Zimowe wieczory zbliżają się wielkimi krokami, a wraz z nimi coroczna inwazja świątecznych produkcji na platformach streamingowych. W 2025 roku Netflix, niczym niestrudzony elf, ponownie dostarcza nam porcję filmów, które, choć często przewidywalne i słodkie do granic możliwości, stają się nieodłącznym elementem grudniowego relaksu. To specyficzny gatunek – filmy tak kiczowate i momentami absurdalne, że aż idealnie wpisują się w świąteczną atmosferę, oferując ucieczkę od rzeczywistości. Chociaż nie spodziewamy się nowego „To właśnie miłość” czy „Kevina”, to właśnie w tej przewidywalności tkwi ich urok. Sprawdziliśmy trzy najnowsze propozycje platformy, które z pewnością umilą wam czas pod kocykiem z kubkiem kakao, nawet jeśli będziecie narzekać na nie pod nosem.
W ostatnich latach platformy streamingowe, zwłaszcza Netflix i Hallmark, postawiły na masową produkcję świątecznych romansów. Z jednej strony zapewnia to stały dopływ zimowej rozrywki, z drugiej – większość to przesłodzona papka, która rzadko kiedy zaskakuje. Jednak magia świąt często nie leży w jakości scenariusza, lecz w tym, że przez 90 minut świat staje się uroczo prosty, pełen światełek i szczęśliwych zakończeń. Wśród tegorocznych nowości, obok typowych rom-comów, pojawiła się też intrygująca propozycja dramatyczna, co daje nadzieję na pewne urozmaicenie. Przyjrzyjmy się trzem tytułom, które już teraz wzbudzają mieszane uczucia, ale z pewnością znajdą swoich oddanych widzów.
„Szampańskie święta”: Francuski romans z przewidywalnym twistem
Film o tytule, który mógłby być piosenką Taylor Swift, i scenariuszu tak kalkowym, że główny twist zgadniesz w pięć sekund. „Szampańskie święta” to podręcznikowy przykład produkcji, którą określamy jako „przewidywalną, ale świąteczną, więc wybaczam”. Sydney (Minka Kelly), ambitna pracoholiczka, ląduje we Francji, by wykupić markę szampana. W urokliwym Paryżu poznaje przystojnego Henriego (Tom Wozniczka). Po romantycznym wieczorze z makaronikami, okazuje się, że Henri to syn właściciela firmy, którą Sydney ma przejąć. Czy to zaskoczenie? Absolutnie nie. Czy ma to znaczenie? Zdecydowanie żadne.
Produkcję ratują przede wszystkim urocza Minka Kelly, która sprawia, że człowiek zapomina o wszelkich nielogicznościach scenariusza, oraz francuski aktor Tom Wozniczka, który ma z gwiazdą „Friday Night Lights” naprawdę przyjemną chemię. Przepiękna francuska sceneria dodaje filmowi uroku, choć „Szampańskie święta” wypadają lepiej jako komedia niż romans. To nic przełomowego, ale gwarantujemy, że obejrzysz ten film i nie będziesz narzekać – przynajmniej nie głośno. To idealna opcja, gdy szukasz czegoś lekkiego i wizualnie atrakcyjnego.
„Święta z eks”: Alicia Silverstone w chaosie po rozwodzie
„Święta z eks” to film, który pod względem fabuły i wykonania jest znacznie słabszy od „Szampańskich świąt”, ale jednocześnie ma w sobie coś, co sprawia, że po pracy odpalisz go i stwierdzisz: „no głupie, ale słodkie”. Gwiazda kultowego „Clueless”, Alicia Silverstone, wciela się w Kate, świeżo po rozwodzie, która desperacko pragnie udowodnić, że da się zorganizować normalne, rodzinne święta z byłym mężem (Oliver Huddson). Niestety, jej plany krzyżuje fakt, że ten przyjeżdża z nową, znacznie młodszą dziewczyną (Jameela Jamil). Kate, na złość byłemu, wdaje się we flirt z 28-latkiem.
