Wydaje Ci się, że inwestycja sąsiada w panele fotowoltaiczne to tylko jego prywatna sprawa? Nic bardziej mylnego. Nowe, szokujące badania rzucają światło na zjawisko, które może drastycznie podnieść Twoje rachunki za prąd w nadchodzących latach. Im więcej osób w Twojej okolicy uniezależnia się od tradycyjnej sieci energetycznej, tym wyższe opłaty mogą czekać tych, którzy przy niej zostali. Ten mechanizm ma już swoją nazwę: „spirala śmierci” dla operatorów, a dla milionów Polaków – realne ryzyko pogłębiającego się ubóstwa energetycznego.
Transformacja energetyczna, choć niezbędna, ma swoje ciemne strony, o których mówi się zbyt rzadko. Zespół ekonomistów pod kierownictwem Charlesa Simsa z Uniwersytetu Tennessee opublikował wyniki badań, które powinny dać do myślenia wszystkim płacącym rachunki za prąd. Wniosek jest prosty i brutalny: decyzje zamożniejszych sąsiadów, którzy inwestują w odnawialne źródła energii, mogą bezpośrednio uderzyć w portfele uboższej części społeczeństwa. To nie jest odległa wizja, to scenariusz, który może rozegrać się w Polsce już w 2025 roku i później.
Spirala śmierci operatorów. Jak to działa i dlaczego uderzy w Ciebie?
Naukowcy zbadali obszar Tennessee Valley Authority (TVA) i stworzyli złożony model symulujący zachowania tysięcy gospodarstw domowych. Scenariusz zakładał, że ceny zestawów „fotowoltaika plus magazyn energii” będą systematycznie spadać, co naturalnie zachęci coraz więcej osób do inwestycji i uniezależnienia się od sieci. I tu zaczyna się problem, który dotknie każdego, kto nie zdecyduje się na podobny krok.
Gdy Twój sąsiad montuje panele fotowoltaiczne i magazyn energii, przestaje kupować prąd z sieci lub kupuje go znacznie mniej. Kluczowe jest jednak to, że koszty utrzymania całej infrastruktury energetycznej – słupów, transformatorów, kabli i stacji rozdzielczych – nie znikają. Są to koszty stałe, które muszą zostać pokryte. Ponieważ „zrzuca się” na nie mniej osób (bo część przeszła na własny prąd), rachunki dla pozostałych klientów, czyli tych, którzy zostali przy tradycyjnym gniazdku, muszą drastycznie wzrosnąć. Badacze nazwali to zjawisko „spiralą śmierci dla operatorów”. Wyższe rachunki sprawiają, że kolejne osoby uciekają w fotowoltaikę, co znowu podnosi ceny dla reszty – i koło się zamyka. To błędne koło, które może mieć katastrofalne skutki.
Rachunki wystrzelą o 10%? Szokujące prognozy na 2051 rok
Symulacje przeprowadzone przez zespół Charlesa Simsa są bezlitosne i pokazują skalę zagrożenia. Wraz ze spadkiem cen technologii fotowoltaicznej, do 2051 roku nawet 30 procent gospodarstw domowych może całkowicie odłączyć się od sieci energetycznej. Co to oznacza dla milionów Polaków? Dla tych, którzy zostaną przy tradycyjnym gniazdku – bo nie stać ich na panele, mieszkają w bloku lub po prostu nie mają warunków do takiej inwestycji – oznacza to wzrost taryf średnio o 10 procent. To realna kara za brak możliwości inwestycji we własne źródło energii, która uderzy w najmniej zamożnych.
Ta podwyżka to nie tylko sucha liczba. To dodatkowe obciążenie dla domowych budżetów, które już teraz są mocno nadszarpnięte inflacją i rosnącymi kosztami życia. Wzrost rachunków o 10% to w skali roku setki, a nawet tysiące złotych, które trzeba będzie wydać na podstawową potrzebę – prąd. Dla wielu rodzin będzie to cios, który może zepchnąć ich w jeszcze głębsze ubóstwo energetyczne. To pilna kwestia, która wymaga natychmiastowej uwagi ze strony decydentów.
Kto zapłaci za transformację? Bogatsi odetną się, biedniejsi zostaną z długami?
Najbardziej niepokojący jest aspekt społeczny tego zjawiska. Fotowoltaikę montują zazwyczaj osoby zamożniejsze, dysponujące własnym dachem, odpowiednim kapitałem na start i zdolnością kredytową. Jeśli bogatsi „wypiszą się” z systemu opłat za sieć, cały ciężar utrzymania tej krytycznej infrastruktury, z której korzysta całe społeczeństwo, spadnie na barki osób uboższych, które nie mają możliwości inwestycji w OZE. To tworzy głęboką przepaść społeczną i ekonomiczną.
Może to drastycznie pogłębić zjawisko tzw. ubóstwa energetycznego w regionach, gdzie rodziny już teraz ledwo wiążą koniec z końcem. Sytuacja, w której osoby o niższych dochodach subsydiują sieć dla tych, którzy się od niej odłączyli, jest moralnie i społecznie niesprawiedliwa. Polska, która stawia na zieloną energię, musi znaleźć sposób, aby transformacja była sprawiedliwa dla wszystkich, a nie tylko dla wybranych.
Czy Polska może uniknąć energetycznego kryzysu? Pilne zmiany są konieczne
Autorzy raportu nie sugerują rezygnacji z ekologii czy spowalniania transformacji energetycznej. Wskazują jednak na konieczność pilnej zmiany przepisów i wprowadzenia mechanizmów, które zapobiegną „spirali śmierci”. Rozwiązaniem może być wprowadzenie specjalnych opłat stałych za dostęp do sieci dla posiadaczy fotowoltaiki. Nawet jeśli ktoś ma własne panele, zazwyczaj traktuje sieć jako „zabezpieczenie” na pochmurne dni, w nocy lub w sytuacjach awaryjnych. Zdaniem ekspertów, powinien więc dokładać się do jej utrzymania, aby koszty nie spadały wyłącznie na tych, których na własną energię po prostu nie stać.
Polska stoi przed wyzwaniem stworzenia sprawiedliwego i stabilnego systemu energetycznego. Brak reakcji na to zjawisko może doprowadzić do poważnych konsekwencji społecznych i ekonomicznych, w tym do drastycznego wzrostu cen prądu dla milionów gospodarstw domowych. Decydenci muszą działać już teraz, aby zapewnić, że transformacja energetyczna będzie służyć wszystkim Polakom, a nie tylko nielicznym.

