Rafał Brzoska, prezes i założyciel InPostu, ponownie wywołał poruszenie w polskim internecie, publikując dane, które określił mianem „podatkowej listy wstydu”. Ujawnione liczby wskazują na ogromne dysproporcje w podatku dochodowym (CIT) płaconym przez polską firmę w porównaniu do jej globalnych konkurentów działających na naszym rynku. Według Brzoski, w 2024 roku InPost odprowadził do budżetu państwa aż 375 milionów złotych, podczas gdy wszystkie zagraniczne firmy kurierskie łącznie zapłaciły zaledwie około 90 milionów. Najbardziej szokująca informacja dotyczy niemieckiego giganta logistycznego DHL, który zdaniem szefa InPostu nie zapłacił w Polsce ani jednej złotówki podatku CIT.
Publikacja zbiega się w czasie ze wzmożoną aktywnością publiczną Rafała Brzoski, który na początku roku został powołany przez premiera Donalda Tuska na stanowisko pełnomocnika ds. deregulacji. Jego rola w rządowym zespole, mającym upraszczać prawo i ułatwiać życie przedsiębiorcom, nadała mu status jednego z najbardziej wpływowych głosów w polskim biznesie. To sprawia, że jego oskarżenia pod adresem zagranicznej konkurencji nabierają szczególnej wagi i stawiają pod znakiem zapytania skuteczność polskiego systemu podatkowego.
Szef InPostu w nowej roli. Rosnąca presja na transparentność
W lutym 2025 roku premier Donald Tusk powierzył Rafałowi Brzosce misję przygotowania pakietu reform deregulacyjnych. Jako lider zespołu „SprawdzaMY – Inicjatywa Przedsiębiorcy dla Polski”, Brzoska miał za zadanie zidentyfikować i wyeliminować bariery biurokratyczne hamujące rozwój gospodarczy. Zaangażowanie w prace rządowe znacząco zwiększyło jego publiczny profil, czyniąc go nie tylko czołowym przedsiębiorcą, ale także ważnym głosem w debacie o kształcie polskiej gospodarki.
Efekty pracy jego zespołu są już widoczne. Zebrano około 16 000 postulatów obywatelskich, na podstawie których przygotowano ponad 1100 konkretnych wniosków. Do końca pierwszych 100 dni rządu przekazano 488 propozycji, z czego rząd zaakceptował około 61%. Do połowy lipca 2025 roku w życie weszło już 40 postulatów deregulacyjnych, a 11 ustaw opartych na tych propozycjach zostało podpisanych przez prezydenta. Ta nowa, publiczna rola sprawia, że działania i komunikaty prezesa InPostu są obserwowane ze wzmożoną uwagą, a jego firma jest postrzegana jako wzór do naśladowania w kwestii transparentności i odpowiedzialności biznesowej.
Podatkowa „lista wstydu” 2024. Porażające dysproporcje
W swoim najnowszym wpisie w mediach społecznościowych Rafał Brzoska przedstawił dane, które rzucają cień na praktyki podatkowe zagranicznych firm kurierskich w Polsce. Zestawienie, nazwane „podatkową listą wstydu”, pokazuje, że InPost w 2024 roku zapłacił 375 mln zł podatku CIT, co stanowi wzrost o 125 mln zł w stosunku do roku poprzedniego. W tym samym czasie, jak twierdzi Brzoska, wszyscy jego zagraniczni konkurenci razem wzięci odprowadzili do budżetu zaledwie około 90 mln zł.
Szczególnie uderzająca jest informacja dotycząca niemieckiej firmy DHL, która według prezesa InPostu nie zapłaciła w Polsce ani złotówki podatku dochodowego. „Wiele z tych firm oficjalnie nie wykazuje w Polsce zysków lub deklaruje minimalne, by unikać podatków, płacąc na rynkach macierzystych rekordowe podatki (DHL globalnie odprowadził równowartość 6 miliardów złotych poza Polską)” – czytamy w poście. Brzoska podkreśla, że InPost działa inaczej, płacąc podatki tam, gdzie generuje zyski. „InPost to zdecydowanie najbardziej patriotyczny wybór konsumencki. Jako polska firma czuje się zobowiązany do płacenia podatków tu, w naszym kraju” – napisał, pozycjonując swoją firmę jako podmiot wspierający polską gospodarkę.
Problem znany od dawna. Rząd reaguje, ale skutki są mizerne
To nie pierwszy raz, kiedy Rafał Brzoska publicznie porusza kwestię nierówności podatkowych. Już w 2024 roku alarmował o podobnych dysproporcjach dotyczących rozliczeń za rok 2023. Wówczas InPost, z podatkiem CIT w wysokości 250 mln zł, zapłacił 2,5-krotnie więcej niż wszyscy jego konkurenci razem wzięci. Wskazywał wtedy konkretne przykłady: francuskie DPD przy 4 mld zł przychodu miało zapłacić 33 mln zł podatku, a niemiecki DHL, przy przychodach rzędu 2,6 mld zł, odprowadził do budżetu mniej niż 1 mln zł CIT.
Sprawa dotarła do najwyższych szczebli władzy. Zapytany o te różnice minister finansów Andrzej Domański przyznał, że problem istnieje i może wynikać ze specyfiki modeli biznesowych. Zaznaczył jednak, że resort finansów prowadzi aktywne działania w celu uszczelnienia systemu. „Jeden z obszarów dotyczy tzw. cen transferowych i tutaj Ministerstwo Finansów prowadzi aktywne prace na rzecz tego, aby większe podatki były płacone w naszym kraju” – tłumaczył minister. Wskazał, że chodzi o zjawisko „zostawiania w Polsce kosztów, a wyprowadzania zysków poza Polskę”. Mimo tych zapewnień, najnowsze dane opublikowane przez Brzoskę sugerują, że dotychczasowe działania nie przyniosły oczekiwanych rezultatów, a problem unikania opodatkowania przez globalne korporacje wciąż pozostaje nierozwiązany.
Co dalej z podatkami gigantów? Czas na konkretne zmiany
Publikacja „listy wstydu” przez Rafała Brzoskę stawia polskie władze w niewygodnej sytuacji. Z jednej strony rząd powołuje go do upraszczania prawa dla biznesu, a z drugiej strony jego dane pokazują, że obecne regulacje podatkowe mogą być nieskuteczne wobec międzynarodowych korporacji. Kontrast między 375 milionami złotych zapłaconymi przez InPost a zerowym podatkiem DHL w Polsce jest argumentem, który trudno zignorować.
Dyskusja na temat tzw. cen transferowych i optymalizacji podatkowej nabiera nowego wymiaru. Wyzwanie dla Ministerstwa Finansów polega teraz na wdrożeniu mechanizmów, które zmuszą globalne firmy do płacenia sprawiedliwych podatków w miejscu, gdzie faktycznie generują swoje przychody. Dla konsumentów jest to z kolei sygnał, że wybory zakupowe mają również wymiar ekonomiczny i patriotyczny. Dalsze losy tej sprawy będą z pewnością uważnie obserwowane, a presja na rząd, by podjął zdecydowane kroki, będzie tylko rosła.


