Sytuacja kierowców nie wydaje się być obecnie najlepsza, ponieważ to oni ponownie staną się obiektem podatkowej uwagi państwa. Przed nami nadchodzi kolejna podwyżka cen, ale w tym przypadku istnieją pewne paradoksalne aspekty, które mogą budzić zainteresowanie. Choć na pierwszy rzut oka może to wydawać się nieco niejasne, to jednak takie są realia. Z korzyści wynikające z tej podwyżki będą czerpać przede wszystkim osoby, które mają tendencje do nadmiernej prędkości i problemy z widzeniem. Innymi słowy, będą to głównie piraci drogowi.
Podwyżka cen może wywołać mieszane uczucia, ale jej cel jest jasny: zachęcenie kierowców do większej ostrożności i przestrzegania przepisów. Wzrost kosztów jest próbą wpłynięcia na zachowania kierowców, szczególnie tych, którzy ignorują limity prędkości i nie dbają o bezpieczeństwo na drodze. Warto również zauważyć, że większa opłata za przewinienia drogowe może skłonić kierowców do bardziej odpowiedzialnej jazdy, co z kolei może przyczynić się do zmniejszenia liczby wypadków na drodze. To jednak tylko jedno z narzędzi, jakie stosuje państwo w celu poprawy bezpieczeństwa ruchu drogowego i zahamowania agresywnej jazdy na naszych drogach.
Ile zapłacą kierowcy nowej opłaty?
Zbliżający się 17 września przyniesie ze sobą powrót kursów redukujących punkty karne w Wojewódzkich Ośrodkach Ruchu Drogowego. Warto wspomnieć, że wcześniej taki kurs kosztował 300 złotych i pozwalał na zmniejszenie liczby punktów karnych o 6 punktów. Teraz jednak istnieje możliwość zredukowania tej liczby co pół roku, co oznacza, że w ciągu roku można odjąć aż 12 punktów karnych. To równowartość połowy punktów, które mogą prowadzić do utraty prawa jazdy.
Te zmiany sugerują, że aby stracić prawo jazdy, trzeba będzie albo być niezwykle nieodpowiedzialnym kierowcą, albo po prostu mieć pecha. Jednak jednym warunkiem do kontynuowania niebezpiecznej jazdy jest obfity portfel. Oczywiście nie oznacza to, że legalizuje się niebezpieczne zachowania na drodze; jest to jedynie ironiczny sposób opisania łagodności tych nowych przepisów, które niekoniecznie stanowią wystarczający odstraszacz dla kierowców, którzy nadal ignorują przepisy i zagrażają bezpieczeństwu innych uczestników ruchu drogowego.
Warto także zaznaczyć, że Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego same ustalają opłatę za taki kurs. Koszty te mogą wynosić od 600 do nawet 1200 złotych. Oznacza to, że odjęcie 12 punktów karnych w ciągu roku może wiązać się z wydatkiem wynoszącym nawet 2400 złotych. Dla niektórych może to być znaczącym obciążeniem finansowym, podczas gdy inni mogą uznać to za stosunkowo niski koszt. Co ciekawe, pojedynczy mandat nałożony przez policję może okazać się droższy niż kurs redukujący punkty karne, co stanowi dodatkowy aspekt tej problematycznej sytuacji.
Niewielki koszt kosztem bezpieczeństwa
Nie dziwi, że wiele osób wyraża dezaprobatę wobec wprowadzonych zmian po roku. Warto przypomnieć, że wcześniej rząd zdecydował się całkowicie zlikwidować możliwość redukowania punktów karnych. To wymusiło na kierowcach ostrożność i uważność na drodze. Obecnie natomiast znowu pozwala się na pewne nadużycia w prowadzeniu pojazdów, co może zagrażać zdrowiu i życiu ludzi. To wszystko w imię zysków Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego (WORD), których zarobki związane z kursami prawa jazdy są niebagatelne.
Idea redukcji punktów karnych wcale nie jest negatywna. Jednak możliwość tak szybkiego i łatwego zniwelowania ich liczby, w zamian za odpowiednią opłatę, budzi ogromne zdziwienie. To błąd, którego konsekwencje mogą być nieodwracalne. Mamy nadzieję, że nigdy nie będziemy zmuszeni do przekonania się o jego tragicznych skutkach. W przeciwnym razie roczne statystyki dotyczące wypadków drogowych mogą ponownie pozostawić wiele do życzenia.