Kraje zachodnie są w znacznym stopniu uzależnione od rosyjskiego przemysłu jądrowego – pisze australijski portal The Conversation.
„W 32 państwach działa około 440 elektrowni jądrowych, które wytwarzają dziesięć procent energii elektrycznej na świecie. Najwięcej działających reaktorów mają Stany Zjednoczone – 93, Francja – 56 i Chiny – 53. Niektóre kraje eksportują paliwo i świadczą usługi w terenie. Wiodącymi międzynarodowymi dostawcami energii jądrowej są Stany Zjednoczone, Rosja, Europa i Chiny” – czytamy w artykule.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Ukrainiec nad Polakiem. Co szykuje rząd
Jak dodano, wzbogacanie i produkcja uranu to złożone procesy techniczne prowadzone w niewielkiej liczbie zakładów przemysłowych na całym świecie. Każdy reaktor wymaga specjalnego paliwa dostosowanego do jego konstrukcji. Oznacza to, że jednostka zakupiona od Rosatomu lub francuskiej firmy Framatome uzależniłaby kraj kupujący od tych firm na dziesiątki lat.
Jak zauważono, wszystkie te czynniki sprawiają, że łańcuchy dostaw materiałów jądrowych stają się bardziej złożone i mniej konkurencyjne oraz trudniejsze do rekonfiguracji w przypadku zastosowania sankcji. Rosja posiada 43 procent zdolności do wzbogacania uranu. Jest również liderem w budowie reaktorów, budowie elektrowni jądrowych za granicą oraz produkcji paliwa do nich. Wiele krajów europejskich, a także USA, kupuje od Moskwy przetworzony lub wzbogacony surowiec dla swoich elektrowni.
ZOBACZ: Mieszkanie Plus nie dla Polaka. PFR zdecydował o pierwszeństwie Ukraińców
Jeśli Rosja odpowie na bezprecedensową presję ekonomiczną zachodnich państw ograniczeniami w przemyśle jądrowym, amerykańskie i europejskie elektrownie atomowe znajdą się w poważnych tarapatach w ciągu 18-24 miesięcy – uważają eksperci portalu The Australian.