W ciągu zaledwie dwóch dni pracownicy Wód Polskich oraz lokalni wędkarze wyłowili z Odry i Kanału Gliwickiego ponad tonę śniętych ryb. Choć sytuacja przywodzi na myśl katastrofę związaną ze złotą algą, tym razem powodem dramatycznych scen w śląskich wodach jest wirus typowy dla karasi, który – według ekspertów – mógł rozwinąć się przez ciepłą zimę i wrześniową powódź.
Skala problemu: setki kilogramów śniętych ryb na odcinkach Odry
Wzmożone działania porządkowe prowadzone są na całym problematycznym odcinku. Jak informuje organizacja „Osoba Odra”, która aktywnie monitoruje sytuację ekologiczną rzeki, tylko z głównego nurtu Odry na opolskim odcinku wyłowiono łącznie 670 kg martwych ryb. Szczegółowe dane przedstawiają się następująco:
- 350 kg – stopień wodny Koźle
- 120 kg – rejon stopnia wodnego Januszkowice
- 150 kg – okolice stopnia wodnego Krępa
- 50 kg – rejon Krapkowic
Dodatkowo, z Kanału Gliwickiego odłowiono kolejne setki kilogramów śniętych osobników, głównie karasi srebrzystych, co wskazuje na powtarzalny wzorzec i wysokie prawdopodobieństwo działania konkretnego patogenu.
Eksperci wskazują winnego: wirus, nie alga
Według prof. Bogdana Wziątka z Rady Naukowej Polskiego Związku Wędkarskiego, źródłem masowego śnięcia ryb jest wirus typowy dla karasi, który szczególnie łatwo się rozwija w warunkach ciepłej zimy i osłabienia organizmów wodnych. Profesor zauważa, że łagodna zima, jaką zanotowano w ostatnich miesiącach, mogła wpłynąć na osłabienie odporności ryb i stworzyć idealne warunki do rozwoju wirusa.
– To nie złota alga jest przyczyną, lecz specyficzny wirus. Prawdopodobnie wzmocniony przez anomalie pogodowe, w tym także lokalną powódź z września, tłumaczy ekspert.
Śnięcia odnotowano przede wszystkim od Kanału Gliwickiego przez śluzy Koźle i Krapkowice, natomiast na innych odcinkach Odry sytuacja pozostaje stabilna.
Reakcja służb: patrole i kontrole jakości wody
Na sytuację zareagowały już odpowiednie służby. Ponad 200 pracowników Wód Polskich prowadzi codzienne kontrole i patrole rzeczne, zarówno na kanale, jak i samej Odrze. Celem jest monitorowanie sytuacji oraz ograniczenie dalszych skutków ekologicznych.
Jak podają władze, działania te obejmują:
- zbieranie śniętych ryb i zabezpieczanie ich do badań,
- analizę jakości wody w newralgicznych punktach,
- ocenę potencjalnych źródeł zakażenia i monitorowanie wpływu na inne gatunki ryb.
Choć sytuacja budzi niepokój wśród społeczności lokalnej i ekologów, na razie nie odnotowano zagrożeń dla zdrowia ludzi ani skażenia wody pitnej.
Ekologiczne i symboliczne znaczenie Odry
Organizacja „Osoba Odra”, znana z inicjatyw na rzecz przyznania rzece osobowości prawnej, nie ukrywa emocji. W swoich mediach społecznościowych pisze:
– „Odra nie jest człowiekiem, ale to, co dzieje się teraz w jej ciele, mówi samo za siebie.”
To dramatyczne ujęcie podkreśla symboliczne znaczenie rzeki i dramatyzm sytuacji, która zdaje się mieć nie tylko wymiar ekologiczny, ale również kulturowy i społeczny.
Co dalej? Możliwe scenariusze
Choć władze działają, a eksperci znają źródło problemu, przyszłość pozostaje niepewna. Kluczowe będą kolejne badania biologiczne i monitoring ekosystemu wodnego. Jeśli warunki atmosferyczne nadal będą sprzyjały rozwojowi patogenu, kolejne ogniska mogą pojawić się także w innych dopływach Odry lub wodach stojących.
Dla środowiska oznacza to konieczność długoterminowych działań:
- tworzenia systemów wczesnego ostrzegania,
- zwiększenia liczby badań biologicznych w rzekach,
- przygotowania planów przeciwdziałania podobnym zjawiskom w przyszłości.
Na razie jednak sytuacja pozostaje dynamiczna, a jej rozwój będzie zależny zarówno od reakcji ludzi, jak i kaprysów przyrody.