Wzrost cen żywności to już nie tylko efekt inflacji. Eksperci alarmują, że w 2025 roku i w kolejnych latach Polacy odczują drastyczne konsekwencje zmian klimatycznych, które bezpośrednio uderzają w rolnictwo i globalne łańcuchy dostaw. Już teraz obserwujemy, jak susze, powodzie i nowe choroby roślin oraz zwierząt redefiniują pojęcie dostępności i ceny podstawowych produktów. Czy jesteśmy gotowi na to, że kawa, czekolada, a nawet krajowe warzywa staną się luksusem? Analizy wskazują, że to realny scenariusz, a obecne podwyżki to zaledwie przedsmak tego, co nas czeka.
Z najnowszych danych wynika, że choć indeks cen żywności FAO w lipcu br. (130,1 pkt) był niższy niż w szczycie pandemii, to niektóre grupy towarów biją rekordy cenowe. Mięso, nabiał i oleje roślinne są droższe niż kiedykolwiek. W czerwcu 2025 roku ceny żywności i napojów bezalkoholowych wzrosły o 4,9% rok do roku. Szczególnie dotkliwe były podwyżki olejów i tłuszczów (średnio o 11%), owoców (11,1%) oraz mleka, serów i jaj (6,1%). To nie jest już tylko kwestia ekonomii, ale fundamentalnej zmiany w sposobie, w jaki produkujemy i konsumujemy żywność.
Klimat – cichy zabójca Twojego portfela
Zmiany klimatu to obecnie główny czynnik napędzający drożyznę żywności, znacznie przewyższający wpływ samej inflacji. Z opracowania „Wpływ zmian klimatycznych na bezpieczeństwo narodowe Polski” Koalicji Klimatycznej jasno wynika, że wysokie temperatury, permanentne susze i niedobory opadów prowadzą do drastycznego zmniejszenia plonów na całym świecie. Pojawiają się także nowe choroby roślin i zwierząt, które zagrażają stabilności produkcji rolnej. Dr Joanna Remiszewska-Michalak, fizyczka atmosfery i ekspertka ds. zmian klimatu z UN Global Compact Network Poland, podkreśla, że „jeżeli mamy bardzo duże obszary dotknięte powodzią, to ten teren w tym czasie jest pozbawiony plonów. Mamy też do czynienia z suszą, która też jest bardzo ważnym zjawiskiem, które od kilkunastu lat dotyka polskie rolnictwo”.
Konsekwencje są już widoczne. Od 2011 roku Polska zmaga się z permanentną suszą letnią, która powoduje straty w dochodach rolników na poziomie blisko 20%. Roczne straty w trzech kluczowych kategoriach upraw – bulwiastych, zbożach i oleistych – szacowane są na 3,9–6,5 mld zł. Prognozy są jeszcze bardziej pesymistyczne: ryzyko znaczących strat plonów pszenicy jarej wzrasta czterokrotnie w latach 2021–2050, a sześciokrotnie w okresie 2071–2100 w porównaniu do lat 1971–2000. To bezpośrednio zagraża bezpieczeństwu żywnościowemu Polski, biorąc pod uwagę, że uprawy zbóż jarych stanowią aż 40% powierzchni wszystkich upraw zbóż w kraju.
Polskie rolnictwo w obliczu suszy. Te uprawy są zagrożone!
Susza nie tylko zmniejsza bieżące plony, ale także degraduje jakość gleby, co ma długoterminowe, katastrofalne skutki. Dr Remiszewska-Michalak zwraca uwagę na unoszący się pył na polach, co jest sygnałem utraty cennej warstwy gleby. „Centymetr gleby w naszej strefie klimatycznej w procesach naturalnych buduje się od 100 do 200 lat. Możemy więc sobie wyobrazić, że wiatr lata tej skrupulatnej pracy natury po prostu nam wywiewa” – tłumaczy ekspertka. W Polsce gleby najwyższej jakości, takie jak czarnoziemy czy czarne ziemie, zajmują zaledwie 1% powierzchni kraju, a mady 5%. Dominują gleby średniej jakości (brunatne i płowe – 52%), które w obliczu suszy „nie mają szansy nas wykarmić”.
