Aktualnie, benzyna oraz diesel w Polsce cieszą się reputacją jednych z najbardziej przystępnych cenowo paliw w Europie. Niemniej jednak, ta stabilna sytuacja może zmienić się gwałtownie z dnia na dzień. Cała ta kwestia jest wrażliwa na decyzje Unii Europejskiej, która ma moc nakazać wycofanie rządowej tarczy antyinflacyjnej. W takiej sytuacji, ceny diesla oraz benzyny PB 95 mogą wzrosnąć powyżej 6 złotych za litr, zaś cena LPG może przekroczyć 3 złote za litr.
Aktualna tarcza antyinflacyjna 2.0 jest ważna do 31 lipca 2022 roku. Według założeń tej polityki, stawka podatku VAT na paliwa silnikowe została obniżona z 23 do 8 procent. Były minister finansów, Tadeusz Kościński, podczas rozmowy z „Rzeczpospolitą”, przywołał fakt, że kwestia legalności tego rozwiązania jest wciąż otwarta. Zasadniczo, Unia Europejska powinna wydać zgodę na taki krok, lecz w Polsce nie zwrócono się do niej o opinię w tej sprawie.
Na żywność została wydana zgoda, o paliwach nie było rozmowy
Komisja Europejska zakomunikowała, że nie będzie oponować w sprawie VAT-u na żywność, jednak żadnych konsultacji nie było ws. obniżenia podatku VAT na paliwa. „Trwa więc test, jak zareaguje Komisja” – mówi w rozmowie z „RP” Tadeusz Kościński. „Może dowiemy się, że postąpiliśmy niesłusznie z dyrektywą i będziemy musieli to bardzo szybko odkręcić” – ostrzega były minister finansów.
Aktualnie nikt wie jak może zareagować Unia Europejska, ale ewentualna interwencja mogłaby zostać podjęta nawet w marcu. Może się jednak zdarzyć, że Bruksela nie będzie przeszkadzać w zwalczaniu inflacji (w tamtym tygodniu przekroczyła 9 proc.). Szybki powrót do wysokich cen paliw na pewno nie pomógłby sprawie. Tymczasem rząd już teraz rozważa wydłużenie deadline’u tarczy. Kościński zauważa jednak, że im bliżej do wyborów, tym trudniej będzie znieść tarczę.
6 zł jest już pewna nawet z niskim VAT-em
Wysokie ceny paliw, zarówno diesla jak i benzyny, mogą osiągnąć poziomy przekraczające 6 złotych za litr, nawet przy obniżonym podatku VAT. To jednak zależy w dużej mierze od reakcji rynków na coraz bardziej agresywną postawę Rosji wobec Ukrainy. Eksperci przewidują, że taka sytuacja może podnieść ceny ropy naftowej powyżej 100 dolarów za baryłkę, co z kolei skutkowałoby wzrostem cen paliw na rynku hurtowym. To z kolei prowadziłoby do podwyżek dla klientów detalicznych na stacjach benzynowych i olejowych.
Obecne ceny paliw są determinowane przez wartości hurtowe, które obejmują akcyzę, opłatę paliwową oraz inne podatki, z pominięciem jeszcze VAT-u. Na przykład, olej napędowy w sprzedaży hurtowej w lutym przekroczył 5000 złotych za metr sześcienny. PKN Orlen oferował ten produkt za 4 994 zł/m3, co po dodaniu 8% VAT-u dawało około 5,39 złotego za litr. Już od piątego tygodnia z rzędu ceny hurtowe są wyższe od średnich cen detalicznych. To wskazuje na fakt, że sprzedaż diesla po kosztach na dłuższą metę nie jest możliwa.
Sytuacja jest nieco lepsza w przypadku benzyny. W tym samym okresie PKN Orlen sprzedawał Pb95 (E5) po 4868 zł/m3, co dawało około 5,26 zł za litr po doliczeniu 8% VAT-u. Mimo to, cena ta jest niższa od średniej ceny detalicznej. Wzrost cen paliw jest spowodowany przez kilka czynników, takich jak wysoka cena ropy naftowej, silny dolar oraz słaby kurs złotego. Ropa Brent ostatnio była wyceniona na 92 USD za baryłkę, choć ta wartość jest niższa niż rekordowa cena sprzed siedmiu tygodni (94 USD za baryłkę). Dodatkowym problemem jest utrzymujący się wysoki kurs dolara, który wpływa na ceny paliw zarówno hurtowo, jak i detalicznie.
Należy być przygotowanym na kolejne podwyżki cen paliw, szczególnie bliżej lipca. Wtedy słaby kurs złotego, drożejący dolar i rosnące ceny ropy mogą skutkować jeszcze wyższymi cenami paliw, zwłaszcza gdy obniżony VAT przestanie obowiązywać.