Nadchodzi rewolucja, która dotknie miliony właścicieli domów, deweloperów i całą branżę ogrodzeniową w Polsce. Od 20 września 2026 roku wejdzie w życie nowe rozporządzenie Ministerstwa Rozwoju i Technologii, które drastycznie zmieni krajobraz naszych posesji. Koniec z popularnymi ogrodzeniami ze szpikulcami i bramami otwierającymi się na ulicę! To nie tylko kwestia estetyki, ale przede wszystkim bezpieczeństwa, które pociąga za sobą ogromne konsekwencje finansowe – od kilkudziesięciu milionów złotych w przemyśle, po tysiące złotych dopłat dla indywidualnych klientów. Firma z Radomia już teraz liczy straty: w magazynach zalega towar wart 2 miliony złotych, który za niespełna dwa lata stanie się bezużyteczny. Czasu na reakcję jest coraz mniej, a ignorowanie tych zmian może kosztować Cię fortunę.
Rewolucja w ogrodzeniach: Co zakazuje nowe prawo?
Projekt nowego rozporządzenia w sprawie warunków technicznych budynków, który właśnie trafił do konsultacji społecznych, wprowadza kluczową zmianę: zakaz umieszczania ostrych elementów, drutu kolczastego czy tłuczonego szkła na wysokości mniejszej niż 2,2 metra. Brzmi niewinnie? Efekt będzie drastyczny. Obecne przepisy dopuszczają montaż takich zabezpieczeń od 1,8 metra. Ta różnica, zaledwie 40 centymetrów, przekreśla przyszłość większości popularnych modeli metalowych ogrodzeń sprzedawanych w Polsce. Standardowe panele ze szpikulcami, o wysokości od 1,5 do 2 metrów, staną się nielegalne przy nowych inwestycjach. Ministerstwo uzasadnia to troską o bezpieczeństwo ludzi i zwierząt, wskazując na przypadki zranień psów, dzieci i użytkowników hulajnóg, jak informuje Portal Samorządowy. Dla wspomnianej firmy z Radomia, ta zmiana oznacza zamrożony kapitał w wysokości 2 milionów złotych w towarze, którego po wrześniu 2026 roku nie będzie można już montować.
Deweloperzy i klienci w potrzasku: Kto zapłaci za zmianę?
Nowe przepisy uderzają rykoszetem w deweloperów i ich klientów. Osiedle Nowe Błonia w Ząbkach, gdzie powstaje 85 domów jednorodzinnych, jest tego doskonałym przykładem. Gdy w sierpniu zarząd dewelopera dowiedział się o nadchodzących zmianach, projektant szybko przeliczył koszty. Różnica między standardowymi ogrodzeniami ze szpikulcami a nowymi modelami bez ostrych zakończeń to około 5 tysięcy złotych na jeden dom. Pan Rafał, który kupił dom na tym osiedlu w marcu 2025 roku, czuje się oszukany. Umowa gwarantowała mu ogrodzenie, a teraz musi dopłacać lub liczyć na to, że deweloper zdąży z montażem przed 20 września 2026 roku. Firmy deweloperskie znalazły się w patowej sytuacji: albo przyspieszają budowę, by uniknąć nowych wymogów, albo dokładają z własnej kieszeni do droższych, zgodnych z prawem rozwiązań. To finansowa pułapka, której nikt się nie spodziewał.
Koniec z bramami na zewnątrz i furtkami: Nowe wyzwania dla właścicieli
Zakaz ostrych elementów to nie jedyna zmiana. Nowe rozporządzenie wprowadza również zakaz montażu bram i furtek otwierających się na zewnątrz działki. To poważny problem dla właścicieli wąskich posesji, szczególnie tych przy małych uliczkach. Brama otwierająca się do wewnątrz zajmuje cenną przestrzeń na podjeździe, co na działkach o szerokości 15-18 metrów może zablokować część miejsca parkingowego. Pani Agnieszka z Piaseczna, której działka ma 16 metrów szerokości, stoi przed dramatycznym wyborem: zmiana projektu, która zabierze jej pół podjazdu i zmusi do parkowania jednego z dwóch samochodów na ulicy. Jedynym rozwiązaniem są bramy przesuwne, które kosztują od 8 do 18 tysięcy złotych – czyli 2-3 razy więcej niż standardowe. Dodatkowo, wymagają skomplikowanego mechanizmu, który zimą, przy temperaturach poniżej minus 15 stopni, często zawodzi. Problem dotyczy także furtek. Nowy standard to minimalna szerokość 0,9 metra dla budynków wielorodzinnych i użyteczności publicznej, aby zapewnić dostępność dla wózków inwalidzkich. Pan Tomasz z Poznania, mieszkaniec kamienicy z lat 30. XX wieku, musi zmierzyć się z kosztem około 9 tysięcy złotych za wymianę furtki, która obecnie ma zaledwie 65 centymetrów szerokości. Tysiące wspólnot mieszkaniowych w starszych budynkach staną przed podobnym wyzwaniem.
