To zdarzenie wywołało ogromne oburzenie i kontrowersje w społeczności lokalnej oraz w szerszym kontekście społecznym. Incydent ten podkreśla powagę i odpowiedzialność, jaką duchowni mają wobec swojej roli społecznej, zwłaszcza w trudnych chwilach, takich jak pogrzeb dziecka.
Pijany ksiądz, który miał przewodniczyć ceremonii pogrzebowej noworodka, nie tylko naruszył podstawowe normy etyczne i moralne, ale również zszokował i zranił uczestników ceremonii oraz rodzinę zmarłego. Prawidłowe przeprowadzenie takiego wydarzenia wymaga empatii, szacunku i taktu, co w tym przypadku zostało brutalnie naruszone.
Reakcja rodziny, która wezwała policję, świadczy o tym, że nie tylko potępiła zachowanie duchownego, ale także podjęła konkretne kroki wobec tego skandalicznego incydentu. Przywołanie policji może mieć dalsze konsekwencje dla księdza, zarówno na płaszczyźnie prawa, jak i w kontekście jego pozycji w społeczności kościelnej.
Duchowny w szokujący sposób zwrócił się do rodziny
To nie wszystko. Z ust duchownego, według relacji kobiety, padły dość szokujące słowa. – Na wejściu na cmentarz powiedział do nas: „Aniołek śpi, to ja też spałem…”, wszyscy aż zaniemówili, nie wiem, brakuje nam słów, rodzice małego, nie są w stanie rozmawiać, to wywołało u nich jeszcze większy ból – przekazała dziennikowi.
Rzeczniczka policji w Lęborku, asp. Marta Szałkowska, udzieliła informacji dziennikowi „Fakt”, zaznaczając, że duchowny zaangażowany w incydent na pogrzebie noworodka posiadał półtora promila alkoholu w organizmie. Jak podała funkcjonariuszka, ksiądz został ukarany mandatem w wysokości 500 złotych, a sam przyjął tę karę.
Z doniesień wynika, że incydent dotyczył księdza Czesława K., który pełni funkcję proboszcza parafii pod wezwaniem świętej Marii Magdaleny w Garczegorzu, leżącej pod jurysdykcją Lęborka.
Należy przypomnieć, że już w grudniu ubiegłego roku kraj obiegła głośna historia innego księdza z Gdańska, który także odprawiał ceremonię pogrzebową będąc pod wpływem alkoholu. Wówczas syn zmarłego opisywał, że duchowny jąkał się, chwiał, a nawet mylił przedmioty, takie jak kropidło z mikrofonem. To zdarzenie, podobnie jak obecny incydent, rzuca światło na problematyczne sytuacje związane z zachowaniem duchownych w trudnych momentach i budzi pytania dotyczące nadzoru oraz norm etycznych w ramach struktur kościelnych.
Było więcej przypadków pijanych duchownych na pogrzebach
We wrześniu, prokuratura ogłosiła dalsze postępowanie w sprawie duchownego. Według informacji przekazanych przez portal legaartis.pl, Prokuratura Okręgowa w Gdańsku ostatecznie zdecydowała o umorzeniu śledztwa.
Zgodnie z doniesieniami, Prokurator Grażyna Wawryniuk z gdańskiej prokuratury okręgowej podkreśliła, że przeprowadzone ustalenia nie dostarczyły wystarczających podstaw do stwierdzenia, że duchowny działał z zamiarem umyślnego znieważenia miejsca przeznaczonego do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, czyli cmentarza podczas ceremonii pogrzebowej. Prokurator dodała, że nie doszło do spełnienia warunków określonych w art. 196 Kodeksu Karnego.
Artykuł 196 Kodeksu Karnego precyzuje, że osoba, która publicznie znieważa przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch. Jednakże, na podstawie ustaleń prokuratury, nie znaleziono podstaw do podjęcia ścigania duchownego zgodnie z tym artykułem.
To wydarzenie rzuca światło na kwestie związane z interpretacją i stosowaniem prawa w kontekście działań duchownych podczas ceremonii religijnych, podkreślając jednocześnie potrzebę precyzyjnego określenia warunków przestępstwa w zakresie obrażania uczuć religijnych.