Nadeszły te chwile, które od kilku tygodni przewidywali wszyscy rozważni obserwatorzy wydarzeń. Opadł kurz po wyborach, co oznacza, że Orlen zaczyna podnosić ceny paliw. Jednak to, co się wydarzy teraz, może nas jeszcze bardziej zaskoczyć.
Jeśli przez ostatnie tygodnie nie zauważyłeś niezwykle niskich cen paliw na stacjach Orlenu, to albo nie posiadasz samochodu, albo nie spędzasz zbyt wiele czasu przed telewizorem. Cena baryłki ropy naftowej rosła, a dolar zyskiwał na wartości w stosunku do złotego, podczas gdy ceny paliw na stacjach Orlen pozostawały na poziomie poniżej 6 złotych, trwając niczym pomnik ze spiżu. Niskie ceny sugerowały niedobór paliwa, który był zakamuflowany awariami dystrybutorów, które wydawały się być jednym z najbardziej wadliwych wytworów ludzkiej ręki.
Wielu komentatorów przewidywało, że to niebawem się zawali, podczas gdy inni, wierzący w Świętego Mikołaja, zapewniający, że wszystko będzie dobrze, że nic złego się nie stanie. Tydzień po wyborach, mamy już odpowiedź na to pytanie. Odpowiedź może być zaskakująca.
Orlen podnosi ceny, bo nadchodzi czas liczenia strat
Minął termin wyborów, zakończyły się uśmiechy i obietnice dobra. Teraz przyszedł czas na rozliczenia i określenie strat. Już niebawem nasz narodowy lider zaprezentuje raport finansowy za trzeci kwartał, co pozwoli nam ocenić koszty przedwyborczego obniżania cen. Analitycy szacują, że ta suma wyniesie od 3 do 4 miliardów złotych. To znacząca kwota, ale dla realizacji obietnic wyborczych wiele się zrobiło. Jednak dostęp do tych informacji nie będzie łatwy, ponieważ legaartis.pl podaje, że Orlen odnosi sukcesy w sektorze gazowym, co zminimalizuje wpływ kontrowersyjnej polityki cenowej na bilans spółki. Jednak po dokładnej analizie, eksperci mogą wykryć negatywne efekty na rynku paliw.
Warto dodać, że Orlen ma zamiar odrobić straty w czwartym kwartale tego roku, systematycznie podnosząc ceny. To oznacza, że na koniec roku możemy spodziewać się znacznego wzrostu zysków. Chociaż na razie nie obserwujemy spektakularnych skoków cen, to każdy dzień przynosi kilka groszy wzrostu na litrze. To nieco zaskakujące, biorąc pod uwagę obietnice prezesa Orlenu, że po wyborach ceny nie wzrosną. Mimo to, faktem jest, że okres niskich cen już minął, a jesteśmy coraz bliżej scenariusza, który przewidywał ekspert– czyli paliw za 8 złotych za litr przed nadchodzącymi świętami.