Ceny benzyny i oleju napędowego w najbliższych dniach będą wzrastać, i w tej kwestii nie ma absolutnie żadnych wątpliwości. Przed wyborami parlamentarnymi pojawiły się spekulacje, że gwałtowne obniżki cen paliw były związane z nadchodzącym terminem 15 października i wydarzeniami związanymi z tą datą. Co do prawdziwości tych spekulacji, nie jestem w stanie wydać osądu. Niemniej jednak, tuż po zakończeniu wyborów parlamentarnych, ceny paliw zaczęły znacząco rosnąć. Czy to zbieg okoliczności? Niestety, na przyszłość można spodziewać się dalszego wzrostu cen paliw, i to z każdym dniem.
Ten wzrost cen paliw może wynikać z wielu czynników, takich jak globalne wahania cen ropy naftowej, sytuacja geopolityczna, koszty produkcji i dostawy, a także kwestie podatkowe. Niemniej jednak, dla kierowców i konsumentów jest to niepokojąca tendencja, ponieważ wpływa na ich codzienne wydatki i budżety domowe. Obecna sytuacja na rynku paliw może również wpłynąć na decyzje dotyczące transportu i stylu życia, zachęcając do rozważenia bardziej ekonomicznych i ekologicznych opcji. Warto monitorować sytuację cenową i dostosować swoje wydatki oraz nawyki związane z korzystaniem z samochodu do zmieniającej się rzeczywistości rynku paliw.
Po ile będzie benzyna i diesel w kolejnych dniach?
Przed wyborami, ceny paliw spadły do 5,99 zł. Można by uznać to za pewnego rodzaju zabieg psychologiczny. Od samego początku konfliktu na terenie Ukrainy, cena paliwa w Polsce utrzymywała się powyżej 6 zł za litr. Warto przypomnieć, bo niektórzy mogli to już zapomnieć, że poziom 6 zł zawsze stanowił pewną psychologiczną barierę. Ceny paliw rosły, ale 6 zł wydawało się być granicą, która choć droga, to jednak nieco akceptowalna. Jednak od rozpoczęcia wojny, zaczęły się pojawiać również bariery 7 zł i nawet 8 zł za litr. W ciągu miesięcy doszło do tego, że choć 6 zł nadal uchodziło za pewnego rodzaju limit, to już nie była to cena tak wygórowana jak wcześniej.
Można nawet powiedzieć, że cena poniżej 6 zł za litr stała się symbolem powrotu do normalności. Każdy z nas odczuwał to obniżenie jako powiew normalności. Jednak to, co wywołało kontrowersje w Polsce, to okoliczności obniżki cen paliw tuż przed wyborami. Po wielu miesiącach cen utrzymujących się na poziomie 6,50 zł lub 7 zł za litr, cena spadła poniżej 6 zł, a dokładniej do 5,99 zł, nie zmieniając się o ani grosza. Niektórym mogło to wydawać się dziwne, zwłaszcza że w tym samym czasie w całej Europie ceny paliw rosły.
Na przykład, Bułgaria i Rumunia, gdzie paliwo wcześniej było tańsze o 40, 50 lub nawet 70 groszy na litrze w porównaniu z Polską, nagle miały droższe paliwo niż my. To z pewnością budziło zdziwienie. Pojawiły się również przewidywania, że po wyborach ceny szybko wrócą do swojego „normalnego” poziomu. Niestety, już w pierwszych dniach po wyborach spotkaliśmy się z wyraźnymi wzrostami cen paliw.
Co dalej z cenami paliw?
Na 14 października, czyli dzień przed wyborami, cena benzyny w polskich rafineriach wynosiła 4760 zł za metr sześcienny. Jednak dzisiaj, ta cena już wzrosła do 4934 zł. Różnica ta, wynosząca 174 zł na metrze sześciennym, może przekładać się na wzrost ceny paliwa o około 17 groszy. Oczywiście, taka zmiana wpłynie także na podatki oraz marże. Wygląda na to, że, zgodnie z prognozami portalu „legaartis,” cena benzyny w tym tygodniu może bez problemu osiągnąć poziom 6,18 zł.
Co z ceną diesla? Tutaj także wzrosty cen zaczęły się w tym samym czasie. Na początku października, cena metra sześciennego oleju napędowego w polskich rafineriach wynosiła około 4765 zł, a obecnie wzrosła do 4921 zł. Portal „legaartis” przewidywał, że cena diesla w tym tygodniu może osiągnąć około 6,20 zł, co również jest realistyczną perspektywą. Ceny poniżej 6 zł można już na razie wykluczyć, a bardziej realne jest patrzenie w kierunku 6,50 zł lub nawet 7 zł.
To jest dość pesymistyczny scenariusz, ale czy to pesymizm czy po prostu realizm? Aktualnie nie ma wielu powodów do optymizmu w kwestii obniżek cen paliw. Pierwszym powodem jest trwająca sytuacja wojenna, a teraz nawet wojny. Niepokój wciąż króluje, a sytuacja w Polsce pozostaje niepewna, aż do poznania wyników wyborów i stabilizacji politycznej. To jeden z realistycznych scenariuszy.
Paliwo jest drogie, i niestety, taka sytuacja prawdopodobnie utrzyma się przez dłuższy czas. Obecnie nie wskazuje nic na to, że sytuacja zmieni się na lepsze. Każdy z nas oczekuje powrotu do normalności, ale na razie wydaje się, że powinniśmy bardziej przygotować się na wzrost cen w kierunku 6,50 zł i 7 zł niż liczyć na powrót do poziomu 6 zł. To pomoże uniknąć niepotrzebnego stresu i rozczarowań.