Wstrząs w polskim internecie! Intymne zdjęcia jednej z najbardziej kontrowersyjnych influencerek w kraju – Bad Girl Sandry – wyciekły do sieci i zaczęły krążyć po serwerach Discorda. Materiały, które miały być dostępne wyłącznie dla subskrybentów jej profilu, pojawiły się publicznie, wywołując falę spekulacji, oskarżeń i plotek. Czy Sandra została zdradzona przez kogoś z bliskiego otoczenia? A może to część większego planu, który miał jedynie zwiększyć jej popularność?
Sandra Staniszewska, znana szerzej jako Bad Girl Sandra, to 23-letnia influencerka, która z anonimowej partnerki freak-fightera Denisa Załęckiego wyrosła na rozpoznawalną postać show-biznesu. Jej kariera wystartowała od udziału w teledyskach i transmisjach live u boku znanych postaci ze świata muzyki, takich jak Josef Bratan. W kwietniu 2025 roku zadebiutowała w oktagonie na gali Fame MMA 25, gdzie zmierzyła się z Magdaleną Loskot. Choć przegrała pojedynek, to medialny szum wokół niej tylko się wzmocnił.
Pod pseudonimem @bad_girl_sandra na Instagramie śledzi ją już ponad 200 tysięcy osób. Sandra buduje swój wizerunek poprzez zmysłowe zdjęcia w stylu soft glam i boudoir – koronkowa bielizna, jedwabie, pastele, luksusowe dodatki. Jej konto przyciąga fanów gotowych płacić za dostęp do jeszcze bardziej odważnych materiałów. Branżowe szacunki wskazują, że miesięcznie może zarabiać nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych, co plasuje ją w ścisłej czołówce polskich influencerek.
I właśnie te ekskluzywne materiały – zdjęcia i nagrania o charakterze intymnym – miały zostać nielegalnie udostępnione w sieci. W połowie lipca 2025 roku zaczęły krążyć po zamkniętych grupach na Discordzie, jednym z najpopularniejszych komunikatorów internetowych wśród młodych użytkowników. Część treści została następnie rozpowszechniona na forach oraz w mediach społecznościowych, mimo że pochodziła z płatnej subskrypcji OnlyFans. Według niektórych źródeł, materiały miały trafić do sieci za sprawą zawiedzionych fanów, którzy wykupili dostęp i postanowili je upublicznić. Inne teorie są jeszcze bardziej szokujące – pojawiają się sugestie, że za wyciekiem mogą stać osoby z otoczenia Sandry, być może nawet ktoś z jej przeszłości, kto miał dostęp do prywatnych materiałów lub korespondencji.
Sytuację podgrzały dodatkowo rzekome nagrania głosowe, które zaczęły krążyć w sieci, a które miały należeć do Sandry. Mówi się o rozmowach, które mają ujawniać kulisy jej działalności, a nawet sugerować, że wyciek mógł być zaplanowany. Eksperci ostrzegają jednak przed pochopnymi wnioskami, przypominając, że deepfake audio oraz spreparowane screeny są dziś wyjątkowo łatwe do stworzenia – a tym samym nie można ufać każdemu przeciekowi, który pojawia się w internecie.
Sandra nie zamierzała milczeć. W specjalnym oświadczeniu opublikowanym w mediach społecznościowych zapowiedziała kroki prawne wobec wszystkich, którzy rozpowszechniają jej prywatne zdjęcia. „Każda osoba, która udostępnia moje nagie zdjęcia lub będzie mnie stalkować, będzie miała do czynienia z moim pełnomocnikiem. W sądzie” – napisała. Jej partner, Denis Załęcki, również zareagował. W emocjonalnym wpisie zaznaczył, że konta, które publikują intymne zdjęcia, nie mają nic wspólnego z oficjalnym profilem Sandry, a wyciek może pochodzić z prywatnych rozmów pary z osobami trzecimi. Jednocześnie pojawiły się głosy, że część zdjęć pochodzi sprzed relacji z Denisem, co tylko komplikuje sytuację.
Wśród internautów opinie są podzielone. Część osób stanowczo broni Sandry, wskazując na brutalne naruszenie prywatności i fakt, że treści publikowane na OnlyFans są objęte prawami autorskimi i poufnością. Z drugiej strony nie brakuje też głosów krytyki – niektórzy komentują, że „jeśli wrzuca się takie rzeczy do internetu, trzeba się liczyć z konsekwencjami”. Jeszcze inni spekulują, że wyciek jest elementem szerszej kampanii marketingowej, która ma podbić sprzedaż subskrypcji i zwiększyć medialność influencerk.
To zresztą nie pierwszy raz, gdy Sandra wywołuje kontrowersje. W maju 2025 roku w jej mediach pojawiły się wpisy i zdjęcia sugerujące spotkania z wieloma mężczyznami. Sama tłumaczyła później, że był to celowy zabieg inscenizacyjny, mający „wzbudzić zainteresowanie i wywołać reakcję”. Jednak sytuację zaogniła wypowiedź matki Sandry, która w podcaście u Szalonego Reportera przyznała, że działalność córki „zrujnowała jej życie”. Według matki, Sandra miała ją okłamywać co do treści publikowanych na OnlyFans i zatajać rzeczywisty charakter swojej działalności w internecie.
Jakby tego było mało, do sieci trafiły screeny wiadomości, które Denis Załęcki miał rzekomo kierować do matki Sandry – miały one być pełne wulgaryzmów i agresji. Choć autentyczność tych treści nie została potwierdzona, rozpaliły kolejną falę plotek o rzekomej przemocy, toksycznej relacji i nadchodzącym rozstaniu. Żadne z tych doniesień nie zostało oficjalnie potwierdzone, ale nie przeszkodziło to w tym, by temat był na ustach wszystkich.
Mimo burzy medialnej Sandra nie traci rozpędu. Jej profil nadal działa, a liczba nowych subskrybentów rośnie. Na Instagramie i TikToku codziennie publikuje nowe materiały, a jej aktywność marketingowa nie zwalnia. Pojawiają się kolejne współprace z markami bielizny, kosmetyków i suplementów. Wszystko wskazuje na to, że Bad Girl Sandra wie, jak wykorzystać kontrowersję, by wzmocnić swoją markę. „To moje ciało, moja decyzja” – tak skwitowała całą sytuację podczas jednej z transmisji na żywo.
Czy wyciek intymnych zdjęć wpłynie na jej dalszą karierę? Czy będzie to moment załamania, czy wręcz przeciwnie – trampolina do jeszcze większej popularności? Jedno jest pewne: Sandra Staniszewska nie zamierza znikać z nagłówków. I nawet jeśli burza wokół niej w końcu ucichnie, to zapewne tylko po to, by ustąpić miejsca kolejnemu skandalowi, który jeszcze mocniej rozgrzeje polski internet.


