Miliony Polaków nawet nie wie, że już za rok czeka ich przymusowa wymiana urządzeń w mieszkaniach, a zignorowanie tego obowiązku może skończyć się drakońską karą finansową sięgającą nawet 10 tysięcy złotych. Chodzi o liczniki wody i ciepła, które funkcjonują w większości budynków wielorodzinnych. To twardy wymóg prawny, który do 1 stycznia 2027 roku musi zostać spełniony przez niemal 8 milionów gospodarstw domowych w Polsce. Czasu jest coraz mniej, a świadomość problemu pozostaje alarmująco niska.
Większość mieszkańców bloków wciąż korzysta z tradycyjnych liczników mechanicznych. Te urządzenia, według nowych przepisów, już niedługo staną się nielegalne. Nowe prawo, wynikające z unijnej dyrektywy o efektywności energetycznej, nakłada obowiązek instalacji nowoczesnych urządzeń elektronicznych z funkcją zdalnego odczytu (LZO). Wiele osób posiada liczniki elektroniczne bez funkcji zdalnego odczytu, które również podlegają wymianie. Ta niejednoznaczność sprawia, że tysiące ludzi może nie zdawać sobie sprawy z nadchodzących konsekwencji.
Miliony Polaków pod presją czasu: Co trzeba wymienić i do kiedy?
Obowiązkowa wymiana dotyczy ciepłomierzy, wodomierzy oraz podzielników kosztów ogrzewania zainstalowanych przed 22 maja 2021 roku. Termin jest ostateczny: do 1 stycznia 2027 roku muszą je zastąpić liczniki z funkcją zdalnego odczytu (LZO). Dane Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) pokazują skalę: 6,8 miliona gospodarstw domowych ma już LZO (36% lokali), ale pozostałe 8 milionów mieszkań wciąż używa starych urządzeń. To gigantyczna operacja, która musi się dokonać w ciągu zaledwie 13 miesięcy.
Tempo działań w gminach jest zróżnicowane, a w skali kraju postęp jest zbyt wolny. Kluczowe jest rozpoznanie, czy dany licznik spełnia nowe wymogi. Urządzenia LZO charakteryzują się cyfrowym wyświetlaczem i wyraźnym oznaczeniem LZO. Wszelkie wątpliwości należy natychmiast wyjaśnić z zarządcą budynku, aby uniknąć problemów.
Drakońskie kary za brak nowych liczników: Kto ponosi odpowiedzialność?
Przepisy są bezwzględne: od 1 stycznia 2027 roku brak odpowiednich liczników w budynku wielolokalowym automatycznie oznacza naruszenie prawa. Za to przewidziano grzywnę do 10 tysięcy złotych, a nawet areszt lub ograniczenie wolności dla osób odpowiedzialnych. To drakoński przepis wynikający z nowelizacji Prawa energetycznego z 2021 roku, bez taryfy ulgowej.
Odpowiedzialność za wymianę spoczywa na właścicielu lub zarządcy budynku – czyli na wspólnocie mieszkaniowej lub spółdzielni. Indywidualni właściciele mieszkań nie mogą sami podjąć tej decyzji, ponieważ proces musi być skoordynowany dla całego budynku. Wymaga to zgody wspólnoty, przetargów i zorganizowania prac. To skomplikowane przedsięwzięcie logistyczne, na które brakuje czasu. Mieszkańcy, choć nie organizują wymiany, poniosą konsekwencje, jeśli zarząd zwleka.
Ukryte koszty wymiany: Kto za to zapłaci?
Choć wymiana liczników bywa przedstawiana jako „bezpłatna”, to w rzeczywistości jest to ukryty koszt dla mieszkańców. Pieniądze na modernizację pochodzą z budżetu wspólnoty lub spółdzielni, a następnie są rozliczane przez opłaty eksploatacyjne. W najprostszych przypadkach koszt wynosi około 300 złotych na mieszkanie, ale może wzrosnąć do 500 złotych przy bardziej skomplikowanych instalacjach.
Mieszkańcy nie dostaną osobnych faktur, ale ich comiesięczne opłaty wzrosną na okres spłaty inwestycji. Dla gospodarstw domowych o niskich dochodach, dodatkowe 300-500 złotych to poważne obciążenie budżetowe. Równolegle trwa wymiana liczników energii elektrycznej na zdalny odczyt, co potęguje finansowy ciężar dla Polaków.
Kiedy można uniknąć wymiany? Kluczowe wyjątki i weryfikacja.
Z obowiązku wymiany zwolnieni są ci, którzy już posiadają liczniki z funkcją zdalnego odczytu (LZO). Kluczowe jest właściwe rozpoznanie: szukaj cyfrowego wyświetlacza i oznaczenia LZO. W razie wątpliwości skontaktuj się z administratorem budynku.
Polska Izba Inżynierów Budownictwa wspomina o zwolnieniach, gdy wymiana byłaby ekonomicznie nieuzasadniona lub technicznie niemożliwa. Dotyczy to głównie bardzo starych budynków. Jednak urzędy interpretują przepisy restrykcyjnie. Aby uzyskać zwolnienie, trzeba wykazać, że koszty montażu przewyższają potencjalne oszczędności z nowych liczników przez pięć lat. To wymóg trudny do spełnienia, więc większość właścicieli nie może liczyć na ulgę.
Nowe liczniki: Korzyści i wady technologii zdalnego odczytu.
Nowe liczniki oferują realne korzyści. Najważniejsza to brak konieczności wpuszczania inkasenta, dzięki automatycznemu odczytowi danych. To koniec z umawianiem się na wizyty. Umożliwiają też dokładniejsze i szybsze rozliczenia oraz bieżące monitorowanie zużycia, co motywuje do świadomego korzystania z mediów. Eksperci szacują, że koszty zużycia mogą spaść nawet o 10 procent.
Z drugiej strony, elektroniczne liczniki są bardziej podatne na awarie (przepięcia, wilgoć, wyczerpanie baterii), a ich naprawa lub wymiana jest droższa i bardziej skomplikowana niż w przypadku urządzeń mechanicznych. To istotny aspekt często pomijany w debacie o „zielonych” technologiach.
Twój plan działania: Co musisz zrobić już teraz?
Nie ignoruj tego problemu. Sprawdź swoje liczniki pod kątem funkcji LZO (cyfrowy wyświetlacz, oznaczenie LZO). W razie wątpliwości natychmiast skontaktuj się z administratorem lub zarządem spółdzielni. Jeśli jesteś członkiem zarządu wspólnoty, jak najszybciej porusz temat wymiany liczników. Im później, tym większe ryzyko kar.
Przygotuj się finansowo na dodatkowe koszty. Choć „bezpłatna”, wymiana to 300 do 500 złotych rozłożone w opłatach eksploatacyjnych. Domagaj się transparentności kosztów i harmonogramu spłat. Pamiętaj, że od 1 stycznia 2027 roku przepisy są bezwzględne. Brak liczników to automatyczna kara do 10 tys. złotych. Bądź aktywny i pytaj zarząd o postępy. Zegar tyka, a styczeń 2027 roku nadejdzie szybciej, niż się wydaje.
Obserwuj nas w Google News
Obserwuj


Jeden komentarz
I po wymianie rachunki wzrosną o 120zl/m-c ot tusskolandia, kraj dobrobytu.