Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych (RARS) znalazła się w centrum jednego z największych i wciąż nierozliczonych skandali finansowych z okresu rządów Prawa i Sprawiedliwości. Jak informuje Onet, byli kluczowi politycy, w tym były premier Mateusz Morawiecki, szef jego kancelarii Michał Dworczyk oraz najbliższy doradca Mariusz Chłopik, mogą wkrótce stanąć przed prokuraturą w związku ze śledztwem dotyczącym wyprowadzania setek milionów złotych z agencji. Sprawa dotyczy nieprawidłowości w zarządzaniu kluczowymi rezerwami państwa, co budzi poważne pytania o nadzór i transparentność w obliczu kryzysów takich jak pandemia COVID-19 i wojna w Ukrainie.
Gigantyczna afera RARS: Mechanizm wyprowadzania setek milionów złotych
W czasach, gdy Mateusz Morawiecki pełnił funkcję premiera, Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych przeszła istotną reorganizację. Została ona przeniesiona spod kurateli Ministerstwa Aktywów Państwowych pod bezpośrednią kontrolę premiera. Na jej czele stanął wówczas Michał K., zaufany współpracownik Morawieckiego. Śledztwo Centralnego Biura Antykorupcyjnego (CBA) oraz prokuratury ujawniło, że zlecenia z agencji, szczególnie te związane z pandemią koronawirusa oraz agresją Rosji na Ukrainę, były udzielane w sposób daleki od standardowych procedur. Chodzi o współpracę z zaprzyjaźnionymi firmami, często bez rzetelnej analizy rynkowej i z pominięciem obowiązujących przepisów dotyczących zamówień publicznych. Szacuje się, że skala wyprowadzonych kwot idzie w setki milionów złotych, co stanowi ogromną stratę dla budżetu państwa.
„Red is Bad” i inni: Jak zaprzyjaźnione firmy zarabiały na rezerwach państwowych
Konkretne przykłady transakcji ujawniają skalę procederu. Spółka Pawła Szopy, znanego z marki odzieży patriotycznej „Red is Bad” i znajomego prezesa RARS Michała K., zakupiła w Chinach agregaty prądotwórcze za 69 milionów złotych. Te same agregaty zostały następnie odsprzedane RARS za astronomiczną kwotę 350 milionów złotych, co generuje olbrzymią, nieuzasadnioną marżę. Wcześniej ta sama spółka miała zarobić ponad 110 milionów złotych na sprowadzaniu sprzętu medycznego mającego chronić Polaków przed COVID-19. Nie był to jedyny przypadek. Spółka innego przedsiębiorcy, Dominika Basiora, również zaprzyjaźnionego z ówczesną władzą, sprowadziła agregaty za ponad 90 milionów złotych, a dodatkowo zarobiła dziesiątki milionów na dostawach sprzętu pandemicznego. Te transakcje, realizowane bez przejrzystych przetargów, budzą poważne wątpliwości co do uczciwości i gospodarności.
Rola byłego premiera i jego otoczenia: Nadzór, kontakty i tajemnicze polecenia
Były premier Mateusz Morawiecki może spodziewać się wezwania na przesłuchanie nie tylko z powodu niedostatecznego nadzoru nad agencją, która znajdowała się pod jego bezpośrednią kontrolą. Jak wynika z akt sprawy, obciążające są również jego bliskie kontakty z oboma podejrzanymi przedsiębiorcami. Dominik Basior był twórcą i szefem kampanii wyborczej Morawieckiego w 2019 roku, a także koordynował ją w 2023 roku. Te powiązania osobiste budzą pytania o potencjalny konflikt interesów. Śledczy z Katowic próbują ustalić, kogo na myśli mieli przesłuchiwani byli i obecni pracownicy RARS, którzy twierdzili, że prezes Michał K., podejmując decyzje o udzielaniu zamówień spółkom Szopy i Basiora, jedynie „wykonywał czyjeś polecenia”. Na liście osób do przesłuchania, oprócz Morawieckiego, znajdują się również Michał Dworczyk i Mariusz Chłopik, co wskazuje na szerokie kręgi potencjalnie zamieszane w aferę.
Śledztwo prokuratury: Status Morawieckiego – świadek czy podejrzany?
Śląski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Katowicach intensywnie pracuje nad rozwikłaniem afery RARS. Kluczowym elementem śledztwa jest ustalenie roli Mateusza Morawieckiego. Prokuratura wciąż nie przesłuchała byłego premiera, ponieważ nie ustalono, w jakim charakterze miałby wystąpić – jako świadek czy jako ewentualny podejrzany. Ta ostrożność proceduralna podkreśla wagę i złożoność sprawy. Tymczasem Paweł Szopa, po ekstradycji z Dominikany i zatrzymaniu w Polsce, współpracuje z prokuraturą i stara się o status małego świadka koronnego, co pozwoliło mu opuścić areszt. Jego zeznania mogą okazać się kluczowe dla dalszego rozwoju śledztwa i rzucenia światła na to, kto stał za decyzjami o lukratywnych, ale wątpliwych zamówieniach z RARS.
Afera RARS to test dla polskiego wymiaru sprawiedliwości i dowód na to, jak ważne jest transparentne zarządzanie środkami publicznymi, zwłaszcza w obliczu kryzysów. Rozliczenie tej sprawy jest kluczowe dla przywrócenia zaufania do instytucji państwowych i pokazania, że nikt nie stoi ponad prawem, niezależnie od zajmowanego wcześniej stanowiska.
