Polscy przedsiębiorcy stoją przed kolejnym, gigantycznym wyzwaniem finansowym. Rządowe prognozy ekonomiczne na 2026 rok jasno wskazują, że składki na ubezpieczenia społeczne, czyli popularny ZUS, drastycznie wzrosną, uderzając w tysiące firm. To nie jest już tylko zapowiedź, ale matematyczna pewność, która może zachwiać stabilnością wielu małych i średnich przedsiębiorstw, stanowiących kręgosłup polskiej gospodarki. Łączny wzrost wszystkich obowiązkowych opłat związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej osiągnie poziom około 270 złotych miesięcznie, co w skali roku oznacza dodatkowy koszt przekraczający 3255 złotych dla każdego przedsiębiorcy objętego standardowym systemem składkowym. To obciążenie, które może zmusić firmy do trudnych decyzji – od podniesienia cen, po redukcję zatrudnienia. Czy polski biznes jest na to gotowy?
Automatyczny mechanizm podwyżek: Jak ZUS rośnie sam?
Wzrost składek ZUS nie jest efektem jednorazowej decyzji, lecz automatycznego mechanizmu powiązanego z prognozowanym przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce narodowej. Oznacza to, że każdy wzrost płac w kraju bezpośrednio przekłada się na wyższe koszty prowadzenia działalności gospodarczej. Według najnowszych rządowych założeń, w 2026 roku przeciętne wynagrodzenie ma osiągnąć poziom aż 9420 złotych miesięcznie. Ta prognoza jest kluczowa, ponieważ podstawa naliczania składek dla przedsiębiorców to sześćdziesiąt procent tej kwoty.
Z prostego rachunku wynika, że podstawa wymiaru składek ZUS dla przedsiębiorców wyniesie wówczas 5652 złote. Konsekwencją tego mechanizmu będzie podwyżka miesięcznych składek (bez składki zdrowotnej) o blisko 153 złote. W skali całego roku to dodatkowe obciążenie przekraczające 1800 złotych dla każdego przedsiębiorcy objętego tak zwanym „dużym ZUS-em”. To potężna suma, szczególnie dla firm, które już teraz balansują na granicy opłacalności, borykając się z rosnącymi kosztami energii, surowców czy transportu.
Całkowity koszt: Składka zdrowotna dobija do rachunku
Niestety, rzeczywiste obciążenie finansowe polskich firm będzie jeszcze wyższe. Równolegle do składek społecznych, wzrastać będzie również składka zdrowotna, która stanowi kolejny, znaczący element systemu obciążeń. Łączny wzrost wszystkich obowiązkowych składek i opłat związanych z prowadzeniem firmy osiągnie wspomniany już poziom około 270 złotych miesięcznie. W ujęciu rocznym przekłada się to na dodatkowy koszt rzędu 3255 złotych dla każdego przedsiębiorcy. To kwota, która może zadecydować o być albo nie być wielu biznesów.
Skala tych podwyżek jest szczególnie dramatyczna, gdy weźmiemy pod uwagę, że polskie firmy już teraz ponoszą znaczące koszty operacyjne i muszą radzić sobie z licznymi obciążeniami administracyjnymi. Małe i średnie przedsiębiorstwa, często działające na relatywnie niskich marżach, mają ograniczone możliwości przerzucania dodatkowych kosztów na klientów. To oznacza, że wzrost składek ZUS będzie musiał zostać w dużej mierze zaabsorbowany przez same przedsiębiorstwa, kosztem ich rentowności i możliwości inwestycyjnych. Firmy usługowe, gdzie koszty pracy stanowią dominującą pozycję, mogą odczuć to najdotkliwiej.
Kto poczuje to najbardziej? Od ulgi na start po duży ZUS
Najmocniej odczują te podwyżki przedsiębiorcy objęci standardowym systemem składkowym, czyli tak zwanym „dużym ZUS-em”. Są to głównie właściciele firm, które przekroczyły określone progi dochodowe lub czasowe uprawniające do korzystania z preferencyjnych form opodatkowania i składek. Choć ulgi takie jak „ulga na start” czy „mały ZUS plus” dają chwilowy oddech, są to rozwiązania tymczasowe. Po wyczerpaniu okresu ulgi, firmy automatycznie przechodzą na standardowy system, co oznacza dramatyczny skok miesięcznych obciążeń, często stanowiący prawdziwy szok dla budżetów młodych przedsiębiorstw.
Szczególnie narażone są firmy rodzinne oraz jednoosobowe działalności gospodarcze, które stanowią znaczący segment polskiej przedsiębiorczości. Często funkcjonują one na zasadzie reinwestowania większości zysków w rozwój, nie posiadając znaczących rezerw finansowych. Rosnące koszty mogą zmusić je do redukcji zatrudnienia, ograniczenia inwestycji rozwojowych, a w skrajnych przypadkach – do zamknięcia działalności. Istnieje również ryzyko emigracji talentów – młodzi, wykwalifikowani przedsiębiorcy mogą rozważać przeniesienie swojej działalności do krajów oferujących bardziej korzystne warunki prowadzenia biznesu, co osłabi polski sektor usług wysokiej wartości dodanej.
Co mogą zrobić przedsiębiorcy? Strategie przetrwania i perspektywy
W obliczu nadchodzących podwyżek, kluczowe jest proaktywne działanie. Przedsiębiorcy powinni już teraz rozpocząć gruntowną analizę swoich budżetów oraz poszukiwać sposobów optymalizacji kosztów działalności. Może to obejmować renegocjację umów z dostawcami, poprawę efektywności operacyjnej, dywersyfikację źródeł przychodów, a nawet rozważenie zmian w strukturze organizacyjnej firmy. Niektórzy mogą zastanawiać się nad przekształceniem formy prawnej działalności, choć takie kroki wymagają starannej analizy prawnej i podatkowej.
Rząd uzasadnia wzrost składek ZUS koniecznością zapewnienia stabilnego finansowania systemu ubezpieczeń społecznych w kontekście starzejącego się społeczeństwa. Jednak kluczowe jest znalezienie równowagi między potrzebami budżetowymi a możliwościami sektora prywatnego, który ostatecznie finansuje cały ten system. Długoterminowe konsekwencje systematycznego wzrostu składek ZUS mogą obejmować zmniejszenie skłonności do podejmowania działalności gospodarczej, co negatywnie wpłynie na dynamikę tworzenia nowych miejsc pracy i innowacyjność. Sukces w radzeniu sobie z tym wyzwaniem będzie wymagał od polskich przedsiębiorców nie tylko dostosowania modeli biznesowych, ale również aktywnego zaangażowania w dialog z decydentami politycznymi. Tylko w ten sposób możliwe będzie znalezienie rozwiązań gwarantujących zarówno stabilność systemu, jak i dalszy rozwój polskiej przedsiębiorczości.

