Decyzje kolejnych sieci handlowych o wycofaniu sprzedaży żywego karpia wywołują przed świętami silne emocje. Aktywiści prozwierzęcy mówią o przełomie w zakresie dobrostanu zwierząt, część klientów odpowiada zarzutem niszczenia wieloletniej tradycji wigilijnej. Spór, który wraca co roku, w ostatnich sezonach nabrał nowej dynamiki – coraz częściej kończy się konkretnymi zmianami w ofercie sklepów.

Jeszcze kilkanaście lat temu widok basenów z żywymi karpiami w supermarketach był w Polsce standardem. Dziś staje się wyjątkiem. Presja społeczna, orzecznictwo sądów, rekomendacje Inspekcji Weterynaryjnej oraz rosnąca wrażliwość konsumentów sprawiają, że sieci handlowe wybierają bezpieczniejszą drogę: sprzedaż karpia już uśmierconego, patroszonego lub w formie filetów.

Dlaczego sklepy rezygnują z żywego karpia

Głównym argumentem podnoszonym przez sieci handlowe jest dobrostan zwierząt i ryzyko naruszenia przepisów. Zgodnie z ustawą z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt, ryby – w tym karpie – są zwierzętami zdolnymi do odczuwania cierpienia. Prawo zakazuje znęcania się nad nimi, a za takie uznaje się m.in. przetrzymywanie w niewłaściwych warunkach czy transport powodujący niepotrzebne cierpienie.

To właśnie na ten aspekt od lat wskazują organizacje prozwierzęce. W ich ocenie sprzedaż żywego karpia w sklepach masowych bardzo często wiąże się z naruszeniami: zbyt małą ilością wody w basenach, wysoką temperaturą, brakiem tlenu, a później – nieprawidłowym transportem przez klientów w foliowych torbach. Aktywiści przypominają, że sądy w wielu wyrokach potwierdzały, iż takie praktyki mogą stanowić przestępstwo znęcania się nad zwierzętami.

Dla sieci handlowych oznacza to realne ryzyko prawne i wizerunkowe. Nawet jeśli sklep spełnia formalne wymogi, pojedyncze nagranie w mediach społecznościowych lub interwencja organizacji społecznej może przerodzić się w kryzys reputacyjny. W dobie błyskawicznego obiegu informacji to czynnik, którego duże marki nie ignorują.

Drugim powodem są zmiany po stronie samych konsumentów. Dane branżowe i obserwacje rynku wskazują, że coraz więcej klientów wybiera gotowe filety, porcje próżniowe lub ryby mrożone. Dla młodszego pokolenia kluczowe są wygoda i czas, a nie samodzielne uśmiercanie ryby w domu. W efekcie sprzedaż żywego karpia – choć wciąż obecna – przestaje być filarem świątecznego obrotu.

Sieci handlowe podkreślają również kwestie logistyczne i sanitarne. Utrzymywanie żywych ryb wymaga specjalistycznej infrastruktury, stałego nadzoru i dodatkowych procedur. W praktyce jest to kosztowne i trudne, szczególnie w okresie przedświątecznym, gdy sklepy i tak działają na granicy wydolności.

W oficjalnych komunikatach markety najczęściej mówią o „dostosowaniu oferty do oczekiwań klientów” oraz „podnoszeniu standardów dobrostanu zwierząt”. Rzadziej pada wprost deklaracja o presji aktywistów, choć przedstawiciele branży nie ukrywają, że działania społeczne miały znaczący wpływ na tempo zmian.

„Zabijacie tradycję”. Społeczna reakcja i możliwe konsekwencje

Decyzje sieci handlowych spotykają się jednak z wyraźnym sprzeciwem części klientów. W mediach społecznościowych regularnie pojawiają się komentarze, że rezygnacja z żywego karpia to „zamach na polską tradycję” i „narzucanie nowych obyczajów”. Dla wielu rodzin samodzielne przygotowanie karpia, często kupionego żywego, było elementem wigilijnego rytuału przekazywanego z pokolenia na pokolenie.

W tym sporze ścierają się dwa podejścia do tradycji. Z jednej strony argument, że zwyczaje mogą i powinny ewoluować wraz ze zmianą świadomości społecznej. Z drugiej – przekonanie, że ingerencja w tak głęboko zakorzenione praktyki powinna pozostawać wyborem konsumenta, a nie efektem presji sklepów czy aktywistów.

Eksperci rynku spożywczego zwracają uwagę, że konflikt ten ma również wymiar ekonomiczny. Hodowcy karpia, szczególnie z regionów o długiej tradycji rybackiej, obawiają się spadku popytu na żywą rybę. Choć sprzedaż przetworzonego karpia nadal generuje przychody, marże i model biznesowy nie zawsze są identyczne. Dla części gospodarstw zmiana może oznaczać konieczność inwestycji w przetwórstwo lub szukanie nowych kanałów dystrybucji.

Z perspektywy prawa sytuacja jest złożona. Obecnie nie obowiązuje ogólnopolski zakaz sprzedaży żywego karpia. Decyzje podejmowane są przez poszczególne sieci handlowe, często w oparciu o własne regulaminy i polityki ESG (środowisko, odpowiedzialność społeczna, ład korporacyjny). Jednocześnie organy państwowe, w tym Główny Inspektorat Weterynarii, wielokrotnie przypominały, że sprzedaż żywych ryb musi odbywać się z zachowaniem ściśle określonych standardów.

W praktyce oznacza to, że klienci, którzy chcą kupić żywego karpia, coraz częściej muszą szukać go poza dużymi sieciami – u lokalnych sprzedawców lub bezpośrednio w gospodarstwach rybackich. To z kolei może prowadzić do zmiany struktury rynku: mniej masowej sprzedaży w marketach, więcej sprzedaży bezpośredniej.

Z punktu widzenia socjologów i analityków trendów konsumenckich obecna sytuacja wpisuje się w szerszy proces. Podobnie jak w przypadku jaj z chowu klatkowego czy futer naturalnych, rośnie znaczenie argumentów etycznych w decyzjach zakupowych. Nawet jeśli część klientów głośno protestuje, długofalowo to właśnie zmiana preferencji konsumentów zwykle przesądza o kierunku rynku.

Nie oznacza to jednak szybkiego „końca tradycji karpia”. Ryba ta wciąż pozostaje jednym z symboli polskiej Wigilii, a jej obecność na świątecznych stołach jest niezagrożona. Zmienia się natomiast forma – z żywej ryby kupowanej na kilka dni przed świętami na produkt przygotowany wcześniej, często w sposób bardziej kontrolowany i zgodny z przepisami o dobrostanie.

Sezon świąteczny 2025 i kolejne lata pokażą, czy decyzje sieci handlowych staną się rynkowym standardem, czy też presja klientów doprowadzi do częściowego powrotu dawnych praktyk. Na razie jedno jest pewne: dyskusja o żywym karpiu przestała być jedynie coroczną ciekawostką, a stała się symbolem głębszej zmiany społecznej.

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomia, finanse oraz OSINT z ponad 20-letnim doświadczeniem. Autor publikacji w czołowych międzynarodowych mediach, zaangażowany w globalne projekty dziennikarskie.

Napisz Komentarz

Exit mobile version