Zmieniające się warunki klimatyczne już teraz wpływają na strukturę upraw w Polsce. Rolnicy zmuszeni są do rezygnacji z upraw wymagających dużo wody na rzecz tych bardziej odpornych na suszę, np. kukurydzy. Obserwujemy również spadek upraw zbóż ozimych, ponieważ brak typowych zim uniemożliwia ich rozwój. Warto pamiętać, że choć agrotechnika pozwala na pewną kontrolę nad uprawami, to koszty tych zabiegów rosną, co przekłada się na ostateczne ceny produktów. „Zdecydowanie one będą mniej dostępne, droższe, więc niewykluczone, że za 20–30 lat kawa będzie luksusem i będzie jeszcze droższa niż w tej chwili” – prognozuje dr Remiszewska-Michalak.
Globalne konsekwencje: kawa, kakao i oliwki. Czy znikną z naszych stołów?
Skutki zmian klimatycznych nie ograniczają się do Polski. Raport Koalicji Klimatycznej wskazuje na spadek plonów większości upraw na świecie, w tym kukurydzy, soi, owoców, warzyw, roślin strączkowych i okopowych. Popyt na czarną herbatę od niemal dekady przekracza podaż. W krajach o cieplejszym klimacie, takich jak Afryka, każdy dzień z temperaturą powyżej 30°C powoduje straty w plonach średnio o 1%, a z suszą – nawet o 1,7%. W Australii plony zbóż podstawowych w latach 1990–2015 mogły obniżyć się o 27% z powodu zmian klimatycznych, a we Włoszech po 1989 roku spadek oceniono na około 5%.
Oznacza to, że tragedie pogodowe na drugim końcu świata mają bezpośredni wpływ na zawartość naszych koszyków zakupowych. „Zmiany klimatu nas dotyczą, zwłaszcza jeżeli chcemy sięgać po te dobra, które są importowane z dalekich stron świata, takie jak kawa czy kakao” – wyjaśnia dr Remiszewska-Michalak. Susza w Ameryce Południowej, głównym producencie kawy, czy w regionie Morza Śródziemnego, gdzie uprawia się oliwki, bezpośrednio wpływa na ich ceny i dostępność w Polsce. Choć możemy „przeżyć bez kawy, czekolady czy oliwek”, to musimy zdać sobie sprawę, że susza dotyka również krajowych owoców i warzyw, czyniąc je droższymi i mniej dostępnymi dla przeciętnego konsumenta. Produkty importowane nie znikną, ale ich ceny i dostępność ulegną radykalnej zmianie.
Energia – ukryty koszt na Twoim talerzu
Kolejnym, często niedocenianym czynnikiem, który będzie miał poważne przełożenie na ceny żywności w 2025 roku i później, jest tempo transformacji energetycznej. Jest ona nierozerwalnie związana ze zmianami klimatu, ponieważ dążenie do redukcji emisji wymaga inwestycji w odnawialne źródła energii i unowocześnienia infrastruktury. Te procesy są kosztowne, a ich koszty są przenoszone na konsumentów w postaci wyższych cen energii.
Wzrost cen energii ma bezpośredni wpływ na wszystkie etapy produkcji żywności – od uprawy, przez zbiory, transport, przetwórstwo, aż po magazynowanie i dystrybucję. „Jeżeli energia będzie droga, wówczas to napędzi ceny i podniesie je w zasadzie na wszystko, co spożywamy” – tłumaczy dr Joanna Remiszewska-Michalak. Oznacza to, że nawet jeśli uda się częściowo zminimalizować skutki zmian klimatycznych w rolnictwie, to wysokie koszty energii będą nadal utrzymywać ceny żywności na wysokim poziomie, czyniąc ją coraz mniej dostępną dla szerokiej grupy społeczeństwa. To wyzwanie, które wymaga kompleksowego podejścia i świadomości, że walka ze zmianami klimatu to również walka o stabilność naszych portfeli i bezpieczeństwo żywnościowe.

