Do Sejmu wpłynęła obywatelska propozycja wprowadzenia nowego podatku, który może objąć miliony Polaków. Chodzi o tzw. „bykowe” – daninę dla osób bezdzietnych, singli i par wychowujących jedno dziecko po trzydziestce. Temat, który budzi ogromne emocje, wraca do debaty publicznej z nową siłą i poparciem polityków.
Pomysł bykowego: historia i powrót kontrowersji
Choć bykowe kojarzy się głównie z okresem PRL-u, to koncepcja dodatkowego opodatkowania osób bezdzietnych powraca regularnie w debacie publicznej. Tym razem jego reaktywację zaproponował poseł Marek Jakubiak, lider Koła Poselskiego Wolni Republikanie oraz kandydat na prezydenta RP. W swoim programie wyborczym zapowiedział, że brak potomstwa nie może być „neutralny fiskalnie” w państwie zmagającym się z kryzysem demograficznym.
Nowością jest jednak nie tylko sam powrót idei bykowego, ale również zakres objęcia nową daniną. Projekt zakłada, że podatek mieliby płacić nie tylko single bez dzieci, ale także pary wychowujące jedno dziecko, jeśli mają już ukończony 30. rok życia.
Co zakłada obywatelski projekt?
Zgodnie z propozycją obywatelską:
- Singiel bez dzieci po 30. roku życia miałby zostać objęty nową daniną.
- Pary z jednym dzieckiem, w których oboje rodziców przekroczyło 30 lat, również zapłaciliby dodatkowy podatek.
- Zwolnione z podatku byłyby osoby posiadające minimum dwoje dzieci.
- Szczegóły dotyczące wysokości stawki podatkowej i progów dochodowych mają zostać doprecyzowane na etapie prac sejmowych.
Projekt uzasadniany jest potrzebą zwiększenia dzietności, ratowania systemu emerytalnego i wyrównania „ciężarów pokoleniowych” między obywatelami wychowującymi dzieci i tymi, którzy – jak zaznaczają autorzy – „konsumują efekty wspólnego systemu bez wnoszenia wkładu w postaci wychowania przyszłych podatników”.
Marek Jakubiak: „Kto nie wychowuje dzieci, nie wspiera przyszłości narodu”
W swojej wypowiedzi dla mediów, poseł Marek Jakubiak stwierdził:
– Trzeba zacząć mówić prawdę: kto nie wychowuje dzieci, nie wspiera przyszłości narodu. To nie może być dłużej obojętne dla państwa. Rodziny wychowujące dzieci wykonują ogromny wysiłek wychowawczy i ekonomiczny, którego inni nie podejmują. To niesprawiedliwe.
Polityk przekonuje, że w państwie o dramatycznych prognozach demograficznych „neutralność fiskalna bezdzietności” staje się przywilejem kosztem przyszłych pokoleń. Proponowany podatek ma, jego zdaniem, zmobilizować społeczeństwo do większego zaangażowania w wychowanie dzieci.
Krytyka projektu: „Zamach na wolność jednostki i nierówność wobec prawa”
Projekt spotkał się z natychmiastową falą krytyki. Przedstawiciele środowisk obywatelskich i liberalnych think-tanków mówią wprost o:
- naruszeniu konstytucyjnej zasady równości obywateli wobec prawa,
- ingerencji państwa w życie prywatne i decyzje rozrodcze,
- karaniu za styl życia.
Głosy sprzeciwu pojawiają się również wśród ekspertów z zakresu demografii i polityki społecznej. Prof. Katarzyna Śleszyńska z Uniwersytetu Warszawskiego zauważa, że:
– Nie istnieją jednoznaczne dowody, że penalizowanie bezdzietności przekłada się na wzrost urodzeń. Kluczowe są długoterminowe inwestycje w bezpieczeństwo socjalne, stabilność mieszkaniową i wsparcie rodziców w łączeniu pracy z wychowaniem dzieci.
Kontekst demograficzny: ubytek naturalny i starzenie się społeczeństwa
Według najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego, w 2024 roku urodziło się najmniej dzieci w historii III RP – poniżej 270 tys. To kontynuacja wieloletniego trendu spadkowego. Jednocześnie zwiększa się liczba seniorów oraz osób samotnych – szczególnie w dużych miastach.
W tym kontekście, inicjatorzy projektu twierdzą, że konieczne jest wprowadzenie nowych mechanizmów fiskalnych wspierających rodzinność i wielodzietność. Ich zdaniem, dotychczasowe ulgi podatkowe dla rodzin z dziećmi są niewystarczające i nieskuteczne.
Czy nowy podatek ma szanse wejść w życie?
Na razie obywatelska propozycja trafiła do Sejmu i zostanie skierowana do pierwszego czytania w komisjach. Nie wiadomo jeszcze, czy uzyska poparcie większości parlamentarnej. Z wcześniejszych wypowiedzi przedstawicieli koalicji rządzącej wynika, że raczej nie ma woli wspierania rozwiązań o charakterze represyjnym wobec singli.
Jednak eksperci zwracają uwagę, że debatę o podatku od bezdzietności warto śledzić, ponieważ może być ona początkiem szerszej reformy fiskalnej ukierunkowanej na wspieranie dzietności – zwłaszcza w obliczu niepokojących prognoz demograficznych.

