Przemysł motoryzacyjny przechodzi obecnie przez jedną z największych przemian w ostatnich latach, a ta zmiana staje się coraz bardziej zauważalna z każdym dniem. Prezydent Unii Europejskiej, Ursula von der Leyen, ogłosiła ostatnio ważne oświadczenie, które ma wpływ na najtańsze samochody dostępne na europejskim rynku. Nowy podatek, który został wprowadzony na określoną grupę pojazdów, praktycznie oznacza, że będą one coraz mniej atrakcyjne dla potencjalnych użytkowników i mogą zostać wykluczone z codziennego użytku na naszych drogach.
Transformacja w przemyśle samochodowym jest nieunikniona ze względu na zmieniające się trendy związane z ekologią, bezpieczeństwem i technologią. W miarę jak coraz większa liczba konsumentów poszukuje bardziej ekologicznych i zaawansowanych technologicznie rozwiązań, producenci samochodów muszą dostosować się do tych oczekiwań. Jednak wprowadzenie nowego podatku na konkretne grupy pojazdów ma na celu promowanie bardziej ekologicznych opcji i ograniczenie emisji spalin oraz innych negatywnych wpływów na środowisko.
Jednakże wprowadzenie takiego podatku ma również swoje kontrowersje i wyzwania. Może to skutkować wykluczeniem niektórych konsumentów z rynku samochodowego, zwłaszcza tych o niższych dochodach, którzy nie będą w stanie sobie pozwolić na bardziej ekologiczne, ale również droższe samochody. Dlatego też ważne jest, aby wprowadzać takie regulacje ostrożnie i równocześnie zachęcać do innowacji i rozwoju bardziej przyjaznych dla środowiska technologii, które będą dostępne dla większej liczby ludzi.
Nowy podatek wykluczy tę grupę samochodów
Od pewnego czasu możemy zauważyć, że ceny samochodów stale rosną. Wprowadzenie dodatkowych elementów wyposażenia, systemów asysty bezpieczeństwa, bardziej restrykcyjnych norm emisji spalin, a także innych technologicznych innowacji przyczynia się do zwiększenia kosztów produkcji pojazdów, co w efekcie prowadzi do wyższych cen w sprzedaży. Co więcej, wprowadzone przepisy Unii Europejskiej skutkują stopniowym znikaniem z rynku najtańszych i najmniejszych modeli samochodów, ponieważ ich produkcja stała się nieekonomiczna i nieopłacalna.
Jednak Unia Europejska planuje podjąć działania mające na celu przeciwdziałanie napływowi tanich samochodów elektrycznych z Chin. Przewodnicząca Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen, uważa, że tanie pojazdy produkowane przy wsparciu dotacji zakłócają rynek. W rzeczywistości, obecnie chińskie samochody elektryczne wydają się być jedynymi rozwiązaniami, które nadal pozostają konkurencyjne.
Von der Leyen podkreśla, że europejskie firmy często spotykają się z wykluczaniem z zagranicznych rynków lub stają się ofiarami nieuczciwych praktyk konkurencji, wspieranej przez hojne subsydia państwowe. Przykładem jest sektor pojazdów elektrycznych, który jest kluczowy dla ekologicznej gospodarki i ma ogromny potencjał w Europie. Niemniej jednak na rynkach światowych pojawia się coraz więcej tańszych chińskich samochodów elektrycznych, których ceny są sztucznie obniżane dzięki dużym dotacjom ze strony chińskiego rządu. To zniekształca rynek europejski, i ponieważ Unia Europejska nie akceptuje takich praktyk wewnętrznie, również nie akceptuje ich na arenie międzynarodowej.
Będzie nowy podatek?
Unia Europejska wyraża niezadowolenie wobec tanich samochodów z Chin i dąży do wprowadzenia dodatkowych ceł wyrównawczych na ich import. Te nowe cła zostaną nałożone na już istniejące, które obecnie wynoszą 10%. W efekcie, będzie to oznaczać, że samochód, który można było zakupić za 60 lub 70 tysięcy złotych, stanie się znacznie mniej atrakcyjny pod względem cenowym.
Przewodnicząca Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen, podkreśla, że Unia Europejska pamięta negatywny wpływ nieuczciwych praktyk handlowych Chin na europejski przemysł fotowoltaiczny. W tamtym okresie wiele młodych firm upadło z powodu konkurencji ze strony mocno dotowanych chińskich konkurentów. Firmy, które były pionierami w tej dziedzinie, zmuszone były ogłosić bankructwo, a utalentowani pracownicy musieli poszukiwać pracy za granicą.
Von der Leyen podkreśla, że celem jest uniknięcie powtórzenia się podobnego scenariusza w przyszłości. Zamiast oddzielać ryzyko od konkurencji, należy je minimalizować. Na koniec roku planowane jest spotkanie na szczycie między Unią Europejską a Chinami, podczas którego omawiana będzie ta kwestia.
Europejscy producenci się ucieszą?
To jest z pewnością niekorzystna informacja dla potencjalnych klientów, ale stanowi dobre wieści dla europejskich producentów. Carlos Tavares, CEO Stellantis, był jednym z pierwszych, którzy wyrazili dezaprobatę wobec tej nierówności.
W 2022 roku wyraził swoje stanowisko, mówiąc: „Jestem zwolennikiem konkurencji i postępu, ale jednocześnie apeluję do europejskich przywódców politycznych o stworzenie warunków podobnych do tych, które spotykamy, przechodząc do Chin. Nie ma sensu tworzyć lepszych warunków niż te, które zostają nam zarezerwowane, i nie chcemy, aby pojawienie się chińskich producentów w Europie spowodowało sytuację podobną do tej, którą wywołały tanie linie lotnicze, które zaszkodziły tradycyjnym przewoźnikom i doprowadziły do wzrostu kosztów”.
Tavares wskazuje na potrzebę zachowania równych warunków konkurencji i ochrony interesów europejskich producentów przed potencjalnymi negatywnymi skutkami konkurencji ze strony chińskich firm, które mogą prowadzić do zakłóceń na rynku i wzrostu kosztów dla europejskich przedsiębiorstw.