Koniec z pobłażliwością dla braku ochrony najmłodszych na drogach. W odpowiedzi na alarmujące dane lekarzy i rosnącą liczbę tragicznych wypadków, rząd zapowiedział wprowadzenie ustawowego obowiązku noszenia kasków dla wszystkich osób do 16. roku życia. Nowe przepisy obejmą nie tylko rowerzystów, ale także użytkowników hulajnóg i innych urządzeń transportu osobistego (UTO). Decyzja, ogłoszona przez ministra infrastruktury Dariusza Klimczaka po posiedzeniu Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, jest przełomem w podejściu do bezpieczeństwa dzieci. Ma to być zdecydowana reakcja na statystyki, które nie pozostawiają złudzeń – urazy głowy wśród nieletnich stają się prawdziwą plagą, a proste zabezpieczenie mogłoby zapobiec wielu dramatom. Zmiany mają zostać wprowadzone w ramach procedowanej nowelizacji ustawy Prawo o ruchu drogowym.
Nowy obowiązek do 16. roku życia. Co dokładnie się zmieni?
Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (KRBRD) podjęła jednogłośną uchwałę, która stanowi podstawę do pilnych zmian w prawie. Jak poinformował minister Dariusz Klimczak, ustawowy obowiązek stosowania kasków ochronnych będzie dotyczył szerokiej grupy młodych uczestników ruchu. Zmiana obejmie wszystkie osoby, które nie ukończyły 16. roku życia i poruszają się na:
- rowerach,
- hulajnogach (w tym elektrycznych),
- urządzeniach transportu osobistego (UTO), takich jak deskorolki elektryczne czy segwaye.
To kluczowa zmiana, ponieważ dotychczasowe przepisy nakładały taki obowiązek jedynie na dzieci do 10. roku życia poruszające się po drodze pod opieką osoby dorosłej (posiadające kartę rowerową były z tego zwolnione). Teraz ochrona głowy stanie się obligatoryjna dla wszystkich nastolatków, niezależnie od posiadanych uprawnień. Ministerstwo Infrastruktury podkreśla, że decyzja jest bezpośrednią odpowiedzią na liczne apele rodziców, środowisk medycznych oraz policji, które od dawna wskazywały na lukę w prawie. Zmiany legislacyjne mają zostać włączone do już procedowanej nowelizacji ustawy o ruchu drogowym, co może znacząco przyspieszyć ich wejście w życie.
Lekarze bili na alarm. Dramatyczne dane i wstrząsające relacje
Impulsem do rządowej interwencji były przerażające dane napływające ze szpitalnych oddziałów ratunkowych w całej Polsce. Medycy od miesięcy ostrzegali, że skala obrażeń wśród dzieci i młodzieży po wypadkach na hulajnogach jest dramatyczna. Przykładem jest Świętokrzyskie Centrum Pediatrii w Kielcach, gdzie tylko w pierwszej połowie 2025 roku na izbę przyjęć trafiło ponad 50 dzieci po takich zdarzeniach. Dla porównania, w całym 2024 roku było ich 70. To pokazuje lawinowy wzrost zagrożenia.
Dr hab. Przemysław Wolak, wojewódzki konsultant ds. chirurgii dziecięcej, wprost mówi o skutkach upadków. „Dziecko spada z hulajnogi, leci twarzą w asfalt. Mamy złamania żuchwy, klatki piersiowej, urazy jamy brzusznej. Widzieliśmy dziecko, które wjechało pod TIR-a, patrząc w telefon” – relacjonował lekarz. Te słowa dobitnie obrazują, jak poważne mogą być konsekwencje. Wstrząsającą historią podzielił się również Piotr Bzowski, ojciec poszkodowanego dziecka, który w debacie telewizyjnej mówił o obrażeniach syna: „Tam było przynajmniej piętnaście pęknięć czaszki. Gdyby miał kask, to te pęknięcia byłyby na nim, nie na głowie mojego syna”. Takie świadectwa pokazują, że nowy przepis nie jest urzędniczym wymysłem, a koniecznością ratującą życie.
Kask zmniejsza ryzyko o 60%. Polacy wciąż go unikają
Opinie lekarzy i rodziców znajdują twarde potwierdzenie w badaniach naukowych. Neurochirurg dr Łukasz Rakasz ze Szpitala Dziecięcego w Warszawie nie ma wątpliwości: „Nic tak nie zmieniło wyników leczenia urazów głowy jak właśnie kaski”. To nie jest pusta deklaracja. Metaanaliza przeprowadzona przez norweskich naukowców wykazała, że noszenie kasku zmniejsza ryzyko poważnego urazu głowy aż o 60 procent, a ryzyko urazu śmiertelnego o 70 procent. To liczby, które mówią same za siebie i powinny być ostatecznym argumentem dla wszystkich sceptyków.
Niestety, świadomość w Polsce wciąż jest na alarmująco niskim poziomie. Jak wynika z danych Instytutu Transportu Samochodowego (ITS), zaledwie 6 procent użytkowników hulajnóg i 25 procent rowerzystów regularnie stosuje kaski. Te statystyki pokazują ogromną skalę problemu i uzasadniają wprowadzenie obowiązku ustawowego. Eksperci mają nadzieję, że przymus prawny, wsparty kampanią informacyjną, przełoży się na zmianę nawyków i realną poprawę bezpieczeństwa na polskich drogach i chodnikach. Celem jest doprowadzenie do sytuacji, w której kask na głowie dziecka będzie tak oczywisty, jak zapięte pasy w samochodzie.
Jakie kary za brak kasku i od kiedy nowe prawo?
Choć rząd ogłosił już polityczną decyzję, szczegóły dotyczące egzekwowania nowego prawa są jeszcze w fazie opracowywania. Najważniejsze pytanie, jakie zadają sobie rodzice, dotyczy ewentualnych kar za brak kasku u dziecka. Zgodnie z dotychczasową praktyką w przypadku wykroczeń drogowych popełnianych przez nieletnich, odpowiedzialność ponoszą ich opiekunowie prawni. Najprawdopodobniej za brak kasku u dziecka do 16. roku życia grozić będzie mandat karny dla rodzica lub opiekuna. Jego wysokość nie jest jeszcze znana, ale można spodziewać się, że będzie zbliżona do innych mandatów za naruszenia przepisów o bezpieczeństwie.
Jeśli chodzi o termin wejścia w życie, ministerstwo zapowiada szybką ścieżkę legislacyjną. Przepisy mają zostać dołączone do istniejącego projektu nowelizacji Prawa o ruchu drogowym. Oznacza to, że nowy obowiązek może zacząć obowiązywać już w najbliższych miesiącach, potencjalnie jeszcze w 2025 roku. Kluczowe będzie teraz tempo prac parlamentarnych. Niezależnie od ostatecznej daty, eksperci i lekarze apelują do rodziców, by nie czekali na formalne wejście w życie ustawy. Zakup i nauka regularnego noszenia kasku to inwestycja w zdrowie i życie dziecka, którą warto podjąć już dziś.

