Tragedia, która wstrząsnęła Polską w dniu 28 sierpnia 2025 roku podczas prób przed radomskim Air Show, do dziś budzi liczne pytania. Major Maciej „Slab” Krakowian, jeden z najbardziej doświadczonych pilotów F-16 w kraju, zginął na miejscu, rozbijając swoją maszynę. Chociaż oficjalne śledztwo wciąż trwa, eksperci lotniczy wskazują na złożoność przyczyn i rzucają nowe światło na ostatnie sekundy lotu. Kluczowe pytanie pozostaje: dlaczego pilot, weteran powietrznych manewrów, nie zdecydował się na katapultowanie? Analiza wskazuje na desperacką walkę o ocalenie maszyny, która trwała do samego końca, a od sukcesu dzieliło go zaledwie kilkanaście metrów.
Tragedia F-16 w Radomiu: Człowiek, Maszyna, Pogoda – Złożoność Katastrofy
Jak podkreśla ekspert lotniczy Grzegorz Brychczyński w rozmowie z RMF24, w katastrofach lotniczych niezwykle rzadko mamy do czynienia z jedną, prostą przyczyną. Zawsze bada się tak zwaną triadę: człowiek, maszyna i warunki atmosferyczne. W przypadku tragedii F-16 w Radomiu wszystkie te elementy mogły odegrać swoją rolę. Chociaż z perspektywy obserwatorów pogoda wydawała się idealna, rzeczywistość w powietrzu była znacznie bardziej wymagająca. Temperatura, która tego dnia przekraczała 30 stopni Celsjusza, sprawiła, że powietrze było znacznie rozrzedzone. To kluczowy czynnik, który znacząco ogranicza siłę nośną samolotu i utrudnia wykonywanie precyzyjnych, wymagających figur akrobacyjnych.
W takich warunkach, nawet dla tak doświadczonego pilota jak major Krakowian, każdy manewr staje się bardziej ryzykowny. Rozrzedzone powietrze oznacza, że skrzydła generują mniejszą siłę nośną przy tej samej prędkości, co wymaga większej precyzji i większych rezerw wysokości. Brychczyński zaznaczył, że na nagraniach widać, iż pilot rozpoczął wyprowadzanie samolotu z lotu nurkowego zbyt nisko, co w połączeniu z ograniczoną siłą nośną i bezwładnością maszyny, okazało się fatalne w skutkach.
Manewr śmierci: Dlaczego pilot F-16 nie miał szans?
Manewr wykonywany przez majora Krakowiana, czyli wyprowadzenie samolotu z lotu nurkowego w poziom lub wznoszenie, jest uznawany za jeden z najtrudniejszych w lotnictwie wojskowym. To figura, która stawia ogromne wyzwania nawet przed pilotami akrobacyjnymi. Podczas takiego manewru pilot jest narażony na potężne przeciążenia, często sięgające 7-8 G. Dla porównania, większość ludzi traci przytomność przy 4-5 G. Nawet w specjalistycznym kombinezonie kompensacyjnym, który pomaga utrzymać krew w górnych partiach ciała, pilot może na chwilę stracić świadomość lub odczuć znaczną dezorientację.
W połączeniu z rozrzedzonym powietrzem i ograniczoną siłą nośną, takie przeciążenia stają się jeszcze bardziej krytyczne. Ekspert RMF24, analizując dostępne nagrania, z żalem stwierdził, że F-16 uderzył w ziemię niemal płasko. Był to znak, że pilot do ostatnich sekund próbował podnieść maszynę. „Brakowało dosłownie kilkunastu metrów, aby się podnieść” – ocenił Brychczyński, co świadczy o heroicznej, lecz niestety tragicznie zakończonej walce o kontrolę nad samolotem. Ta precyzyjna informacja pokazuje, jak blisko był sukcesu, i jednocześnie pogłębia dramat całej sytuacji.
Tajemnica katapultowania: Nadzieja do ostatnich sekund
Jednym z najczęściej zadawanych pytań po katastrofie jest to, dlaczego tak doświadczony pilot jak major Krakowian nie zdecydował się na katapultowanie. Zazwyczaj jest to ostatnia deska ratunku, gdy maszyna jest nie do opanowania. Grzegorz Brychczyński sugeruje, że najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest to, że pilot do samego końca był przekonany, że panuje nad maszyną i że uda mu się ją wyprowadzić z opresji. Ta wiara w swoje umiejętności i możliwości samolotu, choć tragiczna w skutkach, jest typowa dla najlepszych pilotów myśliwców.
Dowodem na tę tezę jest pozycja F-16 tuż przed uderzeniem. Nos samolotu był lekko uniesiony ponad linię horyzontu, co jednoznacznie wskazuje na desperacką próbę ratowania lotu w ostatnich, ułamkowych sekundach. Major Krakowian, znany ze swojego profesjonalizmu i opanowania, najpewniej walczył do końca, wierząc, że jego umiejętności pozwolą mu uniknąć katastrofy. Ta heroiczna postawa, choć zakończona śmiercią, podkreśla jego niezłomny charakter i oddanie lotnictwu.
Maciej „Slab” Krakowian: Legenda, która odeszła zbyt wcześnie
Major Maciej „Slab” Krakowian nie był tylko pilotem – był legendą polskiego lotnictwa. Członek prestiżowego zespołu Tiger Demo Team, od lat reprezentował Polskę na pokazach lotniczych w całej Europie. Służył w 31. Bazie Lotnictwa Taktycznego w Poznaniu-Krzesinach, a w wieku zaledwie 35 lat osiągnął status „asa lotnictwa”. Był nie tylko mistrzem w powietrzu, ale także cenionym instruktorem, który szkolił młodsze pokolenia pilotów, będąc dla nich wzorem odwagi, profesjonalizmu i niezachwianej pasji.
Jego tragiczna śmierć to niewyobrażalny dramat dla najbliższych. Major Krakowian osierocił pogrążoną w rozpaczy żonę Magdalenę i dwójkę czteroletnich bliźniaków – Olka i Mikołaja. W jednej chwili stracili ukochanego męża i ojca, a ich życie zmieniło się bezpowrotnie. Społeczeństwo polskie, poruszone tą tragedią, oddaje hołd pilotowi w mediach społecznościowych, a koledzy z wojska wspominają go jako „dumę polskich skrzydeł”. W internecie ruszyła oficjalna zbiórka, mająca na celu wsparcie przyszłości dzieci pilota. To gest solidarności, który pokazuje, jak głęboko ta tragedia dotknęła całe społeczeństwo i jak wielkim szacunkiem darzono majora Krakowiana.
Tragedia F-16 w Radomiu to złożona kombinacja czynników, w której kluczową rolę odegrała heroiczna, lecz tragicznie zakończona walka człowieka z maszyną i niesprzyjającymi warunkami. Major Maciej „Slab” Krakowian zapisał się w historii jako jeden z najlepszych, a jego poświęcenie i pasja do latania pozostaną inspiracją dla wielu. Warto pamiętać o jego rodzinie, która w tej trudnej chwili potrzebuje wsparcia.

