To miał być symbol odrodzenia Łodzi, a stał się symbolem rosnącej frustracji. Zrewitalizowane kamienice, które miały stać się wizytówką miasta i komfortowym domem dla setek rodzin, zamiast obiecanej świetlanej przyszłości przyniosły mieszkańcom serię poważnych problemów. Od pękających ścian i wszechobecnego grzyba, po absurdalne niedopłaty za media sprzed lat – lokatorzy z ulic Księży Młyn, Przędzalnianej, Wschodniej i Włókienniczej alarmują, że ich życie zamieniło się w koszmar. Władze miasta, choć zapewniają o kontroli nad sytuacją i oferują rozwiązania, nie przekonują zdesperowanych mieszkańców, którzy wyszli na ulice, domagając się sprawiedliwości i przejrzystości.
Wizytówka Łodzi czy budowlana katastrofa?
Kiedy mowa o rewitalizacji, mieszkańcy Łodzi spodziewali się nowoczesnych, funkcjonalnych przestrzeni. Rzeczywistość w odnowionych kamienicach przy ulicach Księży Młyn czy Przędzalnianej okazała się jednak brutalna. „Fuszerka, grzyb, zgnilizna!” – wyliczają lokatorzy, wskazując na pękające ściany, odpadający tynk i zapadające się podłogi. Problemem są także cienkie płyty gipsowo-kartonowe, które nie zapewniają żadnej izolacji akustycznej, sprawiając, że życie prywatne staje się publiczne. Co więcej, inwestycje te często nie uwzględniały podstawowych potrzeb: brakuje dostosowania dla osób niepełnosprawnych oraz miejsca na wózki czy rowery. Zamiast tego, wciąż stoją stare komórki, które miały być wyburzone, lecz miasto nie ma na to środków, a turyści traktują je jako publiczne toalety. To wszystko sprawia, że kamienice, które miały być perłami, szybko tracą blask, a ich mieszkańcy czują się oszukani.
Rachunkowy chaos: niedopłaty sprzed lat i wadliwe liczniki
Problemy techniczne to tylko część dramatu. Od miesięcy lokatorzy z ulic Wschodniej i Włókienniczej zmagają się z chaosem finansowym. Otrzymują pisma o niedopłatach za wodę i ogrzewanie, często obejmujące okres nawet trzech lat wstecz. Co gorsza, kwoty te nie są stałe – zmieniają się z miesiąca na miesiąc, co uniemożliwia rzetelne rozliczenie. Mieszkańcy są przekonani, że dane bazują na odczytach dawno niesprawnych liczników, a same rozliczenia zawierają błędy. Mimo że miasto oficjalnie przyznaje, iż za ten bałagan odpowiadają urzędnicy, to właśnie na lokatorów spada ciężar spłaty rzekomych zaległości. Ta sytuacja budzi ogromne oburzenie i poczucie niesprawiedliwości, podważając zaufanie do miejskich instytucji.
Mieszkańcy walczą: protesty i żądania przejrzystości
Zdesperowani mieszkańcy nie zamierzają biernie czekać na rozwiązanie problemów. Postanowili wziąć sprawy w swoje ręce, wychodząc na ulice, aby wyrazić swoje niezadowolenie i żądać konkretnych działań. Na transparentach widniały hasła takie jak: „Grzyby w lesie, nie na ścianach!”, „Koszty najmu to wyrok dla lokatorów”, „Dość mieszkań w ruderach!” czy „Nie chcemy płacić za Wasze błędy!”. Ich akcja jest wyraźnym sygnałem dla władz miasta, że nie godzą się na życie w warunkach, które określają mianem „budowlanej katastrofy” i „finansowego chaosu”. Jak zauważył lokalny bloger, „Włos się jeży na głowie, gdy patrzy się na to, jak zniszczono te budynki pod płaszczykiem odnowy”. Protesty mają na celu wymuszenie pełnych, przejrzystych rozliczeń i rzeczywistego rozwiązania problemów technicznych.
Odpowiedź miasta: uszczelnienie procesu i ulgi dla zadłużonych
W odpowiedzi na zarzuty, Urząd Miasta w Łodzi tłumaczy, że kamienice były sukcesywnie przekazywane do Łódzkich Nieruchomości od października 2022 roku, a rozliczenia mediów wykonywano co roku na podstawie odczytów. Problemy, jak wyjaśnia biuro prasowe, pojawiły się tam, gdzie nie dało się wykonać odczytu z powodu wadliwych liczników lub błędów wykonawców przy ich przypisaniu do lokali. W takich przypadkach stosowano rozliczenia ryczałtowe, co mogło prowadzić do rozbieżności w kolejnych powiadomieniach. Miasto zapewnia, że reklamacje mieszkańców zostały przeanalizowane, a zasadne korekty wprowadzono. Za odczyty i przypisania liczników odpowiadają Łódzkie Nieruchomości, a Zarząd Lokali Miejskich ma terminowo rozliczać media po otrzymaniu prawidłowych danych. Co więcej, aby uspokoić sytuację, miasto wydłużyło niektórym mieszkańcom termin płatności do lutego 2026 roku i umożliwiło rozłożenie należności na raty osobom w trudnej sytuacji finansowej, deklarując stały kontakt z lokatorami.
Sytuacja w zrewitalizowanych kamienicach w Łodzi to przykład, jak ambitne projekty mogą napotkać na liczne przeszkody, prowadząc do frustracji mieszkańców. Choć miasto deklaruje chęć rozwiązania problemów i uszczelnienia procesów, kluczowe dla odzyskania zaufania będzie nie tylko naprawienie usterek i uregulowanie rachunków, ale także pełna transparentność i efektywna komunikacja. Mieszkańcy potrzebują pewności, że ich domy są bezpieczne i komfortowe, a ich finanse są zarządzane sprawiedliwie i przejrzyście. Bez tego, „perły Łodzi” pozostaną symbolem niespełnionych obietnic.

