W 2025 roku rynki surowców energetycznych odnotowały zjawisko, jakiego nie widziano od szczytu pandemii Covid-19. Ceny ropy naftowej zaliczyły najmocniejszą roczną stratę od 2020 roku, spadając w ciągu roku o blisko 20 procent. Amerykańska ropa WTI (West Texas Intermediate) oscyluje obecnie w okolicach 58 dolarów za baryłkę, podczas gdy europejska ropa Brent kosztuje nieco ponad 61 dolarów.
Głównym powodem historycznych spadków jest masowa nadpodaż surowca, wynikająca ze zwiększonej produkcji przez kraje sojuszu OPEC+ oraz kluczowych producentów spoza tego kartelu. Analitycy Międzynarodowej Agencji Energetycznej (IEA) oraz Sekretariatu OPEC zgodnie prognozują, że nadwyżka utrzyma się także w 2026 roku. Ta sytuacja stawia pod znakiem zapytania przyszłe inwestycje w wydobycie i ma bezpośrednie, choć opóźnione, konsekwencje dla cen paliw na polskich stacjach benzynowych.
Dlaczego ropa Brent jest najtańsza od pandemii?
Choć napięcia geopolityczne w rejonach takich jak Bliski Wschód i wschodnia Europa tradycyjnie wspierają wzrost cen, w 2025 roku ten efekt został całkowicie zneutralizowany przez gwałtowny wzrost globalnej podaży. Kraje sojuszu OPEC+, do którego należą m.in. Arabia Saudyjska, Irak i Rosja, zwiększyły produkcję, co miało na celu utrzymanie udziałów w rynku. Jednocześnie, wydobycie znacząco wzrosło w państwach niezrzeszonych.
Kluczowi gracze spoza OPEC, tacy jak Stany Zjednoczone i Brazylia, osiągnęli rekordowe poziomy wydobycia. Ta kumulacja podaży na rynku, w połączeniu z niepewnością dotyczącą globalnego tempa wzrostu gospodarczego, doprowadziła do spadku cen ropy Brent i WTI o niemal jedną piątą. Inwestorzy zaniepokojeni są brakiem równowagi, która stwarza ryzyko dalszych zawirowań na początku nowego roku.
Rynek zalany surowcem. Prognozy IEA na 2026 rok
Zgodnie z najnowszymi raportami, rynek ropy naftowej wchodzi w fazę długotrwałej nadwyżki. Międzynarodowa Agencja Energetyczna (IEA) z siedzibą w Paryżu, a nawet zwykle bardziej optymistyczny Sekretariat OPEC, przewidują, że nadpodaż surowca będzie dominować także w 2026 roku. Oznacza to, że ilość dostępnej ropy będzie systematycznie przewyższać globalny popyt, utrzymując presję na spadek cen.
Ta prognoza ma poważne implikacje dla producentów. Długotrwałe utrzymywanie się niskich cen w przedziale 50-70 dolarów za baryłkę sprawia, że inwestycje w nowe, kosztowne projekty wydobywcze stają się nieopłacalne. Firmy mogą wstrzymać lub drastycznie ograniczyć nakłady kapitałowe na poszukiwania i rozwój złóż. Choć krótkoterminowo sprzyja to konsumentom, w perspektywie 3-5 lat może to doprowadzić do odwrotnego efektu – niedoboru, który wywoła gwałtowne odbicie cen.
Pilna narada OPEC+. Co dalej z limitami wydobycia?
W obliczu pogłębiającej się nadpodaży, uwaga rynków skupia się na działaniach sojuszu OPEC+. Najbliższe spotkanie tej grupy, zaplanowane na 4 stycznia w formie wideokonferencji, ma kluczowe znaczenie dla stabilizacji cen. Delegaci sojuszu, cytowani anonimowo, sugerują, że grupa utrzyma dotychczasowy plan wstrzymania się od dalszych podwyżek produkcji. Jest to próba zapobieżenia dalszym spadkom, choć jednocześnie jest to sygnał, że dotychczasowe cięcia nie wystarczyły, by zrównoważyć rynek.
Decyzje OPEC+ są kluczowe, ale inwestorzy śledzą również napięcia geopolityczne. Sytuacja związana z Wenezuelą, Iranem (podlegającym sankcjom) oraz niepewność co do zakończenia wojny Rosji z Ukrainą stanowią czynniki ryzyka, które mogłyby gwałtownie ograniczyć podaż i wywołać natychmiastowy wzrost cen. Na razie jednak, siła nadpodaży jest większa niż obawy geopolityczne.
Jak spadek cen ropy uderzy w polskie portfele?
Dla polskiego kierowcy spadek cen ropy na rynkach światowych jest zazwyczaj dobrą wiadomością. Niższe koszty zakupu surowca przez rafinerie, takie jak PKN Orlen, powinny przełożyć się na obniżenie cen detalicznych benzyny, diesla i LPG na stacjach. Należy jednak pamiętać, że ten transfer jest zazwyczaj opóźniony i nieproporcjonalny.
Cena paliwa w Polsce zależy nie tylko od ceny baryłki ropy, ale w dużej mierze od kursu walutowego (złoty-dolar), marż rafinerii oraz wysokości opodatkowania (akcyza, opłata paliwowa, VAT). Nawet jeśli ropa Brent kosztuje 61 dolarów, słaby złoty niweluje część korzyści. Eksperci prognozują, że w najbliższych tygodniach polscy kierowcy mogą liczyć na stabilizację cen, a być może symboliczne spadki, pod warunkiem, że OPEC+ utrzyma dotychczasową politykę, a złoty nie osłabi się znacząco względem dolara.

