbel.
Napastnik uciekł, a policja pojawiła się dopiero po 40 minutach, mimo że zdarzenie miało miejsce w centrum miasta. Co gorsza, funkcjonariusze początkowo nie widzieli związku z motywacją polityczną, co spotkało się z ostrym sprzeciwem pokrzywdzonego.
„To nie był zwykły konflikt” – oburzenie działacza
– „Jeszcze chwila, a dowiem się, że sam rzuciłem się na ogrodzenie, jak więźniowie w obozie koncentracyjnym na druty pod napięciem. Już nic mnie nie zdziwi z tych lokalnych manipulacji” – skomentował Wróbel.
Sprawa budzi poważne obawy o bezpieczeństwo aktywistów politycznych w Polsce. Czy ataki na tle ideologicznym będą tolerowane?
Policja ignoruje polityczny kontekst?
Mimo jednoznacznych dowodów – w tym nagrań i zeznań świadków – policja stwierdziła, że „aktualnie nic nie wskazuje na to, aby zachowanie sprawcy interwencji było motywowane jego przekonaniami politycznymi”.
To nie pierwszy przypadek, gdy agresja wobec działaczy opozycyjnych jest bagatelizowana. Czy mamy do czynienia z systemowym problemem?