Branża na krawędzi: Producenci w obliczu bankructwa
Dla producentów ogrodzeń, nowe przepisy to cios prosto w serce. Zakład Produkcji Ogrodzeń Metal-Fence z Częstochowy, działający od 18 lat i zatrudniający 23 osoby, produkuje rocznie około 15 tysięcy metrów bieżących paneli ogrodzeniowych. Aż 70% ich produkcji to przęsła ze szpikulcami. Pan Zbigniew, współwłaściciel firmy, mówi wprost: „Mamy zapasy materiałów na pół roku produkcji. Formy wtryskowe do szpikulców kosztowały nas 180 tysięcy złotych. Teraz musimy wszystko przerobić. Nowe formy, nowa technologia, przeszkolenie pracowników. Koszt minimum 300 tysięcy złotych. Nie mam skąd wziąć takich pieniędzy”. Mniejsze firmy rodzinne stoją przed jeszcze trudniejszym wyborem, często rozważając całkowite zamknięcie działalności. Branża ogrodzeń zatrudnia w Polsce około 12 tysięcy osób, a eksperci szacują, że od 20 do 30% firm może nie przetrwać tej zmiany przepisów. Duzi producenci, choć dysponują większym kapitałem, również odczują skutki – nowe modele z zaokrąglonymi zakończeniami są droższe w produkcji o 25-35% z powodu bardziej skomplikowanej technologii i wyższego zużycia materiałów.
Masz ogrodzenie? Sprawdź, co musisz wiedzieć przed wrześniem 2026
Jeśli planujesz budowę ogrodzenia, zostało Ci dokładnie 9 miesięcy na montaż tradycyjnych modeli ze szpikulcami. Po 20 września 2026 roku takie ogrodzenia będą nielegalne przy nowych inwestycjach. Pamiętaj, że istniejące ogrodzenia nie wymagają wymiany – nowe przepisy dotyczą wyłącznie nowych budów oraz rozbudów, przebudów i zmian sposobu użytkowania budynków. Pułapka czai się jednak gdzie indziej. Jak wyjaśnia Portal Samorządowy, jeśli zdecydujesz się na rozbudowę domu, nadbudowę lub zmianę sposobu użytkowania, nowe przepisy będą miały zastosowanie do modyfikowanej części. Pan Marcin z Otwocka, który chce dobudować garaż, będzie musiał przedłużyć ogrodzenie o 6 metrów, ale te nowe metry będą musiały być zgodne z nowymi przepisami – bez szpikulców. Estetycznie to katastrofa, a wymiana całego ogrodzenia to koszt około 22 tysięcy złotych. Architekci już teraz zmieniają projekty, a koszt takiej adaptacji to 3-5 tysięcy złotych. Dodatkowo, nie ryzykuj zakupu ogrodzenia z wyprzedzeniem. Pan Krzysztof z Grójca stracił około 8 tysięcy złotych, gdy jego zakupione wcześniej panele zardzewiały, a producent odmówił reklamacji. Przepisy mogą się jeszcze zmienić, a gwarancje często nie obejmują długiego składowania.
Nadchodzące zmiany w prawie budowlanym to prawdziwe trzęsienie ziemi dla polskiego rynku nieruchomości i branży ogrodzeniowej. Od 20 września 2026 roku będziemy świadkami końca ery ostrych ogrodzeń i bram otwierających się na zewnątrz. Konsekwencje finansowe i logistyczne są ogromne – od milionowych strat producentów, przez tysiące złotych dopłat dla deweloperów i klientów, po konieczność całkowitego przemyślenia projektów architektonicznych. Jeśli planujesz budowę, rozbudowę lub remont, nie zwlekaj. Sprawdź swoje plany, skonsultuj się z architektem i upewnij się, że Twoja inwestycja będzie zgodna z nowym prawem. Czasu jest coraz mniej, a ignorowanie tych zmian może słono kosztować.