Fabuła jest doprawdy głupawa, a humor bywa bardziej przypadkowy niż zamierzony, co skutkuje sporą dawką „krindżu”. Jednak dawno niewidziana Alicia Silverstone jest świetna i dla niej samej warto to obejrzeć. Film zasługuje na plus również za to, że pokazuje bohaterów w średnim wieku, którzy dostają prawo do romansu i chaosu, a nie tylko do bycia „rodzicami nastolatków”. To typowe guilty pleasure na wieczór, ale bądźcie ostrzeżeni: dawka niezręcznych sytuacji jest naprawdę spora.
„Świąteczny skok”: Londyński napad z nutką romansu
Zamiast małego, idyllicznego miasteczka – wielki londyński dom towarowy. Zamiast pieczenia pierniczków – plan napadu. „Świąteczny skok” brzmi oryginalnie, ale Netflix i tak zręcznie przekształca tę historię w świąteczny romans. Sophia (Olivia Holt) pracuje w sklepie, ledwo wiążąc koniec z końcem, i czasem „pożycza” coś z półek, by opłacić leczenie chorej mamy. Nick (Connor Swindells), były technik bezpieczeństwa, przyłapuje ją i… zamiast zgłosić kradzież, proponuje wspólny napad na sklep. Bo czemu nie.
Oboje są zdesperowani, a im bardziej kombinują, tym bardziej się dogadują. Reszty, jak to w świątecznych rom-comach, z łatwością się domyślisz. „Świąteczny skok” to produkcja z USA, ale byłaby o wiele lepsza jako brytyjski film – brakuje tu ironii wyspiarzy i tego ich charakterystycznego, słodko-gorzkiego sznytu. Mimo to, para głównych bohaterów ma fajną chemię, a historia jest odświeżająca jak na świąteczny tytuł. Logiki nie ma tutaj za grosz, ale cóż… kto jej szuka w świątecznych filmach? Film jest lekki, zabawny i w sam raz na wieczór pod hasłem „włączę, żeby nie myśleć”. Dla wielu to będzie najfajniejsza propozycja z całej trójki.
Poza romansem: Nadzieja na świąteczny dramat?
Wśród tegorocznych premier na Netflixie, oprócz wspomnianych rom-comów, na uwagę zasługuje również „Miłość w prezencie” – komedia romantyczna, którą ominęliśmy ze względu na zapowiadający się „krindż” (samotna mama, doczepiona broda…). Jednak prawdziwym wyjątkiem od reguły może okazać się „Żegnaj, June”. To świąteczny dramat w reżyserii Kate Winslet, z Toni Collette i Helen Mirren w rolach głównych, opowiadający o rodzinie zmagającej się w święta z pogarszającym się zdrowiem matki. Ten tytuł zapowiada się znakomicie i daje nadzieję na bardziej refleksyjne, a jednocześnie poruszające doświadczenie świąteczne, odbiegające od typowych, przesłodzonych fabuł.
Czy Netflix dostarczy nam nowego klasyka?
Netflix, podobnie jak co roku, zasypuje nas świątecznymi produkcjami, które idealnie wpisują się w kategorię „guilty pleasure”. Choć większość z nich jest przewidywalna, przesłodzona i pełna klisz, spełniają one swoją rolę – dostarczają lekkiej, niezobowiązującej rozrywki w magicznym czasie. Nie ma co liczyć na to, że którykolwiek z tych filmów stanie się nowym „Holiday” czy „Kevina”, ale w tym właśnie tkwi ich siła. Oferują komfortową ucieczkę od codzienności, pozwalając na chwilę zapomnienia i zanurzenia się w świecie, gdzie zawsze wszystko dobrze się kończy. Niezależnie od opinii krytyków, wiemy, że i tak obejrzycie te filmy. Zatem, przygotujcie koc, kakao i dajcie się porwać świątecznej magii Netfliksa 2025!

