Decyzja Komisji Europejskiej, zgodnie z którą od 1 stycznia 2026 roku Bułgaria dołączy do strefy euro, ponownie rozbudziła dyskusję o przyszłości wspólnej waluty w Unii Europejskiej. W tym kontekście uwagę opinii publicznej zwróciła Polska – jeden z ostatnich krajów UE, który nie przyjął euro. Minister finansów Andrzej Domański jednoznacznie odniósł się do spekulacji, podkreślając, że rząd nie prowadzi żadnych prac nad rezygnacją ze złotego, a priorytety gospodarcze kraju leżą gdzie indziej.
Decyzja UE i powrót debaty o euro w Polsce
Zatwierdzenie przez Komisję Europejską wejścia Bułgarii do strefy euro od 1 stycznia 2026 r. oznacza, że kraj ten stanie się 21. państwem posługującym się wspólną walutą. Dla Brukseli to kolejny krok w kierunku pogłębiania integracji gospodarczej i monetarnej Unii. Jednocześnie decyzja ta unaocznia rosnące różnice w podejściu państw członkowskich do euro.
Część krajów – zwłaszcza z Europy Środkowo-Wschodniej – traktuje przyjęcie euro jako symbol dojrzałości gospodarczej, stabilności i pełnego zakotwiczenia w strukturach UE. Inne, w tym Polska, pozostają sceptyczne, wskazując na znaczenie własnej polityki monetarnej oraz możliwość reagowania na kryzysy gospodarcze poprzez kurs walutowy.
Polska jest dziś jednym z czterech państw UE, które formalnie zobowiązały się w traktatach do przyjęcia euro, ale nie wyznaczyły żadnej daty ani nie prowadzą aktywnych przygotowań. Wraz z Czechami, Węgrami i Rumunią Warszawa konsekwentnie podkreśla, że decyzja o zmianie waluty musi wynikać z interesu gospodarczego kraju, a nie presji politycznej.
W ostatnich miesiącach temat euro wracał w przestrzeni publicznej regularnie. Wysoka inflacja z lat 2022–2023, rosnące koszty życia oraz wahania kursów walut sprawiły, że część komentatorów sugerowała, iż przyjęcie euro mogłoby przynieść większą stabilność cen. Z drugiej strony ekonomiści zwracali uwagę, że złoty w okresach globalnych zawirowań pełnił funkcję bufora, umożliwiając dostosowania, które w strefie euro są znacznie trudniejsze.
Wielu Polaków obawia się także skutków społecznych zmiany waluty, w tym potencjalnego wzrostu cen, co było obserwowane – choć w różnej skali – w części państw, które wcześniej przyjęły euro. Badania opinii publicznej od lat pokazują, że większość społeczeństwa nie popiera rezygnacji ze złotego, a sceptycyzm wobec euro utrzymuje się niezależnie od bieżącej sytuacji politycznej.
„Złoty zostaje”. Minister finansów jednoznacznie o przyszłości waluty
Wątpliwości i spekulacje zdecydowanie przeciął minister finansów Andrzej Domański, który zabrał głos podczas jesiennego spotkania Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) w Waszyngtonie. Wypowiedzi ministra miały szczególną wagę nie tylko ze względu na międzynarodowy kontekst, lecz także na fakt, że Polska była tam wskazywana jako przykład udanej transformacji gospodarczej.
Jak podkreślał Domański w rozmowie z RMF FM, Polska jest obecnie 20. największą gospodarką świata, a w ujęciu PKB per capita ma realną szansę w najbliższych latach wyprzedzić Japonię. Te dane – zdaniem ministra – robią duże wrażenie na partnerach zagranicznych i pokazują, że kraj rozwija się dynamicznie bez konieczności zmiany waluty.
Dodatkowo brytyjski dziennik „The Sunday Times” zwrócił uwagę, że wzrost PKB per capita w Polsce jest na tyle szybki, iż w perspektywie kilku lat może on zrównać się z poziomem Wielkiej Brytanii. Obecnie aż 12 polskich regionów ma być zamożniejszych niż zachodnia Walia, uznawana za jeden z najsłabiej rozwiniętych obszarów Zjednoczonego Królestwa.
W tym kontekście minister finansów stanowczo zdementował pogłoski o przygotowaniach do przyjęcia euro. „To kolejny fake news. Polska cieszy się z posiadania własnej waluty” – powiedział Domański, odnosząc się do medialnych doniesień. Podkreślił, że złoty wielokrotnie sprawdzał się jako stabilizator w momentach globalnych kryzysów, umożliwiając prowadzenie elastycznej polityki pieniężnej.
Minister przypomniał również, że choć Polska – zgodnie z traktatami unijnymi – jest zobowiązana do przyjęcia euro „w bliżej nieokreślonej przyszłości”, to obecnie argumenty ekonomiczne przemawiają za pozostaniem przy złotym. „Jako ekonomista, a nie polityk, widzę coraz więcej korzyści z posiadania własnej waluty” – zaznaczył.
W podobnym tonie wypowiadał się także w rozmowie z dziennikarzami Polsat News i Interii, wskazując na ponad 30 lat nieprzerwanego wzrostu gospodarczego Polski. Zdaniem Domańskiego to dowód na to, że obecny model – oparty na własnej walucie, niezależnej polityce monetarnej i rosnącej konkurencyjności – przynosi wymierne efekty.
W tle debaty o euro pojawia się również szerszy kontekst geopolityczny. Minister finansów zwracał uwagę na rosnące ambicje Polski na arenie międzynarodowej, w tym aspiracje do udziału w grupie G20. Jak zaznaczył, w tych staraniach „można wyczuć wsparcie Stanów Zjednoczonych”. To pokazuje, że priorytetem rządu jest budowanie pozycji kraju jako znaczącego gracza gospodarczego, a nie symboliczna zmiana waluty.
Dla obywateli oznacza to jedno: w najbliższych latach nie należy spodziewać się euro w portfelach. Złoty pozostaje fundamentem polityki gospodarczej, a rząd deklaruje koncentrację na wzroście dochodów, inwestycjach i wzmacnianiu międzynarodowej pozycji Polski. Debata o euro zapewne jeszcze powróci, ale – jak wynika z deklaracji ministra finansów – nie będzie ona miała praktycznego wymiaru w dającej się przewidzieć przyszłości.

