Urzędy Skarbowe w Polsce rozpoczynają szeroko zakrojoną kontrolę sprzedawców internetowych. Największe platformy, takie jak Allegro, OLX i Vinted, mają obowiązek przekazać dane użytkowników, którzy dokonali ponad 30 transakcji lub osiągnęli przychód powyżej 2 tys. euro w ciągu ostatnich dwóch lat. To efekt unijnej dyrektywy DAC7, która ma na celu walkę z unikaniem opodatkowania w handlu online. Co to oznacza dla przeciętnego sprzedawcy? Sprawdźmy.
Kto znajdzie się na celowniku fiskusa?
Według ekspertów, Urząd Skarbowy skupi się przede wszystkim na osobach prowadzących zorganizowaną i ciągłą działalność handlową. – Fiskus nie interesuje się „niedzielnymi sprzedawcami”, którzy pozbywają się używanych ubrań czy książek – tłumaczy Tomasz Piekielnik, doradca podatkowy. Jeśli sprzedajesz przedmioty, które posiadałeś dłużej niż 6 miesięcy, a ich cena jest niższa niż koszt zakupu, prawdopodobnie nie musisz się martwić. Jednak w przypadku regularnej sprzedaży na większą skalę, kontrola może być nieunikniona.
– Problem pojawia się, gdy sprzedawca nie zdaje sobie sprawy, że powinien zarejestrować działalność gospodarczą – dodaje Monika Piątkowska, doradca podatkowy z e-pity.pl. W takim przypadku konsekwencje mogą być poważne, zwłaszcza jeśli fiskus uzna, że dochody były ukrywane celowo.
Jakie kary grożą sprzedawcom?
Konsekwencje finansowe mogą być ogromne. – Podatek dochodowy od sprzedaży na kwotę 10 000 złotych miesięcznie może wynieść nawet 23 000 złotych rocznie – wyjaśnia mec. Natalia Stanowska-Potoczny z kancelarii Causa Finita Szczepanek i Wspólnicy. Do tego dochodzi VAT w wysokości 27 600 złotych oraz 30% sankcja za nieprawidłowości. Nie zapominajmy też o ZUS-ie, który może wynieść około 24 000 złotych rocznie. Do wszystkich tych kwot doliczane są również odsetki za zwłokę.
Jak się bronić przed kontrolą?
Jeśli prowadzisz sprzedaż online, warto zadbać o odpowiednią dokumentację. – Można wykazać, że transakcje nie miały charakteru zorganizowanego ani ciągłego – radzi mec. Stanowska-Potoczny. – Ważne jest również udowodnienie, że sprzedawane przedmioty były używane i nie zostały nabyte w celu odsprzedaży – dodaje.
Czy to koniec handlu na platformach?
Nie ma powodu do paniki. Allegro, OLX i Vinted nadal pozostają popularnymi miejscami do sprzedaży używanych przedmiotów. Jednak od teraz sprzedawcy muszą być bardziej świadomi swoich obowiązków podatkowych. – Fiskus nie poluje na każdego, ale na tych, którzy celowo unikają opodatkowania – podkreśla Piekielnik.
Nowe przepisy to kolejny krok w kierunku większej transparentności w handlu internetowym. Dla przypadkowych sprzedawców zmiany nie będą odczuwalne, ale profesjonalni handlowcy muszą liczyć się z większą kontrolą. Jeśli prowadzisz sprzedaż na większą skalę, warto skonsultować się z doradcą podatkowym, aby uniknąć nieprzyjemnych niespodzianek.