Warszawa, 2025. Projekt podatku katastralnego od trzeciego i kolejnych mieszkań, który miał uderzyć w najbogatszych Polaków, jest już w pełni gotowy. Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej dysponuje kompletną dokumentacją techniczną, obliczeniami i uzasadnieniem prawnym. Mimo to, ustawa nie trafi do Sejmu. Dlaczego? Bo zabrakło politycznej odwagi i zgody koalicyjnej. Minister Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz z Polski 2050 otwarcie przyznaje, że lojalność wobec partnerów blokuje wprowadzenie tej kontrowersyjnej, choć w pełni przygotowanej daniny. To decyzja z dalekosiężnymi konsekwencjami dla właścicieli nieruchomości i całego rynku mieszkaniowego w Polsce.
Dlaczego podatek jest gotowy, a jednak „zamrożony”?
Za kulisami polskiej polityki projekt podatku od trzeciego mieszkania, choć to kompleksowy dokument legislacyjny, nie może ujrzeć światła dziennego. Jego droga do Sejmu jest zablokowana przez brak zapisu w umowie koalicyjnej. Minister Pełczyńska-Nałęcz podkreśla, że wprowadzanie tak istotnych zmian podatkowych poza uzgodnieniami koalicyjnymi byłoby „niepoważne”. Oznacza to, że nawet najlepiej przygotowane rozwiązania ustępują miejsca politycznym kalkulacjom i strategii wyborczej, która wybiega już w 2027 rok. Mimo pracy Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej, lojalność wobec partnerów koalicyjnych okazała się silniejsza niż argumenty ekonomiczne. W efekcie, narzędzie mające wpłynąć na ceny mieszkań i przekierować kapitał, pozostaje w ministerialnych szufladach.
Kto miałby zapłacić? Ujawniamy liczbę i nazwiska
Podatek katastralny od trzeciego mieszkania miałby uderzyć w niewielką, ale zamożną grupę. Według danych ministerialnych, jedynie około dwustu tysięcy Polaków (0,8% populacji) posiada trzy lub więcej mieszkań. To grupa o znacznym potencjale finansowym, w tym prominentni politycy. Przykłady? Robert Kropiwnicki (KO) deklaruje jedenaście mieszkań, Małgorzata Niemczyk (KO) – dziesięć. Po stronie opozycji Agnieszka Soin (PiS) jest właścicielką ośmiu lokali, a Krzysztof Śmiszek (Lewica) – siedmiu nieruchomości. Nowa danina dotknęłaby przedstawicieli wszystkich głównych ugrupowań. Projektowane przepisy zawierały istotne wyłączenia: nieruchomości nabyte z przeznaczeniem dla potomstwa byłyby zwolnione z opodatkowania w proporcji jeden lokal na jedno dziecko. Rodzina z dwójką dzieci mogłaby posiadać cztery mieszkania bez obciążeń. Lewica przygotowała alternatywny projekt, który różni się szczegółami i sugeruje opodatkowanie większej ilości mieszkań niż dwa, bez dodatkowych wyłączeń rodzinnych. Lider Lewicy, Włodzimierz Czarzasty, wyraził gotowość do współpracy.
Co to oznacza dla rynku nieruchomości i Twojego portfela?
Głównym motywem podatku katastralnego jest przekierowanie strumieni inwestycyjnych z nieruchomości w inne sektory gospodarki. Ministerstwo argumentuje, że nadmierne inwestowanie w mieszkania zamraża kapitał kosztem rozwoju innowacji. Dane są alarmujące: koszt standardowego pięćdziesięciometrowego mieszkania w Warszawie wzrósł z 84 średnich pensji dwa lata temu do aż 92 obecnie, pogłębiając problem dostępności mieszkaniowej. Międzynarodowe organizacje, takie jak MFW i OECD, zalecają Polsce wprowadzenie podatku katastralnego, wskazując na rekordowo wysoki deficyt budżetowy Polski – blisko 300 miliardów złotych na następny rok. Dla właścicieli mieszkań o wartości 500 tysięcy złotych, podatek w wysokości 1-4% rocznie oznaczałby dodatkowe koszty rzędu od 5 do 20 tysięcy złotych rocznie. Rząd zachęca do alternatywnych inwestycji: akcje, obligacje, fundusze czy startupy, by uwolnić kapitał. Wprowadzenie podatku mogłoby też sprawić, że na rynek trafiłoby dodatkowo od 100 do 150 tysięcy mieszkań, co tymczasowo obniżyłoby ceny, ale jednocześnie mogłoby podnieść czynsze najmu.
Polska na tle Europy i przyszłość podatku
Polska należy do nielicznych krajów UE, gdzie obowiązuje podatek od powierzchni, a nie od wartości nieruchomości. W większości państw europejskich podatek katastralny to standard: Francuzi i Niemcy płacą około 1% wartości rocznie, we Włoszech podatek obejmuje już drugi lokal (0,4% PKB). Wprowadzenie podatku wiązałoby się z ogromnymi kosztami administracyjnymi wyceny nieruchomości. Eksperci ostrzegają, że wpływy z katastru tylko od trzeciego mieszkania mogłyby nie przewyższać kosztów utrzymania systemu. Niektórzy proponują progresywny podatek katastralny od wszystkich nieruchomości: np. 0,3% od pierwszego, 0,5% od drugiego oraz 1% od trzeciego i kolejnych, generując większe wpływy przy niższych kosztach. Przyszłość podatku katastralnego w Polsce jest wysoce niepewna. Minister Pełczyńska-Nałęcz jasno określiła, że bez włączenia go do umowy koalicyjnej, Polska 2050 nie będzie forsować tej ustawy. Projekt pozostanie w szufladach. Jeśli temat zostanie włączony do umowy koalicyjnej przed wyborami w 2027 roku, podatek może stać się rzeczywistością. W przeciwnym razie, na rewolucję poczekamy do kolejnej kadencji.
Obserwuj nas w Google News.


